Inspekcja Handlowa sprawdziła egzotyczne restauracje. Można zjeść cielęcinę z drobiu i baraninę bez baraniny
Inspekcja Handlowa przyjrzała się egzotycznym restauracjom. Efekty kontroli? Spora grupa sprzedawców kasuje klientów za droższe produkty, a stosuje nieoryginalne zamienniki. Łatwo również kupić baraninę bez... ani grama baraniny. Z okazji Chińskiego Nowego Roku UOKiK opublikował raport z kontroli restauracjach z kuchnią zagraniczną.
Inspekcja Handlowa przyjrzała się egzotycznym restauracjom. Efekty kontroli? Spora grupa sprzedawców kasuje klientów za droższe produkty, a stosuje nieoryginalne zamienniki. Łatwo również kupić baraninę bez... ani grama baraniny. UOKiK opublikował raport z kontroli restauracjach z kuchnią zagraniczną.
W pierwszym kwartale 2015 roku Inspekcja Handlowa na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wzięła pod lupę dania kuchni zagranicznych - w tym między innymi dalekowschodniej, tureckiej, meksykańskiej, gruzińskiej. Kontrolerzy anonimowo - jako konsumenci - dokonywali tak zwanego zakupu kontrolowanego. Część potraw trafiła do laboratorium.
Wyniki kontroli poznaliśmy dziś. Łącznie inspektorzy sprawdzili prawie 4 tysiące dań, co trzecie budziło zastrzeżenia. Na 181 zbadanych placówek, aż w 49 restauracjach wykryto nieprawidłowości. Powszechną praktyką wśród restauratorów jest wydawanie potraw z innym składnikiem niż zadeklarowali w menu. W ten sposób np. "cielęcina z warzywami" nie miała w sobie ani grama cielęciny. Po kontroli restaurator tłumaczył, że to wina braku komunikacji pomiędzy polską kelnerką a wietnamskim kucharzem. Z kolei "kebab z baraniną" nie miał w sobie nawet mikroskopijnych śladów DNA owcy - było za to mięso z krowy i kurczaka. W kilkunastu restauracjach klient dostawał wyraźnie mniejszą porcję niż zamawiał. "Wołowina Makao" powinna ważyć 500 gramów, a ważyła zaledwie 279.
Kontrolerzy nie tylko kupowali i testowali laboratoryjnie dania. Poza tym porównywali menu z produktami dostępnymi w kuchni restauracyjnej. W ten sposób wykryli, że bardzo często feta zastępowana jest miękkim serem solankowym. Zamiast oscypka do dań często trafiała rolada giżycka, z kolei wody mineralne na zapleczu zamieniały się już w zwykłe wody źródlane.
"Soki zastępowano napojami, oscypka - roladą giżycką, a kraby paluszkami surimi czyli zmielonym mięsem ryb morskich. Zdarzały się także przypadki niepodawania informacji w języku polskim - np. jedno z dań było sprzedawane pod obco brzmiącą nazwą kong phadprik thai dam - lub używania sformułowań niewiele mówiących klientom, np. z dodatkiem warzyw, z owoców morza" - czytamy w wynikach kontroli.
Co powinno cieszyć klientów - kontrolerzy nie wykryli zbyt wielu nieprawidłowości, jeżeli chodzi o przechowywanie żywności lub jej jakość. Tylko w jednej ze skontrolowanych restauracji została wykryta pleśń, a przeterminowane towary były w 11 lokalach.
Efekty kontroli Inspekcji Handlowej? 16 decyzji administracyjnych nakładających kary o wartości ponad 20 tys. zł, a dodatkowo 26 mandatów na kwotę 4,4 tys. zł.
Do tej pory najwięcej nieprawidłowości kontrole wykazały w placówkach w miejscowościach letniego wypoczynku. 38,5 proc. partii przebadanych produktów było niezgodnych z wymaganiami. Z kolei największą nierzetelnością wykazały się restauracje i kluby nocne, które najczęściej wydawały potrawy mniejsze niż zadeklarowane w menu. W tej kategorii najlepiej wypadły fast-foody.
Źródło: UOKiK