Firmy nie upominają się o swoje pieniądze. Boją się
W razie kłopotów z płatnością od kontrahenta, tylko jedna na 9 firm decyduje się na reakcję. Pozostałe, w imię dobrych relacji, biernie czekają na przelew. Przedsiębiorcy boją się upomnieć o zapłatę, bo kontrahent się obrazi i więcej u nich nic nie zamówi. Czy te obawy są słuszne? Niekoniecznie.
08.09.2018 11:47
Jak pokazało badanie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, zdecydowana większość zachowała relacje po tym, jak domagała się należności. Jedynie co piąty przedsiębiorca, który domagał się swoich należności przyznaje, że skończyło się to utratą znaczących kontraktów.
O takich konsekwencjach dochodzenia opóźnionych płatności, informują przede wszystkim mikro podmioty, zatrudniające do 9 osób. Jednak większość windykujących przedsiębiorstw, bo aż 78 proc., na takim twardym działaniu nie straciło przyszłych transakcji - wynika z najnowszego badania, przeprowadzonego przez Instytut Keralla Research na zlecenie BIG InfoMonitor wśród mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.
– Najlepszą puentą jest tu stwierdzenie, że do odważnych świat należy – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – Szkoda tylko, że za jedną dobrą wiadomością wynikającą z naszych badań, od razu idzie druga zła. Niewielu ma szansę się przekonać, że warto być twardym i konsekwentnym w kontaktach z wierzycielami, bowiem przedsiębiorcy w większości sparaliżowani obawami wolą biernie czekać. Wydłużają termin płatności w imię utrzymania dobrej relacji z klientem – dodaje.
Tylko co 9. ankietowany podaje, że działania związane z odzyskaniem należności podejmuje od razu, nawet jeśli miałoby to popsuć kontakty.
Czekanie kosztuje
– Opóźnienia skutkują trudnościami dla połowy firm, a wynikające z tego problemy dotyczą wielu obszarów funkcjonowania przedsiębiorstwa. Większości przeterminowane faktury uniemożliwiają regulowanie swoich zobowiązań, ale mają też wpływ na obniżanie zysków, ograniczenie inwestycji i generalnie utrudniają rozwój – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak.
Trudności w regulowaniu opłat typu ZUS i podatki, z powodu opóźnionych płatności, najczęściej zdarzają się przedsiębiorstwom usługowym i handlowym. Problemy te mają swoje uzasadnienie – to właśnie wśród przedstawicieli tych branż największy jest odsetek tych, które deklarują, że w imię dobrej relacji są skłonni biernie czekać na opóźnioną płatność. Przy czym firmy handlowe taką praktykę stosują zazwyczaj wobec niektórych kontrahentów, a usługowe wobec większości.
Przedsiębiorcy dostrzegają negatywny wpływ opóźnionych płatności także na pozyskiwanie nowych klientów i utrzymanie wiarygodności finansowej. Konsekwencje są poważne, a mimo to z prewencją i sankcjami wobec dłużników krucho.
Lęk o relacje sprawia, że skierowane do wierzycieli rozwiązania, takie jak możliwość naliczania odsetek karnych dla płatności przychodzących od firm po upływie 30 dni od wymagalności faktury, nie są wykorzystywane. Wdrożona w 2013 r. dyrektywa unijna, która pozwala obciążać firmę-dłużnika także kosztami windykacji do równowartości 40 EUR, w praktyce jest martwa.
Państwo ma być "złym policjantem"
– Istnieje spore ryzyko, że inne, nowe wymagające twardej ręki wierzyciela rozwiązania, też nie zadziałają. Z naszych wcześniejszych badań wynika, że firmy chciałyby, aby w rolę „złego policjanta” wcieliło się Państwo i wprowadziło np. obowiązek stosowania programów finansowo-księgowych, które będą automatycznie naliczać karne odsetki od opóźnianych płatności. Wierzyciele mogliby wówczas mówić, że gdyby to od nich zależałoby, to oczywiście bez problemu poczekaliby na pieniądze. Ale czy rzeczywiście można w tak wyrozumiały sposób prowadzić biznes, w warunkach, w których bez względu na sytuację gospodarczą, połowa przedsiębiorców ma problemy z terminowym uzyskiwaniem płatności? I nie chodzi tu o opóźnienia kilkudniowe, lecz przekraczające dwa miesiące – podkreśla prezes BIG InfoMonitor.
Jego zdaniem wyrozumiałość i cierpliwość wierzyciela w kwestiach finansowych buduje u kontrahenta przekonanie, że dostawca może sobie na takie działanie pozwolić.
– Dlatego, jeśli nie ma reakcji, to z pewnością problematyczne sytuacje będą się powtarzać. Dłużnik w pierwszej kolejności będzie płacić tym którzy się upominają, a „cierpliwego” przekładać na później – wyjaśnia.
Do tej pory do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wpisanych zostało 224 638 firm, ich zaległości dochodzą do 4,3 mld zł. W wielu przypadkach zgłaszanie do BIG nie jest konieczne, bo już samo wysłanie wezwania do zapłaty z informacją o możliwym wpisie, daje oczekiwany efekt.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl