Internauta porównał kurczaki ekologiczne i z supermarketów. Zaskakujące wnioski

Moda na ekologiczną żywność to wyzwanie dla naszych naszych portfeli. Zdrowe produkty z zielonymi oznaczeniami kosztują nawet kilkanaście razy więcej niż te "zwykłe". Internauta postanowił sprawdzić, czy warto dopłacać do bycia eko. Pan Jakub Łoś, z zawodu przedstawiciel handlowy, założył bloga słoikowo.pl i zaczął testować jedzenie.

- Nigdy nie wierzyłem w to całe „eko”, „bio” i „wolny wybieg”. Wydawało mi się to zwykłym wyciąganiem pieniędzy – zdradza money.pl pan Jakub.

Okazało się, że te wątpliwości podziela sporo osób. Jak opowiedział nam bloger, zainteresowanie tematem przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Internauta postanowił przetestować drób z czterech źródeł. Mięso kupił w Biedronce, Lidlu, Ekolandi oraz prosto z zagrody. Różnica cen między nimi jest wręcz astronomiczna - od 13 do prawie 130 zł za całego kurczaka!

Czytaj też: Wiśnie za darmo. Nie ma rąk do pracy, więc sadownicy zapraszają na zbiory

Pan Jakub zlecił badania w laboratorium. Jak się okazało, mięso niewiele różni się między sobą. Widać pewne różnice w składzie chemicznym. Kurczak z gospodarstwa wiejskiego ma 28,5 proc. tłuszczu, z Biedronki - 25,4 proc., a z Lidla 12,1 proc.

- Dostępny w Biedronce kurczak z chowu wybiegowego żyje o ok. połowę dłużej niż standardowy brojler. W związku z tym tkanka tłuszczowa przyrasta dłużej i jest jej więcej. Jest to zaletą, szczególnie jeśli kurczak przeznaczony jest np. na rosół - przekonuje Łukasz Łamejko, menadżer ds. kontroli jakości produktów świeżych z Biedronki.

Według ekspertki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, z takiego badania ciężko wyciągnąć wnioski na temat jakości mięsa.

- Faktycznie, na podstawie zawartości białka, tłuszczu, wody w poszczególnych mięśniach można ocenić jakość mięsa. Ale badanie na blogu jest zbyt ogólne. Ja bym się nim nie sugerowała – komentuje ekspert.

Test jednoznacznie wykazał za to podwyższony poziom drobnoustrojów w kurczaku z Lidla. Chodzi o Enterobacteriaceae i Pseudomona - chorobotwórcze bakterie. Jednak według pracownika laboratorium, są to wartości ostrzegawcze. Nie dyskwalifikują produktu, a jedynie wskazują, że należy przyjrzeć się produktowi i procesowi produkcyjnemu.

- Prawo nie określa limitów Enterobacteriaceae i Pseudomonas dla drobiu - broni się Lidl w odpowiedzi na pytanie WP. Jak twierdzi sklep, kluczowe są warunki i czas przechowywania mięsa przez klienta, a na ten temat nie ma informacji.

Czytaj też: Groźna bakteria w wodzie źródlanej. Producent podjął decyzję

O różnicach między kurczakami ekologicznymi a z hodowli konwencjonalnej opowiada portalowi Tomasz Rzemiński z Limeko, gospodarstwa ekologicznego w podkarpackim.

- Różnice widać na pierwszy rzut oka. Kurczak z ekologicznej hodowli ma grubszą, żółtą skórę. Filet jest ciemniejszy. Kolor to efekt spożywanych barwników w paszy, np. trawy. Takie mięso jest dużo smaczniejsze – chwali przedsiębiorca.

Zapytany o to, czy kupiłby drób w supermarkecie, zdecydowanie zaprzeczył.

- Ja mięsa drobiowego w supermarkecie nie kupuję. Wiem jak wygląda hodowla konwencjonalna. Kurczak w takiej hodowli może być porównany do bardzo otyłego, zmęczonego człowieka, który spędza czas tylko przed telewizorem. Za to kurczak ekologiczny jest jak człowiek, który uprawia zdrowy tryb życia. Ma energię do tego żeby biegać i poruszać się - przekonuje pan Tomasz.

Kurczaki już przebadane. Co dalej? Jak zapowiada pan Jakub, na drobiu się nie skończy.

- Interesuje mnie sprawdzenie w jakich segmentach produktów warto jest zapłacić więcej. Myślę nad jakąś serią artykułów odnośnie biożywności w Polsce i certyfikacji upraw. Ciągle tylko czasu brakuje – wzdycha na koniec.

Link do bloga: http://sloikowo.com/2018/07/24/wyniki-badan-kurczakow/

Oglądaj też: Ekologiczna żywność podbija Polskę. "Takich jabłek nie ma w zwykłym markecie"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl