FOMC znowu mocno obetnie stopy?
W poniedziałek giełdy rozpoczęły handel w bardzo niepewnych nastrojach. Plusem był zapowiadany przez sztab prezydenta-elekta Obamy plan pomocy dla gospodarki w wysokości nawet do 1000 mld USD.
16.12.2008 09:38
Minusem wypowiedź prezydenta Busha twierdzącego, że administracja USA nie jest jeszcze gotowa do podjęcia decyzji w sprawie pomocy GM i Chryslerowi. Również skandal związany z oszustwem w Bernard Madoff Investment Securities ważył na giełdach – odkrywano coraz to nowe ofiary.
Nic dobrego nie zobaczyli inwestorzy w publikowanych w poniedziałek w USA danych makro. Były, jak zwykle ostatnio, bardzo słabe. Gospodarka w rejonie Nowego Jorku szybko się cofa - indeks NY Empire State spadł nieznacznie, ale pozostał na bardzo niskim poziomie (- 25,8 pkt.). To najgorszy wynik w krótkiej historii indeksu (notowany jest od 2001 roku). Dane o dynamice produkcji przemysłowej w USA też były zbliżone do oczekiwań i też bardzo słabe. Spadła o 0,6 proc. m/m, a oczekiwano spadku o 0, 5 proc. Był to trzeci spadek w ciągu czterech miesięcy. Wykorzystanie potencjału produkcyjnego też spadło: do 75,4 proc. (oczekiwano 75,9 proc.). Publikowany przez NAHB indeks rynku nieruchomości pozostał na rekordowo niskim poziomie (9 pkt.).
Amerykańskie indeksy giełdowe od początku sesji spadały. Po części dlatego, że gracze nie byli pewni, co stanie się z sektorem producentów aut (chociaż ich ceny rosły). Po części dlatego, że wszystkie dane makro były słabe. Dużo niepokoju dołożyły informacje ze spółek i o spółkach. Niewątpliwie, mimo że o oszustwie Bernard Madoff Investment Securities Wall Street wiedziała już podczas piątkowej sesji, szkodziły też informacje o stratach instytucji finansowych. Obawiano się też obniżenia zaufania (jeśli coś z niego pozostało) do całego sektora.
Najważniejsze jednak jest to, że tym razem kolejne odgrzewanie (podwyższanie sumy pomocy) planu Obamy nie pomagało we wzroście indeksów. Gracze już na informacje o tym planie się znieczulili. Tym razem najgorzej zachowywał się NASDAQ. W piątek był najlepszy i wzrósł o ponad dwa procent. Tym razem jeszcze więcej tracił. Oprócz powyższych czynników niedźwiedziom pomagały obniżenia rekomendacji dla Apple i AT&T przez Goldman Sachs. Sektorowi finansowemu zaszkodził Merrill Lynch przewidując stratę JP Morgan Chase w czwartym kwartale. Przecena ropy ciążyła z kolei sektorowi paliwowemu. Nic więc dziwnego, że indeksy spadały. Sesja zakończyła się sporą przeceną, ale układ techniczny się nie zmienił. Nadal równie prawdopodobne jest utworzenie formacji odwróconej RGR jak i wejście w trend boczny.
Dzisiaj najważniejszym wydarzeniem jest posiedzenie FOMC. Stopy są już na poziomie 1 procent i nawet, jeśli znowu spadną (większość spodziewa się cięcia o 0,75 pkt. proc.) to niewiele zmieni. Zobaczymy jednak, co znajdzie się w komunikacie po posiedzeniu. Doświadczenie uczy, że każdy taki komunikat może być pretekstem do wykreowania silnego ruchu kursów/indeksów. Szczególnie, jeśli znajdzie się tam zapowiedź o nowych decyzji Fed (chodzi o kompletnie nowe pomysły, a nie o cięcia stóp).
GPW w poniedziałek do południa wiernie naśladowała zachowanie innych giełd europejskich. WIG20 tuż po otwarcie wzrósł o dwa procent, spadł blisko poniedziałkowego zamknięcia i znowu ruszył na północ. Wszystkim rządziły zlecenia koszykowe, co w tygodniu, w którym wygasa seria grudniowych kontraktów dziwić nie mogło. Najlepiej zachowywały się akcje spółek surowcowych (osłabienie dolara pomagało cenom surowców). Po południu, kiedy indeksy na innych giełdach już wyraźnie się osuwały nasz rynek nie reagował. Nie przeszkadzało nawet to, że zaczęła tanieć miedź.
Nie widziałem żadnego wpływu publikowanych w poniedziałek danych makro. Były zbliżone do prognoz, ale nieco jednak od nich gorsze. Inflacja CPI wzrosła w listopadzie o 3,7 procent (oczekiwano wzrostu o 3,8 proc.). Przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 7,4 procent (oczekiwano 8,6 proc.). Zatrudnienie wzrosło o 3,1 procent (oczekiwano wzrostu o 3,6 proc.), ale w stosunku do poprzedniego miesiąca zmalało – na razie nieznacznie (0,2 proc.). Jak widać rynek pracy powoli słabnie, a dynamika inflacji spada szybciej niż oczekiwano. To, w połączeniu ze spadkiem eksportu, powinno zmusić RPP do obniżki stóp (23.12) o 50 pb.
Fixing znowu podniósł WIG20 (tym razem o 10 pkt.) i dzięki temu zakończyliśmy wzrostem WIG20 o 2,3 procent. Problem jednak w tym, że tego wzrostu nie można traktować poważnie. Po prostu obrót był więcej niż skromny. Piątkowe wygasanie grudniowej serii kontraktów paraliżuje graczy, więc dosłownie każde rozwiązania jest teraz możliwe. Jedno jest pewne: wczorajsza sesja w USA nie będzie miała wpływu na zachowanie naszego rynku.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi