Im dalej na wschód, tym gorsza żywność. Grupa Wyszehradzka mówi "dość"
- Różne standardy w artykułach spożywczych to wielki skandal - mówił w środę przed Komisją Europejską premier Słowacji Robert Fico. I podawał przykłady. Płyn do prania, kawa czy paluszki rybne - to tylko niektóre przykłady.
20.07.2017 | aktual.: 20.07.2017 07:39
Jak donosi "Rzeczpospolita", premier Słowacji przyniósł przed Komisję Europejską kilka wersji tego samego produktu. Dwa opakowania płynu do prania, kawy i paluszków rybnych - jeden przeznaczony na rynek zachodni, a jeden na wschodni.
I choć na pierwszy rzut oka wydawało się, że są one takie same, to w rzeczywistości różniły się dość znacznie. Wschód otrzymywał mniejsze opakowanie po wyższej cenie, a w paluszkach rybnych było mniej ryby.
Z kolei Słowak za tę samą cenę otrzymuje o 28 gramów kawy mniej niż jego austriacki sąsiad.
Jak pisaliśmy już na naszych łamach, premier Słowacji już wcześniej wypowiadał się na ten temat. Groził nawet bojkotem zachodnich produktów spożywczych.
- Temat ten zaczyna być nadzwyczajnym tematem politycznym. Zaczyna się to rozrastać w wielki międzynarodowy skandal, wyczuwam taką samą atmosferę w okolicznych państwach. Nie możemy akceptować, by z obywateli Republiki Słowackiej robiono obywateli jakiejś drugiej kategorii - powiedział słowacki premier Robert Fico na konferencji prasowej w Bratysławie w środę.
Według niego, Słowacja jest gotowa podjąć "jednostronne przedsięwzięcia służące wstrzymaniu przywozu niektórych produktów zagranicznych".
Polegałyby one na przykład na tym, że w placówkach żywienia zbiorowego przez sześć miesięcy można byłoby wykorzystywać jedynie surowce ze Słowacji.