Grecja już raz splajtowała

Nadchodzące wielkimi krokami bankructwo Grecji nie jest czymś wyjątkowym w historii tego kraju. Grecja już raz splajtowała. Co prawda było to dosyć dawno, bo ponad sto lat temu, ale scenariusz był podobny do dzisiejszego.

Grecja już raz splajtowała
Źródło zdjęć: © AFP | Aris MESSINIS

21.06.2011 | aktual.: 21.06.2011 10:26

Nadchodzące wielkimi krokami bankructwo Grecji nie jest czymś wyjątkowym w historii tego kraju. Grecja już raz splajtowała. Co prawda było to dosyć dawno, bo ponad sto lat temu, ale scenariusz był podobny do dzisiejszego.

Charilaos Trikoupis był w latach 1875 – 1895 premierem Grecji aż siedem razy. W tym czasie udało mu się ograniczyć wpływy króla oraz przeprowadzić agresywny program modernizacji kraju. Rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę budowę dróg, kolei, mostów i portów, aby radykalnie poprawić infrastrukturę komunikacyjną. Trikoupis wierzył, że budowa infrastruktury pozwoli zwiększyć tempo rozwoju gospodarki, a także przyciągnie inwestycje zagraniczne. Rozpoczął nawet budowę mostu przez Zatokę Koryncką, co w owym czasie było poza możliwościami technicznymi i finansowymi Grecji. W latach 1892-1893, kiedy po raz szósty był premierem, sytuacja finansowa Grecji stała się na tyle dramatyczna, że nie pozostało mu nic innego jak wystąpić przed parlamentem i wygłosić najbardziej znane w jego karierze oświadczenie: „Niestety, jesteśmy w stanie upadłości”. Obsługa wszystkich kredytów zagranicznych została zawieszona. Swoją drogą, most przez Zatokę Koryncką w końcu został wybudowany, ale… ponad sto lat później, w roku 2004 przez
Brytyjczyków. Nosi nazwę Charilaos Trikoupis Bridge.

”Historia nauczyła nas tego, że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła”. Słowa Karla Poppera po raz kolejny znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Grecja praktycznie już jest bankrutem. Pozostaje tylko czekać na czas i miejsce formalnego ogłoszenia odmowy spłaty długów. Obecnie dług Grecji wynosi ok. 350 mld euro i dalej będzie rósł. W skali Standard & Poor’s rating Grecji spadł do poziomu CCC, czyli na samo dno wśród ratingów nadawanym państwom. Rentowność dziesięcioletnich obligacji greckich przekroczyła poziom 17% a dwuletnich 20%. Oznacza to, że koszt obsługi zadłużenia wyniesie w tym roku ponad 50 mld euro przy PKB wynoszącym 230 mld euro.

Dla porównania PKB Polski wyniesie w tym roku 375 mld euro a wydatki naszego budżetu osiągną kwotę niespełna 80 mld euro. Trudno sobie wyobrazić, aby z tych osiemdziesięciu miliardów pięćdziesiąt wydać na odsetki od zadłużenia. Obecnie w Grecji trwa debata (zarówno w parlamencie i na ulicach), jak zmniejszyć deficyt budżetowy z 9,4% do 7,4% PKB. Zatem w najlepszym wypadku w tym roku zadłużenie Grecji zwiększy się o kolejne 20 mld euro.

Kolejny unijny pakiet pomocowy tylko przedłuży „agonię”. Środki przyznane w ramach pakietu pomocowego służą do bieżącej spłaty długów zaciągniętych w instytucjach finansowych (zapadają bowiem terminy wykupienia wcześniej wyemitowanych obligacji) – w tym głównie w bankach francuskich i niemieckich. Pytanie skąd Grecja weźmie środki na spłatę „unijnej pożyczki”. Bankructwo kraju w praktyce oznacza odmowę spłaty długu a następnie po negocjacjach redukcję zadłużenia. Przedtem jednak Grecja będzie zmuszona do sprzedaży państwowych aktywów. Zaczynając od firm telekomunikacyjnych, a kończąc na autostradach i lotniskach. Tak też kończy się życie ponad stan i bezmyślne zadłużanie państwa.

Autorem tekstu jest dr inż. Bogusław Marzec, e*kspert Fundacji Republikańskiej.*

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)