Grecja – porozumienie, którego jeszcze nie ma
Mimo, że Charles Dallara reprezentujący większość prywatnych wierzycieli, opuścił w sobotę Ateny, porozumienie w kwestii umorzenia greckiego długu, zdaje się być coraz bliższe. Jednak im dłużej będziemy czekać na finał tej sprawy, tym większe prawdopodobieństwo, że zostanie ona w pełni zdyskontowana.
Czy znów zadziała reguła „kupuj plotki, sprzedaj fakty”?
23.01.2012 11:19
Mimo, że Charles Dallara reprezentujący większość prywatnych wierzycieli, opuścił w sobotę Ateny, porozumienie w kwestii umorzenia greckiego długu, zdaje się być coraz bliższe. Jednak im dłużej będziemy czekać na finał tej sprawy, tym większe prawdopodobieństwo, że zostanie ona w pełni zdyskontowana. Czy znów zadziała reguła „kupuj plotki, sprzedaj fakty”?
Oczekiwania greckich władz, iż kluczowe porozumienie z prywatnymi wierzycielami uda się osiągnąć jeszcze podczas weekendu, okazały się płonne. Niemniej obie strony wydają się być na dobrej drodze do znalezienia konsensusu (pomijam tutaj postawę części funduszy hedge, dla których bardziej opłacalne byłoby bankructwo Grecji, dające prawo do odszkodowań z tytułu kontraktów CDS). Główny negocjator, Charles Dallara z Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF) opuścił wprawdzie Ateny w sobotę, ale po wcześniejszym złożeniu ostatecznej oferty, na jaką mogą zgodzić się prywatni wierzyciele. Z nieoficjalnych informacji, podawanych przez prasę (Wall Street Journal) wyłania się wola do znalezienia kompromisu – dług może być umorzony nawet w 65-70 proc.
Dallara czeka teraz na oficjalną odpowiedź, którą podejmą nie Grecy, a ministrowie państw strefy euro. Czy dojdzie do tego dzisiaj? Trudno powiedzieć, gdyż kluczowe pytanie, które trzeba sobie teraz postawić, to czy zgoda na nieco mniejsze umorzenie od „nieoficjalnie oczekiwanych 75 proc.”, nie będzie wiązać się z koniecznością znalezienia dodatkowych „oszczędności” przez Grecję, czy też „sponsorowania” kolejnych miliardów euro przez unijnych decydentów. Wszystkie strony dobrze wiedzą, jaka jest alternatywa – dlatego też trudno oczekiwać, że do faktycznego porozumienia nie dojdzie.
Poza „newsami” w kwestii greckiej, dzisiaj uwagę rynków zwróciły słowa niemieckiego ministra finansów, który stwierdził, iż w obecnej chwili Niemcy nie zgodzą się na dofinansowanie Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Kilkanaście dni temu takiej możliwości nie wykluczyła kanclerz Merkel, a rynek spekulował już o tym, jakoby fundusze ESM miały wzrosnąć o 100 proc. do 1 bln EUR. Wolfgang Schauble przyznał, że jakiekolwiek dyskusje na ten temat mogą być prowadzone dopiero w momencie ratyfikowania przez poszczególne kraje nowego paktu fiskalnego – to oznacza, iż fundusze ESM raczej nie wzrosną przed 1 lipca, kiedy to program ten ma zacząć funkcjonować.
Warto będzie też przyglądać się hiszpańskiemu rynkowi długu. Wprawdzie ostatnie aukcje obligacji były udane, ale w piątek rentowności skoczyły w górę po tym, jak wróciły spekulacje nt. możliwej niewypłacalności regionu Valencia. Wprawdzie hiszpański rząd powtórzył, iż jest zdeterminowany do zredukowania krajowego deficytu budżetowego do 4,4 proc. PKB w tym roku, ale inwestorzy zdają sobie sprawę, jak trudne może być to zadanie. Dzisiaj Bank Hiszpanii podał, że oczekuje spadku dynamiki PKB o 1,5 proc. w tym roku i nieznacznego odbicia (o 0,2 proc.) w przyszłym.
Sytuacja techniczna notowań EUR/USD jest dzisiaj trudna do interpretacji. Wydaje się, że przynajmniej dzisiaj nie mamy co liczyć na pobicie piątkowego szczytu na 1,2986 – zresztą bariera 1,30 będzie mocnym psychologicznym oporem. To może skutkować zejściem w okolice 1,2820-50 w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu godzin – przebiega tam też linia górnego ograniczenia naruszonego wcześniej kanału spadkowego.
Analizując perspektywy dla EUR/USD, warto częściej spoglądać w stronę notowań EUR/CHF. Ostatnio frank jest dość mocny, co ma związek z obawami inwestorów, iż polityka SNB prowadzona przez tymczasowego następcę Phillipa Hildebranda nie będzie skuteczna. Wprawdzie Thomas Jordan dawał ostatnio do zrozumienia (w tym także w piątek), że nic się nie zmieni, to można odnieść wrażenie, że rynki mogą spróbować przetestować determinację banku centralnego do obrony bariery 1,20. W ostatnich dniach kurs EUR/CHF oscyluje wokół 1,2067-90, po tym jak w piątek 13-go zanotował dołek w rejonie 1,2060. Tymczasem każde spekulacje o pojawieniu się po stronie popytowej banku centralnego nie tylko będą wspierać notowania EUR/CHF, ale pośrednio też… EUR/USD.
Marek Rogalski
analityk DM BOŚ (BOSSA FX)
| Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A |
| --- |