Jak upolować sponsora?
Działalność społeczna też wymaga pieniędzy. Wiele polskich organizacji na Wyspach Brytyjskich zanim cokolwiek zaprezentuje, to długo chodzi po prośbie, żeby ktoś zasponsorował chociaż mineralną.
21.03.2011 | aktual.: 21.03.2011 09:53
A organizacji jest mnóstwo - stare, często z siódmym krzyżykiem na karku i zupełnie nowe. O zasięgu lokalnym, a także ogólnokrajowym. Te młodsze, przeważnie biedne jak mysz kościelna. Nie mają do sprzedania żadnej nieruchomości ani widoków na solidny spadek. Nierzadko nie dysponują nawet siedzibą. Musi wystarczyć adres poczty e-mailowej. Za to cele szczytne: promocja Polski, krzewienie rodzimej kultury, integrowanie swoich i integracja z innymi społecznościami. Aktywiści gotowi są pracować bez wytchnienia nie biorąc za poświęcony czas i trud nawet pensa zapłaty, ale mimo to, bez pieniędzy niewiele można zdziałać.
Polskie stowarzyszenia w Wielkiej Brytanii lubują się w organizowaniu imprez o szumnych nazwach. Nierzadko pada słowo festiwal, co być może leczy kompleks braku dorocznego festiwalu na Trafalgar Square w Londynie, podczas gdy takie festiwale mają niektóre inne mniejszości, chociażby Rosjanie. Są także niezliczone inicjatywy artystyczne - jednorazowe albo mające już charakter cykliczny, jak Arteria firmowana przez pismo "Nowy Czas".
Bez względu na rodzaj imprezy, prędzej czy później pojawiają się koszty. Wynajem sali, druk plakatów, ulotek, zaproszeń, tradycyjny skromny poczęstunek, itp. Bywa, że honorowy gość jest z daleka - chętnie uświetni swoją osobą wydarzenie także społecznie, ale za samolot i hotel zapłacić trzeba.
Jak bidnie, to niesolidnie
Zdobywanie pieniędzy, czy jak to ładniej brzmi pozyskiwanie środków, nie jest jednak sprawą prostą. Nawet w tym bogatym kraju. - Duże firmy traktują sponsoring jak inwestycję. Tam dają, gdzie spodziewają się korzyści, materialnych lub prestiżowych. Małe biznesy albo w ogóle nie są zainteresowane, albo chcą się przy okazji tanio promować. Daje sklep zgrzewkę napojów, a żąda żeby wszędzie umieścić logo i trąbić jakim dobroczyńcą jest właściciel - mówi Jerzy, aktywista jednej z młodych organizacji. Przyznaje również, że zdarzają się mało udane przedsięwzięcia. Dużo jest rocznic, jubileuszy, koncertów "ku czci" i "na cel". Brakuje świeżych pomysłów, prób wyjścia poza schemat, poza sztampę.
Przynajmniej częściowo można to jednak wytłumaczyć właśnie brakami funduszy. Organizatorzy chcą coś zrobić jak najmniejszym kosztem, byle tylko "odbyło się". Nie zawsze wiedzą gdzie dreptać o pieniądze, albo nie mają siły przebicia. Trudno im startować w konkursach na projekty społeczne ogłaszane przez samorządy, nie mówiąc o rządowych lub unijnych. Często nie wiedzą o instytucjach, które są powołane do wspierania inicjatyw rodaków na obczyźnie, takich jak Stowarzyszenia Wspólnota Polska, Semper Polonia, ani też o istniejących w Wielkiej Brytanii polskich fundacjach, np. PAFT (Polonia Aid Foundation Trust) lub Fundacja M. B. Grabowskiego. Organizacje społeczne (tak młode jak stare) najczęściej pukają o pomoc do drzwi polskiej Ambasady i Konsulatów.
Daleko od potrzeb
Fundusze dla Polonii na świecie rozdziela Senat RP za pośrednictwem właśnie takich instytucji jak Wspólnota Polska lub Semper Polonia. Tam trafia większość pieniędzy jakimi polski budżet wspiera rodaków poza krajem i tam po te pieniądze. W puli Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest ich znacznie mniej. A tymczasem właśnie ambasady i konsulaty są szturmowane przez działaczy o dofinansowywanie najróżniejszych, cennych inicjatyw społecznych.
- Środki jakimi dysponujemy są naprawdę skromne i niewspółmierne do potrzeb. Jeśli możemy wspomóc jakiś projekt, to przeważnie kwotą nie większą niż kilkaset funtów - mówi Jakub Zaborowski, radca do spraw polonijnych Ambasady RP w Londynie. Z funduszy jakie posiada finansowane są kultura i sztuka, oświata oraz opieka nad miejscami pamięci.
W minionym roku wydział konsularny ambasady dołożył się do 26 przedsięwzięć polonijnych. Między innymi zasilono budżety jubileuszy 70-lecia istnienia Stowarzyszenia Techników Polskich i "Dziennika Polskiego", organizację Festiwalu Chórów Polonijnych. Pieniądze znalazły się także na stroje dla młodzieżowych zespołów piłkarskich i dla zespołu ludowego "Karolinka". Podręczniki, sprzęt komputerowy, a także konferencje dla nauczycieli - to zyskały dzięki pomocy Ambasady 32 polskie szkoły sobotnie.
Radca Zaborowski zaznacza jednak, że nawet skromne zaangażowanie finansowe placówki konsularnej sprzyja staraniom o pozyskanie pieniędzy z innych źródeł. Potencjalni darczyńcy, zachęceni poparciem inicjatywy przez Ambasadę albo Konsulat, dojdą do wniosku, że warto się dołożyć.
Zamożne polskie przedsiębiorstwa w Wielkiej Brytanii ochoczo sięgające do swoich wypchanych pieniędzmi sejfów żeby bezinteresownie wesprzeć społeczne inicjatywy rodaków, to wciąż tylko piękny sen polonijnych działaczy.
Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy