Francja zamrozi wydatki budżetowe do 2013 r.

Francuski rząd zamrozi wydatki państwowe w budżecie przez kolejne trzy lata, aby radykalnie zmniejszyć deficyt publiczny - podają w piątek media. Jest to odpowiedź Paryża na zagrożenie strefy euro przez kryzys grecki.

07.05.2010 | aktual.: 07.05.2010 13:48

Jak zaznacza francuska prasa, w najbliższych latach Francuzi będą musieli "zacisnąć pasa".

Premier Francois Fillon ogłosił w czwartek zamrożenie wydatków budżetowych na obecnym poziomie do 2013 roku. Dzięki planowi oszczędnościowemu deficyt publiczny ma się zmniejszyć z obecnych około 8 proc. PKB do 3 proc. za trzy lata, co pozwoli dostosować się do wymagań Unii Europejskiej. Minister finansów Christine Lagarde tłumaczyła w telewizji Canal+ konieczność dyscypliny budżetowej w bardziej dobitny sposób: - Nie chciałabym, abyśmy znaleźli się w sytuacji Grecji.

Według obliczeń agencji AFP, jeśli inflacja w przyszłym roku będzie podobna, jak w obecnym (1,2 proc.), francuski budżet zaoszczędzi na tej operacji 2,5 miliarda euro.

Jak przewiduje premier, w ciągu najbliższych trzech lat wydatki na funkcjonowanie państwa spadną o 10 proc. Oszczędności te będą możliwe m.in. dzięki kontynuacji wdrażanego już planu ograniczenia liczby pracowników sfery budżetowej. Polega on na tym, że tylko co druga osoba, odchodząca na emeryturę zatrudniona w tym sektorze, jest zastępowana przez nowego pracownika.

Rząd wyklucza bezpośrednie podnoszenie podatków w celu "zatkania" dziury budżetowej. Zamierza jednak znaleźć oszczędności przez ograniczenie nisz fiskalnych, które kosztują państwo co roku kilkadziesiąt miliardów euro. Fillon zapowiedział również, że rząd na nowo rozważy zmianę wysokości pomocy publicznej, w tym dofinansowywanych z centralnego budżetu miejsc pracy i zasiłków socjalnych.

Ogłoszenie przez premiera zamrożenia wydatków publicznych oburzyło główną siłę opozycyjną we Francji - Partię Socjalistyczną (PS). W jej opinii, jest to "bezprecedensowy plan wyrzeczeń", którym Francuzi "dostają jak obuchem w głowę".

Szymon Łucyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)