Handel przyszłości testowany na studentach. Czy rozwiązanie właściciela Biedronki trafi do Polski?

W portugalskim Carcavelos, nad samym brzegiem Atlantyku, stoi kampus Nova School of Business and Economics. Jego studenci jednocześnie tworzą rozwiązania przyszłości w handlu, jak i testują swoje oraz cudze pomysły.

Andre Ribeiro de Faria, szef ds. marketingu i konsumentów grupy Jeronimo Martins, prezentuje nowy koncept.
Źródło zdjęć: © WP Finanse | Konrad Bagiński
Konrad Bagiński

To tu zlokalizowano Universidade Nova Lab Store, unikalny koncept prowadzony przez Jeronimo Martins, właściciela Biedronki. Sklep marki Pingo Doce to placówka typu convenience. Coś jak Żabka, ale większe. Można tu kupić coś do jedzenia, picia, przyrządzenia posiłku, środki higieniczne i podstawową chemię.

Każdy krok studentów robiących tu zakupy jest obserwowany, zapisywany i analizowany. A proces zakupowy został bardzo precyzyjnie zaplanowany. Niezbędna jest oczywiście aplikacja na smartfona. Za jej pomocą skanujemy kody kreskowe produktów, które wkładamy do koszyka. Można też skorzystać z modułu NFC w telefonie. Aby wrzucić produkt na listę zakupów, najprościej jest przyłożyć telefon do metki umieszczonej na półce. Technologia robi resztę.

Zapłacić można kartą przy wyjściu ze sklepu. Ale o wiele łatwiej podpiąć kartę do aplikacji i nacisnąć ikonkę "zapłać". W tym momencie pieniądze schodzą z naszego konta, a na ekranie wyświetla się kod QR. Wystarczy "pokazać" go czytnikowi przy wyjściu, by bramka sklepu się otworzyła.

To akurat nie jest jakaś specjalna rewolucja – podobne sklepy powstają na całym świecie, również w Polsce. Ale na kampusie w Carcavelos sklepik jest połączony ze studencką stołówką, więc smartfonem można zapłacić również za posiłek.

Szklana szafa z kamerami

O wiele ciekawszy wynalazek stoi w kącie obok Pingo Doce. Za pomocą tej samej aplikacji można otworzyć szklane drzwiczki automatu. Jedno kliknięcie na ekranie i możemy dobrać się do zawartości. W środku są napoje, przegryzki, gotowe dania do podgrzania, owoce.

Automat wygląda niepozornie, ale jest naszpikowany kamerami i bardzo czułymi wagami. Dokładnie wie, co oglądasz i co bierzesz. Towar można też odłożyć na miejsce i maszyna to zarejestruje. Kiedy masz już w ręku to, co chcesz kupić np. orzeszki, po prostu zamykasz drzwiczki, a płatność automatycznie schodzi z konta.

W automacie nie ma żadnej szpary na monety, czytnika kart, żadnego przycisku. Nie ma żadnego ekranu, dzięki czemu maszyna wygląda niemal jak domowa szafka.

- To bardzo popularne rozwiązanie, ten automat musimy na bieżąco uzupełniać. Kiedy inne sklepy są zamknięte, studenci opróżniają szafę w ciągu kilku godzin. Nieraz rano zastawaliśmy ją kompletnie pustą – mówi dziennikarzom Andre Ribeiro de Faria, szef ds. marketingu i konsumentów grupy Jeronimo Martins, opiekujący się tym projektem.

Dodaje, że uczelnia jest idealnym poligonem doświadczalnym dla takich konceptów. Na przykład dlatego, że studenci mają krótkie przerwy, podczas których na ogół chcą coś zjeść i wypić. Idea "minutowych" zakupów, bez czekania w kolejkach, idealnie wpisuje się w ich aktywność. De Faria odżegnuje się jednak od pomysłu tworzenia konceptów handlowych tylko dla 20-latków. Okazuje się, że są one przyjazne także dla najbardziej tradycyjnych grup klientów. Na zakupy do uniwersyteckiego kampusu wpada na przykład pewien 91-latek.

Podczas rozmowy z twórcami konceptu przyznał, że telefonu używał do dzwonienia i SMS-ów, aplikację Pingo Doce założył tylko po to, żeby móc wejść do sklepu i zrobić zakupy. Ale tak mu się spodobało, że podpiął do niej kartę płatniczą i zakupy robi w ten sam sposób, co studenci młodsi od niego o 70 lat.

Czy ten sklep dotrze do Polski?

Twórcy konceptu unikają jasnych deklaracji. Na razie tę placówkę Pingo Doce traktują jako test.

– Handel zmienia się zbyt szybko, by być pewnym powodzenia. Już wiele razy wydawało nam się, że jakaś idea się powiedzie, ale wszystko szło w przeciwną stronę – mówią twórcy projektu.

Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Pingo Doce należy – tak jak Biedronka – do koncernu Jeronimo Martins, jakaś szansa na to jest. W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele portugalskiej spółki przyznają, że zacieśniający się zakaz handlu w niedziele w Polsce wymusza szukanie nowych rozwiązań. A samoobsługowe sklepy byłyby do tego wręcz idealne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Biedronka zmienia godziny otwarcia. Ważny komunikat dla klientów
Biedronka zmienia godziny otwarcia. Ważny komunikat dla klientów
Kurierzy DPD oburzeni. Chodzi o pracę w Wigilię
Kurierzy DPD oburzeni. Chodzi o pracę w Wigilię
Boom na nieruchomości w Hiszpanii. Polacy otarli się o rekord
Boom na nieruchomości w Hiszpanii. Polacy otarli się o rekord
Podwyżka o 900 proc. O takie kwoty wzrosną ceny napojów od 1 stycznia
Podwyżka o 900 proc. O takie kwoty wzrosną ceny napojów od 1 stycznia
Kupiłeś rower po okazyjnej cenie? Możesz mieć kłopot
Kupiłeś rower po okazyjnej cenie? Możesz mieć kłopot
Kupowali leki i sprzedawali drożej za granicą. Jest akt oskarżenia
Kupowali leki i sprzedawali drożej za granicą. Jest akt oskarżenia
Studniówka 2026. Zawrotne koszty imprezy. Tyle kosztuje "talerzyk"
Studniówka 2026. Zawrotne koszty imprezy. Tyle kosztuje "talerzyk"
Wysłała ptaka pocztą. Nie przeżył. Prokuratura chce kary dla 49-latki
Wysłała ptaka pocztą. Nie przeżył. Prokuratura chce kary dla 49-latki
Wcześniejsza emerytura dla tej grupy? "Pominięto nas"
Wcześniejsza emerytura dla tej grupy? "Pominięto nas"
Żabka przebiła Biedronkę i Lidla. Oto nowa propozycja dla klientów oddających butelki
Żabka przebiła Biedronkę i Lidla. Oto nowa propozycja dla klientów oddających butelki
Bank w Danii radzi, by wypłacać gotówkę. Podali kwotę
Bank w Danii radzi, by wypłacać gotówkę. Podali kwotę
Mały handel wymiera? Z ulic zniknęło tysiące sklepów
Mały handel wymiera? Z ulic zniknęło tysiące sklepów