Genialna promocja czy żenująca mistyfikacja? Wśród internautów zawrzało
Czytelnicy przez kilka dni emocjonowali się przygodą znanej blogerki modowej Maffashion. Okazało się jednak, że tak naprawdę wszyscy wzięli udział w wielkiej akcji reklamowej.
29.10.2014 | aktual.: 29.10.2014 14:23
Julia Kuczyńska, znana jako Maffashion, poinformowała niedawno na Facebooku o przykrym wydarzeniu – kradzieży telefonu. Jak jednak wyjaśniła blogerka, złodziej nie wiedział, że smartfon jest połączony do chmury i zgrywa do niej wszystkie zrobione zdjęcia i filmy. Te właśnie materiały Maffashion opublikowała na swoim bardzo popularnym (ponad 300 tys. lajków) facebookowym profilu.
Publikacja zdjęć zrobionych przez rzekomego złodzieja wzbudziła spore zainteresowanie wśród fanów blogerki. Ludzie naśmiewali się z „przestępcy”, który – jak wynikało z fotografii – był typowym „dresiarzem” z wielkiego blokowiska. Równocześnie nikt nie był specjalnie zdziwiony tym, że Maffashion spotkała taka przygoda – zdarzały się już bowiem podobne przypadki. Od czasu, gdy telefony wgrywają zdjęcia w chmury, internauci publikują fotki przypadkiem „dostarczone” im przez złodziei.
Okazało się jednak, że tym razem nie było żadnej kradzieży. Jak po kilku dniach zamieszania ujawniła sama Maffashion, w rzeczywistości „kradzież” była jej wspólną akcją marketingową z Orange, której celem była promocja nowej usługi firmy – a mianowicie darmowej przestrzeni w wirtualnej chmurze. Szafiarka pojawiła się na wideo razem ze „złodziejem”, którym zresztą okazał się być inny bloger.
Sposób przeprowadzenia akcji promującej Orange wywołał oburzenie u części specjalistów od marketingu. Najostrzej zareagował Przemek Pająk z serwisu Spiderweb.pl, komentując całe wydarzenie w bardzo ostry sposób:
„Żenada. Wstyd. Pięć kilometrów mułu. Dno. Żal - skradziony telefon Maffashion to akcja Orange.”
Według Pająka, akcja była po prostu kłamstwem, które naruszyło zaufanie do całej blogosfery oraz firm ją sponsorujących:
„Na tej fatalnej akcji stracą wszyscy – blogosfera, bo jej wątła reputacja ponownie została poważnie nadwyrężona, wszyscy operatorzy, bo zaufanie do ich komunikacji będzie jeszcze mniejsze i sam Orange, bo kto mu w przyszłości uwierzy, skoro lubuje się w tak perfidnych kłamstwach?”
Pająk podkreśla, że rzekoma kradzież telefonu była złamaniem wszelkich zasad marketingu:
„Jedną z podstawowych zasad marketingu, a przede wszystkim PR-u jest nie kłamać. Sztuka dobrej komunikacji polega oczywiście na odpowiednim przedstawianiu ‚prawdy’, rzeczywistości, ale nigdy nie na kłamstwie. Orange złamał tę zasadę w najbardziej brutalny sposób – używając kreacji związanej z nieprzyjemną sytuacją dla każdego z nas.”
W puencie swojego tekstu Pająk ironizuje, co jeszcze mogłoby zrobić Orange, żeby nagłośnić jakąś swoją usługę:
„Wyimaginowany gwałt na innej popularnej blogerce? Przecież w ten sposób można by reklamować jakąś usługę szybkiego alarmowego numeru. Och, wtedy naturalny zasięg akcji byłby jeszcze większy. A może: naćpana blogerka wsiadła do samochodu i zabiła trzech przechodniów. Można by w ten sposób promować jakiś pakiet bezpieczeństwa dostępny w waszej mobilnej sieci.”
Zajmujący się social media Paweł Tkaczyk na swoim blogu także zwrócił uwagę na kwestię dalszego zaufania do przekazu Maffashion. Jego zdaniem, szafiarka sama zadała cios swojej wiarygodności:
„Wiara niewinnych jest najbardziej użyteczną bronią kłamcy - powiedział kiedyś Stephen King. Niewinność jest tu słowem kluczem. Kto ją straci, nie będzie już podatny na kreowanie rzeczywistości. Mnie osobiście ciężko będzie uwierzyć Maffashion, która przed świętami będzie mnie nakłaniać na przykład do kupienia prezentu biednej rodzinie. Bo co jeśli okaże się, że za wszystkim stoi hipermarket lub producent wódki?”
Oburzony jest również inny specjalista od marketingu, Marcin Makowski. On też zarzuca Maffashion nie tylko zakpienie z czytelników, ale też z całej branży:
„Powiem to najprościej jak potrafię: posłużyliście się kłamstwem, nadużywając zaufanie odbiorców. To grzech numer jeden nie tylko w marketingu, ale każdej komunikacji w jakimkolwiek medium. Wstyd mi za tę branżę, tak blogerską jak i marketingową, jeśli toleruje podobne krótkowzroczne zachowania.”
Makowski zwraca uwagę na sposób potraktowania fanów Maffashion, którzy szczerze współczuli jej straty telefonu:
„Wiele osób udostępniało zdjęcia Maffashion w nadziei, że faktycznie uda się zidentyfikować złodziei. Chciałbym zobaczyć ich miny, kiedy okazało się, że byli nieświadomymi propagatorami eventu reklamowego, który na koniec podszył się pod akcję społeczną.”
Zwróciliśmy się do Maffashion z zapytaniem, czy zgadza się z opinią, że zawiodła zaufanie czytelników. Na razie jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.