Google będzie wiedział, w które reklamy klikasz i co potem kupujesz w sklepie
Google już nie będzie ograniczać się do śledzenia naszych ruchów w sieci. Teraz gigant będzie dokładnie wiedział, w jaki sposób korzystamy z naszych kart płatniczych. A wykorzysta to do jeszcze sprytniejszego sprzedawania reklam w sieci.
Jak pisze serwis MIT Technology Review, możliwość logicznego połączenia danych o tym, jakie reklamy są nam pokazywane w sieci i danych o zakupach w zwykłych sklepach pozwoli Google na wykonanie dużego skoku w kwestii skuteczności reklam.
Gdy reklamodawcy zobaczą, że ludzie odwiedzili ich lokal i kupili ich produkt dzięki reklamom Google'a, będą znacznie chętniej wydawać pieniądze na kolejne kampanie reklamowe online.
Zbieranie danych o użytkownikach, które potem można bardzo skutecznie zmonetyzować, są podstawą biznesu Google. To dlatego firmie opłaca się wprowadzać na rynek bardzo kosztowne dla firmy, choć darmowe dla użytkowników produkty w rodzaju Google Maps.
Gigant z Mountain View od dawna zbiera dane o lokalizacji swoich uzytkowników za pomocą map, a już od 2014 roku wykorzystuje je do pokazywania, jak często i w jakich godzinach klienci odwiedzają różnego rodzaju placówki usługowe lub handlowe. To cenne informacje dla reklamodawców, ale nie wynika z nich, jak wizyty klientów dzięki Google Maps przekładają się na zakupy w realu.
Google właśnie pochwalił się, że nawiązał współpracę w partnerami, którzy udostępniają mu dane dotyczące 70 proc. wszystkich transakcji dokonywanych za pomocą kart kredytowych i debetowych. Firma oczywiście zapewnia, że prywatność użytkowników jest całkowicie chroniona.
Statystycznie rzecz ujmując, w dwóch przypadkach na trzy dane o naszych zakupach np. w sklepie rowerowym czy wędkarskim będą trafiać do bazy danych Google.