Fiskalny absurd. Skarbówka żąda od razu, oddaje latami
Dochodzenie zwrotu PIT jest trudniejsze niż odzyskanie nadpłaty. Przekonała się o tym podatniczka, która zapłaciła 2 mln zł PIT od zasądzonego na jej rzecz świadczenia. Potem okazało się, że część tych pieniędzy kobieta będzie musiała zwrócić. A co z podatkiem?
Historię opisuje środowy „Dziennik Gazeta Prawna”. Teoretycznie sprawa wydaje się prosta, bo powstała nadpłata. Dziennik pisze jednak o wyroku Naczelnego Sadu Administracyjnego, który wskazał, że nadpłata pojawia się tylko wtedy, gdy podatek był nienależny w momencie zapłaty.
NSA wskazał przepis z ustawy PIT, który pozwala odliczyć zwrócone wynagrodzenie od bieżącego dochodu. W efekcie zamiast jednorazowo odzyskać kwotę PIT, kobieta będzie płacić mniejszy podatek (albo nie zapłaci go wcale).
Czytaj także: Skarbówka poluje na malutkich
To jednak nie koniec. Podatniczka musi się spieszyć, bo ma tylko 5 lat, żeby sprawa nie przedawniła się. Jak czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, prawdopodobne jest, że w tym czasie kobieta nie będzie miała wystarczająco wysokiego dochodu, żeby odliczyć całość zwróconego przez nią wynagrodzenia. Wtedy będzie mogła wystąpić z roszczeniem przeciwko Skarbowi Państwa o bezpodstawne wzbogacenie się – uznał NSA.
Czytaj także: Ulga meldunkowa. Skarbówka oddaje zmyślony podatek
Eksperci, z którymi rozmawiał dziennik, nie kryją oburzenia. Jedno uważają, że ten problem to skutek wadliwych i niesprawiedliwych przepisów, inni są zdanie – że zawiodła wykładnia.
Dochodzenie zwrotu PIT na podstawie zarzutu o bezpodstawne wzbogacenie się jest dużo trudniejsze niż odzyskanie nadpłaty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl