Instruktorzy, przewodnicy – zajęcie i szansa dla bezdomnych

Biznesmen, pracownik korporacji, dyrektor kreatywny… O pełnieniu tych funkcji przyjdzie im zapomnieć, gdy brudni, w nieświeżych ciuchach, bez grosza przy duszy, będą szukali darmowego posiłku

Instruktorzy, przewodnicy – zajęcie i szansa dla bezdomnych

13.05.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:28

Szkoła przetrwania dla bogatych

Bezdomność może dotknąć każdego, w najmniej spodziewanym momencie, twierdzą sami bezdomni. Ich życie w polskich warunkach klimatycznych to przez dużą część roku prawdziwa szkoła przetrwania. A i w cieplejszej porze łatwo nie jest. Czy ktoś bogaty, ustabilizowany, bardziej doceni to, co ma, jeśli choć na krótki czas wejdzie w skórę bezdomnego?

Tak naprawdę biznesmeni i dyrektorzy będą mogli zrezygnować w każdej chwili ze swojej bezdomności. Po jednym lub kilku dniach, według uznania. Najbardziej wytrzymali – może po tygodniu.

Na ulicy znajdą się na specjalnych warunkach. Za przewodników posłużą im prawdziwi bezdomni. Zostaną objęci ubezpieczeniem, zaopatrzeni w GPS-y, w razie potrzeby pomagające w lokalizacji. Bo to, że znaleźli się w sytuacji bezdomnego, będzie dla nich jedynie próbą, związaną z własnym wyborem.

Miejski survival dla bezdomnych z wyboru został wymyślony z przyczyn finansowych. Pieniądze są potrzebne na remont dachu w łódzkim Schronisku Brata Alberta. Jego kierownik Jerzy Czapla wymyślił, że bogaci, chcący poznać na własnej skórze los ludzi bez dachu nad głową, zechcą wspomóc schronisko. Umożliwi to przeprowadzenie naprawy, na którą funduszy brak. Wysokość opłaty nie została ustalona. Zależy ona od hojności uczestników.

Wydaje się, że pomysł chwycił. – Jeszcze nie ruszyliśmy, a już mamy zainteresowanych – zapewnia na łódzkiej stronie Gazeta.pl kierownik schroniska.

To jest szansa

Można zastanawiać się nad motywami, które kierują osobami zgłaszającymi akces do survivalu. Czy kieruje nimi tylko ciekawość? A może chęć mocnych wrażeń? Chwilowego wyzwolenia się z sytości i ustabilizowanego, nudnego życia? Nie brakuje wśród nich ponoć i takich, którym chwilowa bezdomność ma posłużyć jako inspiracja do dalszej pracy. Ale możliwe są i inne motywy.

– Taka wycieczka może dać zamożnym do myślenia. Skłonić do refleksji nad tym, co w życiu ważne. I że są rzeczy, które można łatwo stracić – mówi w portalu Jerzy Czapla. Dochodzi do tego jeszcze jeden ważny czynnik. Każdemu z dobrze sytuowanych uczestników survivalu będzie towarzyszył opiekun – autentyczny bezdomny. Istnieje szansa, że jeśli sprawdzi się jako opiekun, jego chwilowy podopieczny pomyśli o znalezieniu mu jakiegoś zajęcia. Czy dzięki tej inicjatywie liczba łódzkich bezdomnych zmniejszy się choćby o kilka osób?

Bezdomni przewodnicy zyskują popularność

Idea aktywizacji bezdomnych, choć niekoniecznie jako opiekunów w miejskim survivalu, pojawiła się również w innych miastach. Zatrudnianie ich w roli przewodników to już dzisiaj odrębny nurt w turystyce. Pierwsze podobno było San Francisco. Po nim bezdomni przewodnicy pojawili się w Pradze, Amsterdamie, Londynie, w aglomeracjach Skandynawii.

Wszędzie tam bezdomni oprowadzają chętnych po miejscach, do których zwyczajni turyści nigdy by nie trafili: po schroniskach, jadłodajniach. Prowadzą w ciemne zaułki, pod mosty. Opowiadają o swoim losie, o tym, jak łatwo niekiedy wypaść z toru zwykłego, ustabilizowanego życia.

Okazuje się przy tym, że nie brak wśród nich ludzi błyskotliwych, potrafiących opowiadać, ze zmysłem organizacyjnym i z wiedzą na temat miasta. Wielu z nich w pracy w roli przewodnika widzi szansę na zmianę losu, na wydźwignięcie się z bezdomności i ucieczkę z ulicy.

TK,JK,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)