Gazprom: gaz łupkowy może zmienić światowy rynek gazowy
Gazprom przyznał, że wzrost wydobycia gazu z niekonwencjonalnych złóż w Stanach Zjednoczonych może radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy i zagrozić takim strategicznym projektom rosyjskiego koncernu, jak zagospodarowanie gigantycznego złoża gazowego paliwa Sztokman, na Morzu Barentsa.
26.01.2010 | aktual.: 26.01.2010 15:02
Gazprom przyznał, że wzrost wydobycia gazu z niekonwencjonalnych złóż w Stanach Zjednoczonych może radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy i zagrozić takim strategicznym projektom rosyjskiego koncernu, jak zagospodarowanie gigantycznego złoża gazowego paliwa Sztokman na Morzu Barentsa.
Gazprom uczynił to w raporcie przygotowanym przez swój Zarząd dla Rady Dyrektorów koncernu, która zebrała się we wtorek w Moskwie, aby omówić politykę marketingową w warunkach globalnego kryzysu finansowo-gospodarczego. Dokument, którego główne tezy ujawnił w tym dniu zbliżony do Gazpromu dziennik "Kommiersant", zaprezentował wiceprezes monopolisty Aleksandr Miedwiediew.
Według gazety, Miedwiediew przyznaje w raporcie, iż gaz łupkowy przekształcił rynek gazowy USA z deficytowego w samowystarczalny, a także, iż nadmiar gazu skroplonego (LNG) uderza w konkurencyjność rosyjskiego surowca w Unii Europejskiej.
Tendencje te - jak podkreśla "Kommiersant" - zagrażają projektowi sztokmańskiemu, obliczonemu w dużej części na dostawy LNG na rynek USA i Kanady.
Wiceszef Gazpromu potwierdza w dokumencie, że eksport rosyjskiego gazu w roku 2009 zmniejszył się o 11,4 proc. - do 140 mld metrów sześciennych surowca. Spadek był konsekwencją redukcji zużycia gazu (nie tylko rosyjskiego) w UE o 44 mld metrów sześciennych - do 555 mld.
Raport nie zawiera danych na temat strat, jakie z tego powodu poniósł koncern. Jednak Miedwiediew przekazał wcześniej, że wpływy Gazpromu z eksportu błękitnego paliwa za ubiegły rok wyniosą 40-42 mld dolarów wobec 64 mld USD w 2008 roku.
Zdaniem wiceprezesa Gazpromu, są trzy przyczyny spadku sprzedaży rosyjskiego surowca w Unii Europejskiej. Pierwsza - to uruchomienie przez Katar i inne kraje nowych mocy do skraplania gazu. Jednocześnie wzrosły moce terminali regazyfikacyjnych w UE. Miedwiediew podkreśla, że w grudniu gaz z kontraktów wieloletnich był dwa razy droższy od paliwa kupowanego na rynkach spotowych, czyli rynkach transakcji krótkoterminowych.
Drugą przyczyną - w jego ocenie - było zamknięcie największego na świecie rynku gazu - amerykańskiego. - Sytuację pogarsza "rewolucja" w wydobyciu gazu ze złóż niekonwencjonalnych w USA. Jeśli kilka lat temu żadna ze znanych nam instytucji nie prognozowała szybkiego wydobycia surowca w USA, to dzisiaj praktycznie wszystkie kompanie mówią o perspektywach wydobycia gazu łupkowego, które mogą radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy - wskazuje wiceszef Gazpromu.
Miedwiediew zauważa, że nadmiar paliwa w Stanach Zjednoczonych doprowadził już do przekierowania LNG na rynki krajów Unii Europejskiej. Jako trzecią przyczynę wiceprezes koncernu wymienia okres przywiązania ceny gazu do koszyka produktów naftowych. W wypadku Gazpromu jest to dziewięć miesięcy, podczas gdy u jego konkurentów okresy te są krótsze - sześć, a nawet trzy miesiące.
Zdaniem cytowanego przez "Kommiersanta" analityka Michaiła Korczemkina, główną przyczyną niepewności dla rosyjskiego monopolisty są zasoby gazu łupkowego w Europie, szacowane na 15 bln metrów sześciennych. - Nakłady na wydobycie tego surowca określą europejskie ceny na 10-15 lat. Jeśli Gazprom zrealizuje cały swój program budowy gazociągów, to wydatki, jakie będzie ponosił na przesył, nie pozwolą rosyjskiemu gazowi na konkurowanie w Europie - ostrzegł Korczemkin.
Rynek gazu niekonwencjonalnego w USA w ostatnich latach dynamicznie się rozwinął. Eksperci prognozują, że już wkrótce 60 proc. krajowego gazu będzie tam pochodzić ze złóż niekonwencjonalnych.
Zdaniem specjalistów Polska też może być pod tym względem liderem. Jej zasoby gazu łupkowego szacowane są na ponad 1,4 bln metrów sześciennych. Zużycie gazu w Polsce wynosi ok. 14 mld metrów sześciennych rocznie.
Złoże Sztokman, największe na świecie podmorskie pole gazowe, znajduje się w rosyjskim sektorze szelfu kontynentalnego w centralnej części Morza Barentsa na głębokości 280-360 metrów w odległości ok. 550 km na północny wschód od Półwyspu Kolskiego. Jego potwierdzone zasoby wynoszą 3,8 bln metrów sześciennych gazu i 53,3 mln ton kondensatu gazowego.
Projekt zakłada wydobywanie w pierwszej fazie 23,7 mld metrów sześciennych gazu rocznie, a docelowo - 67,5 mld. Przewiduje też budowę w obwodzie murmańskim fabryki LNG o mocy produkcyjnej 15 mln ton rocznie, a także ułożenie gazociągu łączącego złoże z fabryką. Dostawy surowca gazociągiem mają ruszyć w 2013 roku, a skroplonego gazu - w 2014 roku.
Do zagospodarowania tego złoża Gazprom utworzył spółkę z francuskim Total i norweskim StatoilHydro. Opóźnienie projektu sztokmańskiego, a tym bardziej odstąpienie od niego, uderzyłoby również w projekt Nord Stream (Gazociąg Północny). To właśnie ze złoża Sztokman ma pochodzić część surowca, który za pośrednictwem Nord Stream przez Morze Bałtyckie ma popłynąć z Rosji do Niemiec.
Decyzje inwestycyjne w sprawie eksploatacji pola Sztokman mają być podjęte w 2010 roku.
Jerzy Malczyk