Hoduje owce, jest załamany. "Wełna jest praktycznie bezwartościowa"
Zdaniem Kamila Ćwika, hodowcy owiec z województwa małopolskiego, polskie owczarstwo jest w głębokim kryzysie. Powód? Coraz większe problemy ze sprzedażą wełny i jagnięciny. - Sztuczne dodatki i zamienniki wypierają prawdziwe produkty, mimo że są mniej wartościowe - przekonuje rolnik.
"Dawniej runo i skóra były dużo cenniejsze niż mięso. Teraz wełna jest praktycznie bezwartościowa" - mówi Kamil Ćwik, cytowany przez serwis farmer.pl.
Hodowca opowiada, że wełna jest wypierana z rynku przez tańsze zamienniki, które są bardziej pożądane przez klientów. Trudności, jego zdaniem, pojawiają się także przy sprzedaży jagnięciny. - Po prostu nie jest dla każdego. Chcąc przekonać odbiorców do tego mięsa, trzeba mieć swoje kanały sprzedaży - dodaje, cytowany przez branżowy serwis.
Król mebli z Sulęcina. Liczył na szybki zarobek. Puściły mu nerwy
Podobną opinię w rozmowie ze Strefą Agro wyraził niedawno dr inż. Rafał Zwierzyński z Instytutu Zootechniki. Ekspert argumentował, że konsumenci wolą wełnę z alpak, a rynki zbytu dla owczego mięsa znajdują się głównie poza granicami kraju.
"Obecnie pogłowie owiec liczy ponad 200 tys. sztuk, gdzie w latach 60-tych ubiegłego wieku liczyło ponad 3 miliony" - podsumował dr inż. Rafał Zwierzyński.
Przedstawiciel Instytutu Zootechniki zaznaczył także, że obecnie kilogram postrzyżonej wełny kosztuje 1,50 zł, co oznacza, że na jednej owcy zarobić można 7,50 zł. Tymczasem sam koszt strzyżenia zwierzęcia ma sięgać 16 zł.
Wsparcie dla hodowli owiec
Niektóre regiony decydują się na systemowe wsparcie dla branży owczarskiej. Samorząd Województwa Śląskiego ma przekazać w tym roku 750 tys. zł w ramach programu "Owca plus".
"Program jest realizowany nieprzerwanie od 2007 r. i cieszy się coraz większą popularnością" - uważa wicemarszałek Grzegorz Boski.