Jak dostają pracę? Dzieci polityków na cenzurowanym

Być dzieckiem polityka, i to znanego, nie jest wcale łatwo

Jak dostają pracę? Dzieci polityków na cenzurowanym
Źródło zdjęć: © AFP

01.08.2012 | aktual.: 03.08.2012 15:05

Być dzieckiem polityka, i to znanego, nie jest wcale łatwo. Można stać się przedmiotem publicznej debaty, a nawet nagonki medialnej. Ostatnio jednym z tematów budzących wielkie emocje jest pytanie: „gdzie pracują dzieci polityków?”. Tkwi w nim potencjalne niebezpieczeństwo dla ich publicznego wizerunku.

*Syn premiera – kierowca autobusu *

Jeśli powyższe pytanie zadaje polityk z opozycji, jest już w nim niejako zawarta sugestia. Podsuwa ono przypuszczenie, że dziecko przeciwnika politycznego dostało pracę niesłusznie. Być może za sprawą nepotyzmu, bądź innych machinacji. Jak często w istocie tak bywa? To pytanie, na które chyba nigdy nie doczekamy się ostatecznej odpowiedzi. Ostatnio media zajęły się synem premiera, chociaż pracę zmienił on trzy miesiące temu. O tym, że Michał Tusk przerwał karierę dziennikarską, „Gazeta Wyborcza” informowała 18 kwietnia tego roku.

Etat w Dziale Analiz i Marketingu Portu Lotniczego w Gdańsku Michał Tusk dostał bez udziału w konkursie. Jak jednak podaje „Gazeta Praca”, większość stanowisk w tej firmie zdobywa się na drodze zwykłej rekrutacji.

„Rzeczpospolita” przypomina z kolei, że port lotniczy przyznał, iż sam zabiegał o młodego Tuska. Jako dziennikarz zajmował się on głównie problematyką związaną z komunikacją. Dlatego kierownictwu portu miał się wydać cennym nabytkiem.

Sam Tusk mówi, że pracy, w której dostaje ok. 3 tys. zł netto, zmieniać nie zamierza. Gdyby jednak chciał to zrobić, może wrócić do dziennikarstwa. Poprzednio był zatrudniony w trójmiejskim dodatku do „Gazety Wyborczej”. Mógłby także zostać kierowcą autobusu. Według „Gazety Praca”, już siedem lat temu zdał stosowny egzamin.

Tajemnicze dzieci?

Natomiast dzieci prezydenta pozostają znacznie bardziej na uboczu. Więcej jeszcze, „prezydencki obóz” najwyraźniej nie życzy sobie, by wciągać je w krąg medialnych wiadomości.

Przynajmniej do takich wniosków można było dojść dwa lata temu, gdy Bronisław Komorowski był jeszcze kandydatem na prezydenta.

Kiedy ich karierą zawodową zainteresowała się TVN24, natychmiast doszło do sprostowań i uściśleń. Poza tym zdjęcie jednej z prezydenckich córek zniknęło ze strony firmy, w której była zatrudniona.

Podano wówczas wiadomość, że starsze córki pracują w organizacjach pozarządowych, a syn jest socjologiem i prawnikiem.

Do pozycji doszedł sam

Bardziej skomplikowany przypadek dotyczy Daniela Kalemby. W kręgu zainteresowania mediów znalazł się nagle, i to bez własnego udziału. Zadecydował fakt, że jest synem polityka desygnowanego ostatnio na ministra rolnictwa. I przez to problemem stał się fakt, jak to określił premier Tusk, „bezpośredniego połączenia ojciec-syn w takiej pionowej linii” (za „Rzeczpospolitą”).

Sam młody Kalemba mówi o sobie, że w Agencji Rynku Rolnego, gdzie pracuje, zaczynał od roznoszenia poczty. Obecnie jest kierownikiem sekcji oddziału ARR w Poznaniu. Na swoją pozycję w firmie pracował 10 lat. Dlatego o informacjach na temat zmiany stanowiska wypowiadał się ze zdziwieniem. I oświadczył, że pracy zmieniać nie chce. *Kto gdzie pracuje? *

Wyszukiwanie zajęć dzieci, i szerzej – członków rodzin polityków, najchętniej z koalicji rządzącej, stało się ulubionym zajęciem dziennikarzy. Nie tylko zresztą ich. Dzięki temu możemy wreszcie dowiedzieć się, gdzie pracuje syn posła Żelichowskiego z PSL. Otóż piastuje on funkcję doradcy w stołecznym oddziale firmy Elewarr. Natomiast zięć Stefana Niesiołowskiego znalazł pracę w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji, jako zastępca szefa rady nadzorczej. Z kolei jeden z braci Jarosława Kalinowskiego był niegdyś dyrektorem zespołu Mazowsze.

Swoista „moda” na wyszukiwanie miejsc pracy rodzin polskich polityków nie zaczęła się zresztą wcale w związku ze sprawą Kalemby. Już pięć lat temu, za rządów PiS, „Dziennik” odnalazł np. bratanka Antoniego Macierewicza. Pełnił on wówczas funkcję wiceprezesa firmy ochroniarskiej.

Inne branże nie bulwersują

W tej sferze życia politycy są na cenzurowanym. Podejrzewamy nepotyzm, gdy tylko okaże się, że rodzina posła czy ministra pracuje w branży opłacanej przez państwo albo samorządy. Nie jesteśmy natomiast – i może całe szczęście – tak podejrzliwi, gdy chodzi o inne dziedziny. Nikt nie doszukiwał się machinacji np. w związku z faktem, że córka premiera otrzymywała gażę w „Tańcu z Gwiazdami”. Nie doszukujemy się też protekcji w sukcesach celebrytów. A wiadomo przecież, że na przykład Natalia Kukulska jest córką znanego kompozytora, zaś karierę w branży muzycznej robią synowie Krzysztofa Cugowskiego. Przykłady z branży rozrywkowej można mnożyć. Tu jednak sukces jest wymierny – kto się nie spodoba widzom i słuchaczom, kariery nie zrobi. Dlatego reguły gry wydają się jasne. Natomiast praca w różnego rodzaju spółkach, zarządach czy radach budzi podejrzenie, że pieniądze dostaje się tam za nic. Stąd oburzenie na krewnych osób ze świecznika, umiejscowionych na tzw. „ciepłych posadkach”.

Tomasz Kowalczyk/MA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (421)