Firmy wykorzystują luki w systemie e‑sądów i oszukują ludzi
Coraz więcej Polaków traci pieniądze za sprawą firm sprytnie wykorzystujących luki we wprowadzonym dwa lata temu systemie elektronicznego sądu - informuje "Dziennik Polski".
15.10.2012 | aktual.: 15.10.2012 10:51
Działający w trybie uproszczonym ogólnopolski e-sąd w Lublinie miał przyspieszyć postępowania w sprawach bezspornych wobec osób niepłacących za telefon czy gaz. W praktyce ofiarą sztuczek windykatorów może paść każdy, nawet ktoś, kto nie ma długów. Do e-sądu wpływa co miesiąc 100 tysięcy takich spraw.
Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, zwraca uwagę, że elektroniczne pozwy składają w większości firmy, często zagraniczne, wyspecjalizowane w skupowaniu i egzekwowaniu długów. E-sąd hurtowo uznaje ich roszczenia - wydaje nakaz zapłaty na podstawie żądania i jego uzasadnienia.
Iustitia wskazuje, że firmy windykacyjne kupują często przedawnione długi, a następnie wnoszą pozwy, licząc na ludzką niewiedzę. Wielu Polaków nie potrafi się bowiem bronić. Płacą zatem, by mieć święty spokój.
Ministerstwo twierdzi, że nie są to częste przypadki, ale problem narasta, więc wprowadzi w e-sądzie zmiany.
Tymczasem w interpelacji do ministra sprawiedliwości poseł Jerzy Szmit pisze, że firmy windykacyjne ścigają już ok. 2 mln Polaków. Kupują za 20 proc. wartości długi przedawnione. "Na przykład dług o wartości 795 zł z 1999 r. firma kupuje za 160 zł. Odsetki wraz z wykupionym długiem tej wartości i opłaty manipulacyjne wynoszą 2642 zł. Firma zarabia 2802 zł" - wylicza poseł. Jego zdaniem wysyłający hurtowo nakazy zapłaty e-sąd i komornicy legalizują proceder. Poseł pyta Jarosława Gowina, czy o tym wie. Minister jeszcze nie odpowiedział na interpelację.
Wiadomo, że resort pracuje nad projektem, który ma wprowadzić obowiązek w e-sądzie adresu pozwanego w oparciu o bazę PESEL, "co pozwoli unikać doręczania nakazu na błędny adres (za co płaci państwo) oraz wydawania nakazów wobec nieżyjących".
Orzekający od dawna domagają się dostępu do bazy PESEL. Dotąd resort był na to głuchy, podobnie jak na postulat, by pracownicy e-sądu mieli szybki wgląd do Krajowego Rejestru Sądowego. "Efekt to niesprawiedliwe wyroki i panoszenie się cwaniaków. Cierpią szarzy ludzie, zwłaszcza najubożsi" - pisze "Dziennik Polski".