Jak pracować by się nie narobić

Co kraj to obyczaj, co zawód to sztuczka. Są różne sposoby na to, by utrzymać się w pracy, dostawać za nią pieniądze i jednocześnie oszczędzać swoje siły.

Jak pracować by się nie narobić

30.10.2009 | aktual.: 30.10.2009 13:49

Co kraj to obyczaj, co zawód to sztuczka. Są różne sposoby na to, by utrzymać się w pracy, dostawać za nią pieniądze i jednocześnie oszczędzać swoje siły.

- Pracę trzeba szanować – śmieje się Wojtek, który od dwóch lat pracuje w magazynie z żywnością w Irlandii. – Na początku pracowałem za pośrednictwem agencji i tak jak wszyscy brałem udział w wyścigu szczurów, starałem się wyrabiać normy, być punktualnym i zostawać dłużej, by uprzątnąć stanowisko pracy. Od pół roku pracuję już na umowę o pracę i bardzo mi ulżyło. Mam stały grafik, większe bezpieczeństwo zatrudnienia i przede wszystkim lepsze pieniądze.

Głupotą by było, gdybym nagle przestał przykładać się do pracy. Jednak nie zabijam się już tak jak dawniej by wyrobić normę. Wiem już który manager jest surowy, a który wyluzowany. Wiem, gdzie są kamery, a gdzie można się schować by trochę odpocząć. - opowiada Wojtek.

Jego praca to tak zwany "order picking" czyli układanie na paletach produktów zamawianych przez sklepy. - Ponieważ skrzynki z warzywami i owocami bywają ciężkie, staram się nie pracować zbyt szybko, by przypadkiem nie odnieść urazu. Zwykle równolegle pracuje wiele osób za pośrednictwem agencji. Większość z nich chce się wykazać, by zdobyć stałą pracę a ja im tego nie utrudniam. Najcięższe skrzynki, na przykład te z ziemniakami czy cebulami zostawiam im - przyznaje chłopak.

Z kolei Ania pracuje w urzędzie miasta w dużym polskim mieście. Wychodzi z założenia, że to biurokratyczna instytucja, w której niewiele da się zmienić i stara się nie wychodzić przed szereg. - Wiele razy chwalono mnie za pomysły, które mogłyby usprawnić naszą pracę, a potem szefowa zupełnie o nich zapominała. Irytowałam się także, gdy ja dawałam z siebie wszystko zaczynając jeszcze jako stażystka w czasie studiów, a inni wykonywali swoje zadania dość nieśpiesznie.

Czasem moje projekty utykały w martwym punkcie, bo potrzebny był czyjś odpis albo po prostu dodatkowe informacje, a ja nie byłam w stanie ich wyegzekwować przez tydzień. Dlatego teraz staram się nie pracować ciężej od innych. Kiedy przenoszono nas do innego pokoju, walczyłam o biurko z monitorem skierowanym w stronę okna. Teraz mogę do woli surfować w Internecie i czytać sobie artykuły zupełnie nie związane z pracą - mówi Ania, dodając, że codziennie kasuje także historię programu Internet Explorer.

Grzegorz jest kierowcą. Jeździ w trasy po Anglii i Walii. Na przestrzeni lat nauczył się tak pracować, by zapłacono mu za większą liczbę przepracowanych godzin i jednocześnie nie posądzono o to, że się ociąga.

- Znam już bardzo dobrze drogi do poszczególnych miejscowości oraz skróty, które pozwalają mi na ominięcie korków lub dużych miast. Wiadomo, że muszę przestrzegać ograniczeń dotyczących czasu pracy kierowców i robić przepisowe przerwy. W przeciwnym wypadku sankcje nakładane są zarówno na kierowcę jak i na firmę, dla której ten jeździ. Samochody ciężarowe mają także ograniczenia prędkości bardziej surowe niż samochody osobowe.

Ja nigdy nie staram się naginać przepisów i działa to na moją korzyść. Gdy na przykład kończy mi się czas pracy to mimo, że do bazy został już krótki odcinek, nie przyspieszam, ani nie przekraczam przepisowego czasu jazdy. Wolę noc spędzić na parkingu i otrzymać dodatkowe pieniądze za nocleg poza bazą - opowiada Grzegorz, który w międzyczasie próbował już innych zajęć zarobkowych w Anglii, jednak stwierdził, że jazda ciężarówką jest najbardziej dochodowa. - Nie nadaję się do pracy w biurze ani fabryce, gdzie ktoś nade mną stoi i mnie kontroluje. Jestem dobrym kierowcą i pracodawca może na mnie liczyć. Wprawdzie czasem jadę trochę wolniej aniżeli bym mógł, ale nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia - zwierza się Grzegorz.

";Obijający się" doskonale wiedzą, że ze swoich obowiązków mogą wywiązywać się szybciej. Z kolei przełożeni nie są w stanie co do minuty wyliczyć czasu potrzebnego na wykonanie danego zadania. Wielu wychodzi z założenia, że niezależnie od swojej efektywności za pracę dostaną takie same pieniądze. Lepiej jest więc zbytnio się nie zmęczyć i oszczędzać siły na "prawdziwe życie" po wyjściu z pracy. Często takie podejście okazuje się przejawem wypalenia zawodowego lub frustracji, gdy pracownik nie dostał spodziewanego awansu czy podwyżki.

MR

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)