Igrzyska w fabryce świata

Rozpoczęła się olimpiada w Pekinie. Na chwilę odejdziemy od sportowych emocji i politycznych kontrowersji, i przyjrzymy się gospodarce państwa, na które skierowane są obecnie oczy całego świata.

11.08.2008 | aktual.: 28.10.2008 16:53

|

Obraz

|
| --- |

Rozpoczęła się olimpiada w Pekinie. Na chwilę odejdziemy od sportowych emocji i politycznych kontrowersji, i przyjrzymy się gospodarce państwa, na które skierowane są obecnie oczy całego świata.

XXIX Igrzyska w Pekinie są najdroższym przedsięwzięciem tego rodzaju w historii. Bezprecedensowa skala przygotowań ma odzwierciedlać nową, globalną pozycję gospodarki Państwa Środka. Rząd w Pekinie planował jeszcze kilka lat temu, że budżet, jaki konieczny będzie do zorganizowania igrzysk to ok. 30 miliardów juanów. Dzisiaj mówi się, że koszt całego przedsięwzięcia przekroczy sumę 400 mld juanów, czyli ok. 60 mld dolarów. Beijing Olympic Game Organizing Group mówi nawet o kwocie 65 mld dolarów - czyli pięciokrotnie większej niż koszt olimpiady w Atenach w 2004 roku. Jak zatem wygląda obecnie gospodarka państwa, które zdolne jest do organizacji igrzysk z tak wielkim rozmachem?

Obraz
© (fot. AFP)

Kolos na glinianych nogach?

Chińska gospodarka rozwija się mimo braku fundamentów w postaci odpowiednich ram instytucjonalnych czy ukształtowanych mechanizmów wolnorynkowych. Wydaje się, że jej wskaźnik PKB uzależniony jest w dużej mierze od ogólnej sytuacji gospodarczej na świecie, gdyż opiera się na wymianie handlowej. To dzięki eksportowi chińska gospodarka urosła w ciągu ostatnich kilkunastu lat w rekordowym tempie do potęgi, której symbolem jest właśnie odbywająca się olimpiada.

W ostatnich latach do wymiany handlowej dochodzi czynnik wewnętrzny w postaci rosnącego popytu wewnętrznego. Jak bardzo wzrost gospodarczy Chin zrównoważony jest dzisiaj pomiędzy te dwa czynniki? Obecne globalne spowolnienie gospodarcze daje na to pytanie częściową odpowiedź. W sytuacji, w której największe gospodarki świata zwalniają systematycznie od kilku kwartałów, chińska gospodarka zwalnia również. Jednak różnica jest taka, że Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy czy Japonia ocierają się o recesję, natomiast gospodarka chińska wyhamowuje systematycznie od czterech kwartałów, jednak nadal rozwija się w dwucyfrowym tempie – 10,1 proc. w II kwartale. Wydaje się więc, że, podczas gdy światowa gospodarka poważnie choruje, Chiny przechodzą lekkie przeziębienie. Oznacza to też, że Chiny stają się coraz bardziej samowystarczalne i potrafią sobie radzić mimo mniejszej ilości kontenerów płynących do USA czy Europy.

|

Obraz
Obraz

Inflacyjna zagadka

Czy chińskiej gospodarce grozi w najbliższym czasie przegrzanie? Jeśli spojrzymy na wskaźniki inflacji, wydaje się, że Chiny są modelowym przykładem, jak, po okresie intensywnego wzrostu, inflacja potrafi wyhamować wzrost gospodarczy. Efekty tego możemy obserwować dzisiaj chociażby w republikach nadbałtyckich. Inflacja, która osiągnęła ostatnio poziom 7,7 proc., nie szkodzi jednak wyraźnie, jak na razie, konkurencyjności chińskiej gospodarki. Czarny scenariusz, znany z Estonii czy Łotwy, nie sprawdza się w Państwie Środka. Chociaż indeks PMI (Purchasing Managers Index) spadł w lipcu do poziomu 48,4 proc., a ostatnie dane z chińskiej gospodarki wskazują na spadek dynamiki eksportu, a także zamówień w przemyśle, wydaje się, że sytuacja ta to raczej wynik gorszego klimatu w Stanach Zjednoczonych niż pogorszenia się konkurencyjności gospodarki. Mimo negatywnych dla przedsiębiorstw skutków wysokiej inflacji, chińscy eksporterzy mają jeszcze po stronie kosztów spore rezerwy.

Władze Chin zdają sobie jednak sprawę, jakim zagrożeniem dla gospodarki jest tak wysoka inflacja. Chiński bank centralny podniósł po raz kolejny poziom stóp procentowych, do poziomu 16,5 proc., a także wprowadza administracyjne ograniczenia w przyznawaniu kredytów.

Czy chińska gospodarka zaczyna zatem spowalniać? Zależy to przede wszystkim od tego, co rozumiemy przez słowo spowalniać. Faktycznie, coraz częściej możemy usłyszeć, że chińska gospodarka spowalnia. Ale czy zmniejszenie dynamiki PKB z 10,5 proc. do ledwo poniżej 10 proc. jest spowolnieniem? Jak w takim razie nazwiemy trendy w gospodarkach Niemiec czy Japonii, które notują ostatnio dziesięciokrotnie mniejszy od chińskiego wzrost PKB?

Wzrost gospodarczy Chin jest jeszcze bardziej imponujący, gdy spojrzymy na szereg negatywnych czynników, oddziałujących aktualnie na chińską gospodarkę: zaostrzanie polityki kredytowej przez chińskie władze, jedne z najwyższych stóp procentowych i wynikająca z tego aprecjacja juana, przerwy w dostawach energii, wysoka inflacja, a więc i rosnące koszty produkcji, a także (i przede wszystkim) zła sytuacja globalna, co w przypadku Chin ma znaczenie ogromne.

Szersze spojrzenie na splot tych wyjątkowo niekorzystnych czynników, pozwala docenić wytrzymałość chińskiej gospodarki. Pamiętajmy też, iż oceniając wzrost PKB Chin w 2008 roku, porównujemy go do roku ubiegłego, w którym gospodarka rozwijała się w zupełnie abstrakcyjnym i nieosiągalnym dla innych państw tempie. Rezerwy państwa chińskiego na poziomie ok. 1,8 biliona dolarów, niski dług publiczny czy nadwyżka budżetowa - te fakty świadczą zresztą o tym, iż Chiny są dobrze przygotowane na ewentualne pogorszenie się koniunktury.

Spadek PKB poniżej 10 proc. nie oznacza wszak, iż Chiny zbaczają z drogi, której celem jest status absolutnie czołowej gospodarki świata. Wręcz przeciwnie, mimo delikatnego spowolnienia, Chiny w dalszym ciągu zmniejszają dystans do USA, Niemiec czy Japonii, gdyż kraje te ostatnio nie rozwijają się w ogóle.

Dzięki strategii, której elementem jest m.in. ekspansja chińskich firm w Afryce, aktywność chińskich banków w Europie, a także olimpiada w Pekinie, Państwo Środka konsekwentnie umacnia swoją globalną pozycję.

Piotr Pająk
IPO.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)