Górnik w rok wyrabia prawie dwa lata
Średnia emerytura górnicza jest prawie dwukrotnie wyższa od przeciętnego świadczenia. Pomimo rażących różnic i niesprawiedliwości rząd nie zamierza reformować systemu - podaje "Rzeczpospolita".
07.06.2013 | aktual.: 07.06.2013 09:03
Górnicy mają mnóstwo przywilejów. Każdy rok zatrudnienia liczy im się jakby pracowali dłużej. 12 miesięcy to w ich wypadku 1,8 roku. Wiek emerytalny dla przeciętnego Polaka wynosi 67 lat. Dla pracownika kopalni 50 lat i jak się okazuje - przed ukończeniem tego wieku aż 2/3 z nich jest już na emeryturze. Średnia renta z tytułu niezdolności do pracy wynosi 1,4 tys. zł, górnicy mogą liczyć na... 3,5 tys. zł.
Świadczenia i przywileje górników kosztują państwo krocie. Według obliczeń rządu tylko w 2011 r. podatnicy dopłacili do ich emerytur 6,5 mld zł. Dane ZUS pokazują, że w 2012 r. na świadczenia emerytalne uprzywilejowanych wydano 8,8 mld zł. To 8 proc. wszystkich wydatków na emeryturę. Nie byłoby może w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że górnicy stanowią zaledwie 4 proc. świadczeniobiorców. Dostają dwukrotnie więcej niż wynosi ich udział w liczbie osób pobierających pieniądze od państwa.
- Nadwyżkę finansują podatnicy. Nie widzę żadnego ekonomicznego powodu, by utrzymywać tę świętą krowę - powiedział dla "Rzeczpospolitej" Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Zwraca on także uwagę na fakt, że reforma systemu emerytalnego górników i KRUS jest jednym z zaleceń Komisji Europejskiej w walce o zdjęcie z Polski procedury nadmiernego deficytu.
Zdaniem byłego wiceprezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi mecenasa Pawła Pelca, konserwowanie obecnego systemu jest nie dość, że kosztowne, to jeszcze niezgodne z prawem. Pelc wskazuje, że jest naruszana zasada sprawiedliwości społecznej. Górniczy system pogłębia permanentne manko w emeryturach, które pokrywane jest z pieniędzy podatników. Często znajdujących się w gorszej sytuacji.
W wywiadzie dla "Polityki" premier Donald Tusk przypomniał, że nigdy nie mówił o zabraniu przywilejów emerytalnych górnikom, którzy pracują na dole. Mówił o weryfikacji, która pozwoli na wyłonienie tych, którzy pobierają emerytury górnicze, a nigdy nie pracowali fizycznie przy wydobyciu.