Giełdowe spółki chętniej w tym roku przedstawiają prognozy finansowe
Blisko 30 przedsiębiorstw notowanych na rynku podstawowym opublikowało plany finansowe na ten rok. Jeszcze większa liczba firm przedstawiła inwestorom „miękkie” wskazania co do wyników.
27.03.2010 | aktual.: 27.03.2010 12:17
Jak dotąd 27 spółek opublikowało prognozy finansowe na bieżący rok. Przed rokiem w analogicznym okresie plany finansowe przedstawiło tylko 13 firm. W kolejnych miesiącach ich liczba wzrosła do 36.
Prawdopodobnie również w tym roku wraz z upływem czasu będzie przybywać prognoz. Można zakładać, że jeszcze co najmniej kilkanaście spółek opublikuje budżety. Spośród firm z indeksu WIG20 jedynie Bioton i KGHM przedstawiły inwestorom tegoroczne prognozy. Tradycyjnie planów finansowych nie publikują sektory bankowy i petrochemiczny.
Zyski mają wzrosnąć bardziej niż przychody
Co ciekawe, zaledwie sześć giełdowych firm przedstawiło plany finansowe rozbudowane o dodatkowe założenia. Zarządy wymieniają w nich m.in. spodziewany wzrost produktu krajowego brutto, poziom inflacji, kurs dolara, kurs euro czy cenę miedzi i aluminium. Z reguły przyjęto dość konserwatywne założenia. Widać to, gdy porówna się prognozy kursów walut i zmiany PKB z szacunkami ekonomistów bankowych czy Ministerstwa Gospodarki.
Z analizy prognoz wynika, że średnio o 12,7 proc. wzrosną tegoroczne przychody ze sprzedaży spółek. Jeszcze więcej, bo o ponad 38 proc., mają się powiększyć zyski (nie uwzględniając prognozy Intersportu, która zakłada wzrost zarobku z 0,15 mln zł do 3,8 mln zł). Wyraźna poprawa wyników ma związek po pierwsze z oczekiwaną przez zarządy firm lepszą koniunkturą, a po drugie z niską bazą, jaka powstała po wyjątkowo trudnym dla przedsiębiorstw minionym roku.
Szacunków też nie brakuje
Oprócz oficjalnych, „twardych” prognoz finansowych zarządów, na rynek trafiły też „miękkie” wskazania dotyczące oczekiwanych wyników od przedstawicieli ponad 60 firm. W „miękkich” wskazaniach z reguły przedstawiany jest oczekiwany poziom rentowności netto lub wymieniana jest spodziewana procentowa zmiana przychodów lub zysku.
Dość dokładne oczekiwania przedstawiło kilka firm z branży handlu detalicznego czy sektora informatycznego. Bieżący rok zapowiada się całkiem udanie dla Wojasa, którego obroty mają wzrosnąć nawet do 110 mln zł (skok o 20 proc.) przy minimum 4 proc. rentowności netto.
W takim wypadku tegoroczny zysk netto wyniósłby 4,4 mln zł. Dla porównania przed rokiem firma miała 0,75 mln zł straty netto. O blisko 40 proc., do 120 mln zł, ma wzrosnąć zarobek obuwniczego giganta NG2 (86,6 mln zł przed rokiem). W poprawie wyników ma pomóc umocnienie złotego do dolara (w tej walucie rozliczane są zakupy butów w Chinach) oraz większa niż dotychczas sprzedaż po tzw. pierwszych cenach (bez promocji). Z kolei z założeń programu motywacyjnego Vistuli wynika, że tegoroczny zysk netto odzieżowo-jubilerskiej grupy ma wynieść 28 mln zł (16,9 mln zł przed rokiem).
Dobre wieści dla inwestorów mają zarządy LSI Software, Qumak-Sekom i Simple. Ten pierwszy zakłada zwyżkę obrotów o 15–20 proc. i co najmniej powtórzenie ubiegłorocznych marż. To by oznaczało wypracowanie przynajmniej 21 mln zł obrotów i ponad 0,9 mln zł zysku netto. W podobnej skali mają wzrosnąć główne parametry finansowe informatycznego Simple. – Oczekujemy, że zarówno przychody, jak i zysk operacyjny i netto będą o 20 proc. lepsze niż w poprzednim roku – mówi Paweł Zdunek, prezes spółki. To oznacza, że obroty mogą sięgnąć 21 mln zł, a zysk netto przekroczyć 1,1 mln zł. W przedziale około 20 proc. mają wzrosnąć tegoroczne przychody Qumaku-Sekomu.
W podobnym stopniu mają się zwiększyć obroty firm budowlanych: Energomontażu-Południe i Projprzemu. Bardziej ambitne plany ma Radpol. Producent rur termokurczliwych chce w tym roku wypracować ponad 100 mln zł skonsolidowanych przychodów, czyli dwa razy więcej niż w 2009 r.
– Do osiągnięcia tego wzrostu ma się przyczynić przede wszystkim lubelski producent systemów rurowych Rurgaz, który niedawno wszedł w skład grupy. Ponadto planujemy dalszy dynamiczny wzrost eksportu – informuje Andrzej Sielski, prezes Radpolu. Liczne grono spółek zapowiada dwucyfrowy wzrost obrotów, nie precyzując jednak dokładnych oczekiwań. Takie deklaracje złożyły m.in. zarządy North Coastu, Aplisensu czy Impelu. Najwięcej firm jednak ogranicza się dziś do stwierdzenia, że tegoroczne wyniki będą lepsze od ubiegłorocznych (ponad połowa), nie podając szczegółów.
Od strat w 2009 r. do zysków w 2010 r.
Kilka spółek, które ostatnio miały problemy z wypracowaniem zysku netto, ten rok zamierza zakończyć na plusie. – Grupa planuje w 2010 r. zwiększyć obroty o kilkanaście procent. Budżet zakłada też zysk na koniec roku – zapowiada Krzysztof Niebrzydowski, członek zarządu Jago. W 2009 r. dystrybutor mrożonek miał 0,55 mln zł skonsolidowanej straty przy przychodach wynoszących 208,4 mln zł.
– Dwucyfrowe tempo wzrostu przychodów i wypracowanie zysku netto to nasze główne cele na bieżący rok – ocenił przy prezentacji wyników Marios Christou, dyrektor finansowy Asbisu. Miniony rok nie był dla cypryjskiego dystrybutora zbyt udany. Po raz pierwszy w 20-letniej historii Asbis zakończył rok na minusie. Strata wyniosła 3,2 mln USD. Powrót do zysków zapowiedziały też Intakus, Polskie Jadło, Barlinek, TelForceOne i Pemug.
Dla nich będzie to gorszy rok
Zarządy kilku spółek już dziś przygotowują inwestorów na pogorszenie tegorocznych rezultatów. W tym gronie jest Dębica, która wskazuje, że zyskowność spółki mogą ograniczyć umacniający się złoty i wysokie ceny surowców. Spółka obawia się również zmniejszenia popytu na opony do aut osobowych w Polsce. Przed rokiem oponiarska Dębica wypracowała 72 mln zł zysku netto. Nie najlepsze wieści płyną też z Mostostalu Płock.
– Powtórzenie ubiegłorocznych wyników będzie niemożliwe, gdyż spodziewamy się spowolnienia procesów inwestycyjnych u naszych klientów oraz nasilenia konkurencji na rynku. I choć sprzedaż będzie porównywalna do tej z 2009 roku, to na pewno spadnie nam rentowność netto – mówi Wiktor Guzek, prezes Mostostalu Płock, który miał przed rokiem 20,5 mln zł zysku netto. Słabsze wyniki w tym roku pokażą też prawdopodobnie CEZ i Elektrotim.
| Jarosław Dominiak - prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych Prognozy to na pewno dobry sposób na zwiększenie zainteresowania spółką. Jeśli są przygotowane rzetelnie, mogą być pożyteczne dla inwestora, szczególnie indywidualnego, który ma ograniczony dostęp do instrumentów analitycznych. Warto jednak sprawdzić historię prognoz danej spółki, na ile pokrywały się one z osiągniętymi później wynikami, oraz jakie założenia makroekonomiczne są w nich zawarte. Doświadczenie pokazuje, że polskie firmy raczej zaniżają prognozy, żeby w razie czego pochwalić się inwestorom przekroczeniem planu. Są też bardzo negatywne przypadki, kiedy znacznie zawyżone prognozy nie były korygowane do ostatniej chwili. Rzetelna firma powinna na bieżąco informować o kondycji. Andrzej Pawłowski - członek zarządu Skarbiec TFI Prognozy spółek dotyczące ich wyników finansowych są dla nas, zarządzających funduszami, bardzo istotne. Ważne jest zarówno to, żeby firma takie prognozy sporządzała, jak i to, żeby ich sprawdzalność
była wysoka. Jeżeli, czysto hipotetycznie, miałbym do wyboru dwie zupełnie identyczne spółki, z których jedna publikowałaby prognozy, a druga nie, większa wiarygodność tej, która prognozy publikuje, mogłaby zadecydować o inwestycji w jej akcje. Wciąż jednak sporo firm, nierzadko bojąc się „przestrzelenia” prognozy, rezygnuje z podania własnych przewidywań. Ze sprawdzalnością bywa oczywiście różnie. Jeżeli jednak niewypełnienie prognozy ma miejsce na skutek zaistnienia czynników zewnętrznych, które były trudne do przewidzenia, np. gwałtowna zmiana trendu na rynku cen surowców czy walutowym, i zarząd jest w stanie to wytłumaczyć, nie oceniamy tego negatywnie. |
| --- |