Jak oszukuje kosmetyczka?

Przeterminowane kremy, tańsze niż obiecane maseczki, krótszy niż przewiduje to cennik zabieg, sprzęt bez dezynfekcji - w taki sposób kosmetyczki żerują na klientach. Kusi łatwy i szybki zarobek, choć są salony, w których reputacja zakładu to podstawa.

Jak oszukuje kosmetyczka?

25.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 12:13

Przeterminowane kremy, tańsze niż obiecane maseczki, krótszy niż przewiduje to cennik zabieg, sprzęt bez dezynfekcji - w taki sposób kosmetyczki żerują na klientach. Kusi łatwy i szybki zarobek, choć są salony, w których reputacja zakładu to podstawa.

Nieprawidłowo wyliczony koszt usługi, brak cennika, używanie preparatów kosmetycznych nieoryginalnych lub po terminie trwałości - to najczęstsze skargi napływające na usługi kosmetyczek do Inspekcji Handlowej.

Tani krem w ładnym opakowaniu

Nawet, kiedy trafimy do drogiego salonu, nie możemy mieć pewności, że zabiegi na jakie się zdecydowaliśmy, będą wykonane kremami, które mamy w zasięgu ręki. Bowiem część kosmetyczek przelewa tanie kosmetyki do opakowań drogich. Bywa też inaczej. - Na opakowaniach często brakuje wykazu składników, informacji o terminie trwałości produktu i nazwy producenta. To sposób na zaoszczędzenie kilku groszy – opowiada Ewa, kosmetyczka z Sopotu. - Wiele kosmetyczek pozwala sobie na takie nadużycia, ponieważ mało który klient jest na tyle dociekliwy, że pyta o nazwę i jakość kosmetyków. Niestety, wszystkiemu winna jest konkurencja. Teraz na rynku jest duży wybór salonów kosmetycznych. Panie chcą wyglądać pięknie i nie płacić dużo. Muszą się więc liczyć z tym, że ktoś będzie chciał na nich oszczędzić.

Rzeczywiście, będąc w salonie kosmetycznym w czasie zabiegu nie jesteśmy w stanie odróżnić drogiego preparatu od taniego. Gdy po jakimś czasie coś zacznie dziać się z cerą, kosmetyczka może zgrabnie nam wmówić, że to reakcja na kosmetyki, których sami używamy. Trudno się spierać.

Kremy i inne mazidła to nie wszystko. W gabinetach kosmetycznych możemy np. zapłacić za zabieg wykonany drogim urządzeniem, podczas gdy zostanie on wykonany starym i zardzewiałym sprzętem. W niektórych salonach piękności nie myje i nie dezynfekuje się sprzętu, a jeden ręcznik służy kilku osobom. Podobnie z pilniczkami. Bywa, że nie używa się jednorazowych i nie dezynfekuje ich. Piłują aż się zużyją.

W solariach narażeni jesteśmy na opalania pod starymi lampami, które nie służą naszej skórze. Jednak lampy opalające są dość kosztowne, dlatego wielu właścicieli solariów zwyczajnie na nich oszczędza. Oczywiście warto zapytać o to, kiedy były wymieniane, jednak liczyć musimy się z tym, że nie usłyszymy prawdy. Natomiast samodzielne sprawdzenie lamp jest dość trudne.

Nie daj się oszukać

Oczywiście nie wszystkie gabinety narażają na szwank nasza urodę i zdrowie. Kilka prostych rad pozwoli nam uniknąć rozczarowania.
- Obecnie nie ma żadnych przepisów regulujących możliwość otworzenia salonu urody, należy więc uważać na osoby niedoświadczone i niekompetentne – radzi Wioletta Wojciechowska, kosmetyczka z Kliniki Anti-Aging INVICTA w Gdańsku. - Personel salonu powinien stale podnosić swoje kwalifikacje na kursach, szkoleniach czy sympozjach, a klient powinien mieć udostępnione dokumenty. Warto upewnić się, czy salon posiada atest zezwolenia państwowego zakładu higieny lub innego organu sanitarnego na przeprowadzanie niektórych zabiegów, np. manicure czy pedicure. Nie zapominajmy przy tym, że tylko odpowiednio dobrane artykuły jednorazowe i konsekwentnie realizowany program higieny gwarantują bezpieczne wykonanie usługi i eliminują ryzyko zakażenia. Narzędzia wielokrotnego użytku są bezpieczne dopiero po sterylizacji w autoklawach. Podsumowując, jeśli chcemy trafić do dobrego salonu, gdzie zabiegi zostaną wykonane na wysokim poziomie zwróćmy uwagę na:

- Czystość i sterylność gabinetu (jednorazowe artykuły i narzędzia wielokrotnego użytku rozpakowywane przy kliencie)
- Czas zabiegu (zbyt krótki czas świadczy o pośpiechu i braku precyzji)
- Profesjonalizm osób wykonujących zabieg.

ml/AS

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (110)