Fundusze inwestycyjne znów dały zarobić
Koniec półrocza skłania do przyjrzenia się, jak poradziły sobie w nim fundusze inwestycyjne. Okazuje się, że był to dla nich i dla ich klientów bardzo dobry okres.
06.07.2009 | aktual.: 10.07.2009 12:44
Widać już więc, że niechęć do korzystania z ich usług, trwająca od kilkunastu miesięcy, nie była uzasadniona.
Choć skala wzrostu wartości głównych indeksów na warszawskiej giełdzie w całym półroczu była dość skromna, to jednak funduszom inwestycyjnym udało się osiągnąć całkiem pokaźne zyski. Indeks największych spółek zdołał wyjść niemal na zero. WIG wzrósł o niecałe 8 proc. Ale znacznie lepiej radziły sobie wskaźniki mierzące koniunkturę na rynku małych i średnich firm. mWIG40 zyskał 13,5 proc., a sWIG80 aż 33 proc. Liderami w naszym zestawieniu najlepszych funduszy otwartych są właśnie fundusze specjalizujące się w inwestycjach w papiery małych i średnich firm. Ale i pozostałe radziły sobie całkiem nieźle. Do połowy lutego na naszej giełdzie dominowały jeszcze spadki. WIG stracił w tym czasie aż 22 proc., a WIG20 zniżkował o 26 proc. Od tego czasu jednak trwała niemal nieprzerwanie dobra koniunktura. Indeksowi szerokiego rynku udało się z niewielką nawiązką odrobić tegoroczne straty, a WIG20 skompensował straty. Jednak od lutowego dołka WIG zyskał 43 proc., a WIG20 wzrósł o 40 proc. To pozwoliło zarządzającym
funduszami wypracować całkiem przyzwoite wyniki.
Choć hossa małych i średnich spółek może się kojarzyć z szaleństwem z lat 2006-2007 zakończonym dla wielu inwestorów niezbyt przyjemnie, To jednak obecnie sytuacja jest nieco odmienna. Po pierwsze skala dotychczasowej zwyżki w tym segmencie rynku nie jest oszałamiająca, choć pokaźna. Po drugie, nie towarzyszyło jej ogromne zainteresowanie inwestorów, mierzone napływem nowych środków do funduszy. Wręcz przeciwnie, aż do maja przez kilkanaście miesięcy obserwowano zdecydowaną przewagę klientów wycofujących z nich pieniądze, nad rozpoczynającymi nowe inwestycje. Po trzecie wreszcie, poprawa sytuacji na rynku małych i średnich firm może wskazywać na to, że nasza gospodarka najgorsze ma już za sobą i za kilka miesięcy możemy być świadkami powrotu do jej bardziej dynamicznego wzrostu. Małe i średnie spółki najszybciej zaczynają odczuwać skutki hamowania gospodarki, ale i jako pierwsze korzystają z ożywienia. To zaś wskazuje, że przed nimi jeszcze spory okres wzrostu kursów. Spośród dziesięciu funduszy
inwestujących w akcje polskich firm, które osiągnęły w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku najwyższe stopy zwrotu, aż sześć stanowiły fundusze preferujące tak popularne niegdyś „misie”. Liderzy wypracowali zyski sięgające od 33 do prawie 42 proc. Drugą grupą funduszy, które osiągnęły jeszcze lepsze wyniki, były fundusze polskie specjalizujące się w inwestowaniu w akcje firm zagranicznych. Pomagały im w tym nie tylko silne wzrosty na niektórych zagranicznych rynkach akcji, ale także korzystne dla nich różnice kursów walutowych, czyli mówiąc wprost, osłabienie złotego. Niemal równo rok temu dolar kosztował niewiele ponad 2 zł. Wówczas zakup akcji zagranicznych firm za 100 dolarów kosztował nasz fundusz 200 zł. Nawet gdyby te akcje nie zyskały na wartości, sprzedając je dziś i zamieniając 100 dolarów na naszą walutę, fundusz uzyskałby około 310 zł., czyli zysk z samej różnicy kursu walutowego wyniósłby ponad 50 proc. To oczywiście przykład uproszczony, bo budowanie portfela akcji jest procesem
długotrwałym i przebiegało z pewnością przy różnych poziomach kursu dolara do złotego (a pamiętać też trzeba, że akcje fundusze kupowały nie tylko za dolary, ale i za inne waluty), ale takie walutowe „wspomaganie” przyczyniło się w bardzo istotny sposób do osiągnięcia bardzo dobrych wyników przez fundusze. Zyski najlepszych z nich przekraczały 56-57 proc. w skali pół roku.
Patrząc na skład pierwszej dziesiątki funduszy, które osiągnęły największe zyski, nietrudno zauważyć, że dominują w ich gronie te, które postawiły na akcje firm tzw. rynków wschodzących i najszybciej rozwijających się. Dwaj liderzy inwestowali głównie w firmy pochodzące z Brazylii, Rosji, Indii i Chin (BRIC), czyli krajów o dynamicznie rosnących gospodarkach (Chiny, Indie) lub których firmy najbardziej korzystają na surowcowej hossie (Rosja). W gronie najlepszych znalazły się też, choć w mniejszości, fundusze specjalizujące się w papierach firm Środkowej i Wschodniej Europy oraz Turcji.
Fundusze akcyjne, w których portfelach papiery udziałowe spółek stanowią zdecydowaną większość, należą do grupy funduszy najbardziej zyskownych w czasie hossy ale i najbardziej ryzykownych. Widać to było doskonale w czasie poprzedniej hossy i następującego po niej załamania. Dlatego też do inwestowania w nie należy zawsze podchodzić z dużą rozwagą i ostrożnością. Ale – jak wskazują choćby wyniki niniejszego rankingu – nie ma powodów, by ich panicznie unikać. Fazy giełdowej koniunktury zmieniają się w czasie i należy do tych zmian dostosowywać swoją strategię. Przez wiele miesięcy fundusze akcji zagranicznych osiągały fatalne wyniki, nawet w czasie hossy na światowych giełdach, właśnie wskutek umocnienia się złotego. Małe i średnie spółki przez dwa lata dawały świetny zarobek, ale kto nie dostrzegł zmiany cyklu i zainwestował w nie zbyt późno, poniósł dotkliwe straty. Jeszcze niedawno wyniki funduszy inwestujących w małe i średnie spółki azjatyckie wzbudzały jedynie uśmiech politowania, dziś są źródłem
pokaźnych zysków.
Prognozowanie sytuacji na rynkach nie jest łatwym zadaniem. By się ustrzec należy przestrzegać dwóch zasad. Pierwsza to zróżnicowanie portfela inwestycji, a więc stawianie na kilka różnego rodzaju funduszy, a nie na jeden typ, choćby wydawało się, że jest w danej chwili najbardziej „pewny” i zyskowny. Druga zaś, to unikanie inwestowania wszystkich pieniędzy w jednym momencie, choćby z obecnej perspektywy wydawał się najbardziej odpowiedni. O wiele lepsze rezultaty daje systematyczne lokowanie stałej kwoty pieniędzy w równych okresach czasu, np. co miesiąc lub co kwartał. Ten mechanizm chroni nas przed zakupem dużej liczby jednostek uczestnictwa funduszy w czasie, gdy są one drogie (wysoko wyceniane), a umożliwia kupno większej liczby w okresach, gdy są wyceniane nisko. Jego skuteczność można było doskonale sprawdzić w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, w okresie dość dużych wahań sytuacji na rynku.
Najbardziej skuteczną metodą ograniczenie ryzyka jest wybór funduszy bardziej bezpiecznych. To fundusze mieszane, charakteryzujące się niższym udziałem akcji w portfelach. Nie zapewniają one aż tak wysokich zysków, jak akcyjne, ale też nie powodują ewentualnego poniesienia aż tak wysokich strat, jak akcyjne. W tej grupie funduszy również dokonaliśmy rozróżnienia na inwestujące w papiery zagraniczne i polskie, bowiem bez tego w pierwszej dziesiątce funduszy tego typu ze względu na siłę różnic kursów walutowych, znalazłyby się niemal wyłącznie fundusze specjalizujące się w papierach zagranicznych. Ale i w przypadku polskich wyniki były całkiem przyzwoite.
W grupie funduszy mieszanych specjalizujących się w inwestycjach w polskie papiery wartościowe zwraca uwagę udział funduszy aktywnej alokacji, niezbyt wcześniej popularnych i nie zachwycających wynikami. Ich cechą charakterystyczną jest o wiele większa elastyczność w strategiach inwestycyjnych. Nie mają one tak ścisłych ograniczeń w doborze papierów do portfela, jak pozostałe grupy funduszy. Większość z nich może zarówno w danym momencie nie mieć w portfelu żadnych akcji, a w bardziej sprzyjających okolicznościach mieć ich np. 100 proc. W grupie funduszy stabilnego wzrostu wyniki inwestycyjne również w większości przypadków były całkiem przyzwoite. Charakterystyczny jest tu brak tak wyraźnej dominacji funduszy inwestujących w papiery zagraniczne. Gdyby nie bardzo dobre wyczucie zarządzających z Millennium TFI, nie byłoby ich wcale w grupie najbardziej zyskownych.
Podobna sztuka nie udała się zupełnie w grupie funduszy inwestujących w papiery dłużne. Tu ze względu na różnice kursów walutowych niepodzielnie dominowały fundusze lokujące w walory zagraniczne. Warto zwrócić uwagę, że wyniki tych funduszy były tylko niewiele słabsze, niż funduszy akcyjnych. Należy jednak pamiętać, że w ich przypadku ryzyko jest duże, porównywalne z ryzykiem charakterystycznym dla funduszy akcyjnych. Mimo, że zmiany kursów na rynkach walutowych nie są aż tak gwałtowne, jak na rynkach akcji, to jednak możliwości szybkiego dostosowania portfela do zmian warunków rynkowych nie są łatwe i wymagają czasu. W każdym razie sytuacja, gdy wyniki funduszy papierów dłużnych są porównywalne z wynikami funduszy akcyjnych, zdarza się dość rzadko. Tego typu funduszom, oprócz korzystnych różnic kursowych, sprzyjała tendencja zdecydowanych obniżek stóp procentowych w większości największych światowych gospodarek. W Stanach Zjednoczonych oficjalne stopy procentowe w krótkim czasie zostały zredukowane z 5
proc. do zera, w strefie euro główna stopa procentowa wynosi 1 proc., podobnie jest w wielu innych krajach. Obniżki stóp procentowych powodują, że ceny papierów dłużnych o stałym oprocentowaniu lub zerokuponowych (sprzedawanych po cenach niższych niż cena wykupu i nie oferujących typowych odsetek) kupionych wcześniej, gdy stopy procentowe były na o wiele wyższym poziomie, dość dynamicznie rosną. Wyniki funduszu, który w tego typu papiery „zaopatrzył” się dużo wcześniej, poprawiają się bardzo wyraźnie.
W przypadku funduszy operujących na rynku polskim tego typu zjawisko wystąpiło w zdecydowanie mniejszej skali. Ale też i skala obniżek oficjalnych stóp procentowych była jak do tej pory niezbyt wielka, przynajmniej w porównaniu do tego, co obserwowaliśmy na świecie.
W naszym zestawieniu nie uwzględniliśmy funduszy zamkniętych oraz większości funduszy specjalistycznych, na przykład koncentrujących się wyłącznie na wybranych sektorach gospodarki (np. spółkach eksportowych, budowlanych, związanych z energią, surowcami itp), choć niektóre z nich osiągnęły bardzo dobre wyniki.
Z analizy wyników rankingu można wyciągnąć trzy główne wnioski. Fundusze inwestycyjne nie są „z natury” złym instrumentem inwestycyjnym, o czym może świadczyć trwający od kilkunastu miesięcy exodus ich klientów. Jedynie niebyt umiejętne korzystanie z nich, może narazić na spore straty. W zależności od sytuacji rynkowej, atrakcyjne bywają różnego rodzaju fundusze, a dowodem na to jest sytuacja panująca na rynkach finansowych od prawie dwóch lat i być może zaskakujące część obserwatorów rynku wyniki funduszy papierów dłużnych. Od niekorzystnych wahań wartości kapitału zainwestowanego w fundusze można się chronić, stosując odpowiednie strategie inwestycyjne. Systematyczne i przemyślane inwestowanie za pośrednictwem funduszy zawsze jest lepsze niż podążanie za modą, która z pewnością na rynek funduszy wróci.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance