Grecja wylatuje ze strefy euro

Tu już nie chodzi o wywieranie presji na krnąbrnych Greków, a o ratowanie strefy euro. Sytuacja przypomina rozbieranie domku z kart. Cała Europa zastanawia się, jak usunąć jedną blotkę, żeby imponująca budowla nie zamieniła się w kupkę gruzu. Karkołomne zadanie.

Grecja wylatuje ze strefy euro
Źródło zdjęć: © AFP

15.05.2012 | aktual.: 16.05.2012 09:04

- Wyjście Grecji ze strefy euro jest przesądzone; wydaje się, że tę decyzję zaakceptowały już rynki i przywódcy polityczni - wypaliła Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. - Technicznie i logistycznie przygotowania trwają - dodała.

Dosłownie kilka godzin później potwierdziła to Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

- Jeśli Grecy nie dotrzymają zobowiązań, będzie trzeba wprowadzić odpowiednie zmiany - powiedziała. W jej opinii są dwa rozwiązania. Pierwsze to wypłacenie kolejnej transzy pomocy i danie Atenom dodatkowego czasu, ale tylko wtedy, gdy zgodzą się kontynuować reformy. Drugie - uporządkowane wyjście Grecji ze strefy euro, jeśli - zgodnie z tym, co mówią dzisiaj - przerwą wdrażanie planu oszczędnościowego.

We wtorek fiaskiem zakończyło się spotkanie szefów pięciu z siedmiu greckich partii politycznych w sprawie sformowania rządu. Rzecznik prezydenta Grecji Karolosa Papuliasa poinformował, że konieczne są nowe wybory parlamentarne. Odbędą się one prawdopodobnie 17 czerwca. Tymczasem ich wynik może jeszcze bardziej wzmocnić przeciwników cięć. Według sondaży w czerwcowym głosowaniu największe poparcie ma zwycięzca wyborów z 6 maja - Koalicja Radykalnej Lewicy (SYRIZA). Ugrupowanie to zdecydowanie odrzuca opiewający na 11,5 mld euro nowy program oszczędnościowy na lata 2013-14.

- To gorzka porażka, biorąc pod uwagę, jak pilnie potrzebne jest zaufanie co do gotowości Grecji do reform - oświadczył szef niemieckiego MSZ Hugo Westerwelle.

- Grecja potrzebuje teraz wiarygodności i woli do przeprowadzenia reform, aby ramie w ramię z europejskimi partnerami pokonać najgorsze trudności. Konieczne reformy są surowe i bolesne, ale stanowią jedyną drogę powrotu do wzrostu i konkurencyjności. Nie ma wobec niej alternatywy - uznał Westerwelle.

W podobnym tonie wypowiada się też unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, który uznał, że po fiasku rozmów w sprawie utworzenia nowego rządu w Grecji kraj ten nie powinien pozostać sam ze swoimi problemami i nie należy go izolować.

- Byłoby lepiej, aby greckie społeczeństwo stanęło w obliczu swych trudności w warunkach solidarności i dyscypliny europejskiej niż całkowicie samo - powiedział Barnier, pytany o sytuację w Grecji na marginesie spotkania ministrów finansów UE w Brukseli.

- Wyrzeczenia, których wymaga się od narodu greckiego, są wyjątkowo trudne. Są one na granicy tego, co da się znieść - skomentował działania oszczędnościowe, do jakich zobowiązali Grecję wierzyciele w zamian za pomoc finansową.

Zdaniem dyrektor generalnej MFW Christine Lagarde wystąpienie Grecji ze strefy euro byłoby kosztowne i bardzo ryzykowne, ale jest to opcja, którą trzeba zacząć na poważnie rozważać.

- Grecy podjęli ważne reformy i dokonali pewnych poświęceń. Zaprzepaszczenie tego wszystkiego z powodu politycznego nieporozumienia byłoby naprawdę bardzo, bardzo szkodliwe dla nich - oceniła Lagarde.

Zdaniem eksperta brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) Piotra Kaczyńskiego wynik greckich wyborów zostanie uszanowany. - Ale jeżeli w wyniku wyborów do władzy dojdzie większość antyoszczędnościowa, to wszyscy w Europie za to zapłacimy. Niemcy i inne kraje strefy euro swoimi gwarancjami dla Grecji, Polska i Węgry - szalejącymi kursami walut, a Wielka Brytania jeszcze bardziej pogrąży się w recesji - tłumaczy.

Nic dziwnego, że polski rząd robi, co może, by przekonać Brukselę, aby zawczasu pomyśleć ochronie słabszych państw przed konsekwencjami wyrzucenia Greków z klubu euro. Chaos, jaki może to wywołać, szybko przekreśliłby starania ekipy Donalda Tuska, by zmniejszyć deficyt finansów publicznych. Gwałtowne osłabienie naszej waluty do euro i dolara oznacza bowiem równie szybki wzrost kosztów obsługi polskiego zadłużenia. A im dłużej złoty pozostawałby niedoszacowany względem głównych walut, tym gorzej dla stanu finansów naszego państwa.

- Należy zrobić wszystko, by Grecja nie opuściła strefy euro, ale gdyby okazało się to niemożliwe, to powinniśmy zapewnić bezpieczeństwo innym krajom przed wirusem rynkowym, który mógłby się rozprzestrzenić w Europie - ostrzegał we wtorek Jacek Rostowski w Brukseli.

Zamieszanie polityczne w Atenach, niechęć do kontynuowania cięć ugrupowań, które mają największe szanse do utworzenia rządu, wreszcie groźba horrendalnych strat największych instytucji finansowych świata, które utopiły w greckich obligacjach wiele miliardów euro powodują, że na rynkach robi się coraz bardziej nerwowo. Najbardziej odczuwają to rynki wschodzące, w tym Polska. Jak zwykle najwięcej korzysta dolar; złoty do amerykańskiej waluty stracił we wtorek aż 1,74% i kosztował 3,42 zł. Euro umocniło się o 1,14% do 4,36 zł, a frank szwajcarski o 1,16% do 3,63 zł.

Z giełd najwięcej straciła ateńska - 3,62%, WIG20 - 1,22%, nieco mniej najważniejsze rynki europejskie; francuski CAC40 - 0,61%, niemiecki DAX - 0,79, a londyński FTSE250 - 0,84%. W całej Europie za wiele nie handlowano, a to świadczy, że inwestorzy wstrzymali oddech i przyglądali się rozwojowi wypadków. Paniki się jednak nie ustrzegli. Informacje o fiasku rozmów w Grecji, które pojawiły się o 15. we wtorek, doprowadziły do tąpnięcia. Strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy ogłoszą, że Grecja naprawdę opuszcza strefę euro.
- Czy dzisiejsze spadki nie oznaczają, iż w krótkim okresie będziemy mieć pretekst do odreagowania? - zastanawia się Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. - Wszystko, co najgorsze wydaje się być zdyskontowane, a do kolejnych wyborów w Grecji mamy blisko miesiąc. Teraz piłka jest po stronie eurodecydentów - przekonuje.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)