Jak w trumnie, ale z WiFi i klimatyzacją. Spędziłem noc w kapsułowym hotelu

Kapsułowy hotel został właśnie otwarty w samym centrum Warszawy, przy ul. Dowcip. Czy wymyślony dla azjatyckich pracoholików koncept ma szansę przyjąć się nad Wisłą? Postanowiłem sprawdzić - i spędziłem noc w niewielkiej kapsule.

Jak w trumnie, ale z WiFi i klimatyzacją. Spędziłem noc w kapsułowym hotelu
Źródło zdjęć: © WP.PL | Mateusz Madejski
Mateusz Madejski

14.12.2018 21:11

- Spodoba się panu. Jednej klientce tak się spodobało, że mieszka u nas już miesiąc - wita mnie uśmiechnięta recepcjonistka w Hotelu Kapsuła. - Najpierw musi się pan jednak rozebrać - dodaje.

Oczywiście przesadza. Okazuje się, że jednak muszę przy recepcji zostawić kurtkę i buty. Bo do kwestii czystości w Kapsule podchodzą bardzo poważnie. Dostaję na szczęście jednorazowe klapki. Płacę 69 zł za jeden nocleg i jestem gotowy, by wybrać się do swojej kapsuły. Szybko jednak zdaję sobie sprawę, że wieść od azjatyckim koncepcie nad Wisłą już rozniosła się po stolicy. Tuż za mną do recepcji podchodzi młoda para - nie szukają noclegu, ale właśnie imprezowali na pobliskiej ulicy Mazowieckiej i chcieli na własne oczy zobaczyć kapsułowy hotel.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Recepcjonistka zgadza się ich oprowadzić razem ze mną. Idziemy na wyższe piętro, do "przestrzeni kapsułowej". Na pierwszy rzut oka na pewno bym nie pomyślał, że to hotel. Widzę ponad setkę pozamykanych kapsuł - budzi to raczej skojarzenia z chłodnią.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

- Ale wszystko jest komfortowe. Oczywiście jest klimatyzacja, jest WiFi, wygodne łóżko - zapewnia recepcjonista. - Tylko te wszystkie kapsuły są jedna obok drugiej. Przecież jak ktoś chrapie, to osoba obok nie może spać - zastanawia się imprezowicz.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Recepcjonistka przyznaje - jest problem. Ale są poważniejsze. - Kiedyś para uprawiała tu seks. Byli naprawdę głośni, więc trzeba było im zwrócić uwagę - dodaje. Para się dopytuje, czy więc uprawiane seksu jest w kapsułach zabronione. Recepcjonistka się uśmiecha i mówi, że w środku powinna przebywać tylko jedna osoba.

A z problemem chrapania i innych hałasów hotel poradził sobie w inny sposób - sprzedaje za złotówkę wtyczki do uszu. Dopłacić trzeba też za mydło, szampon czy zestaw kosmetyczny.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Portfel i telefon zmieściły się do kapsuły. Ale laptop już nie

"114 kapsuł. Będzie 169"

W tej chwili w Hotelu Kapsuła jest 114 miejsc. Ma być 169. Ale hotel ma plany: kolejne kapsuły mają być... na dachu. Żeby z ich okien można było podziwiać panoramę Warszawy.

W końcu dostaję pilota do otwierania kapsułowych drzwi i idę do środka, co zresztą nie jest łatwe. Schodki są na tyle małe i wąskie, że wejście do kapsuły na górze wymaga małej gimnastyki. A jak jest wewnątrz? Pierwsze wrażenie jest dość klaustrofobiczne, na szczęście szybko znajduję światło.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Jest i mała półeczka - mieści się telefon i portfel. Ale plecak już nie. Jednak w cenie noclegu jest też niewielka zamykana szafka. Mieści się w niej plecak, wchodzi też laptop. I nic więcej. Naprawdę nie wiem, jakim cudem kobieta, która mieszka tu od miesiąca, jest w stanie pomieścić swoje rzeczy.

Idę wreszcie spać. Nie słyszę niczyjego chrapania ani też odgłosów innego rodzaju. Ale jest inny problem. Drzwiczki do kapsuł chodzą wyjątkowo głośno, więc zawsze jak ktoś wchodzi, to ja się budzę. Wkrótce jednak zasypiam na dobre.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

"Przestrzeń kapsułowa" jest objęta strefą ciszy. Tę zakłócają jednak głośno pracujące drzwiczki do kapsuł

Gdy budzę się o 6:00, stwierdzam, że się całkiem nieźle wyspałem. Nie był to może najbardziej komfortowy nocleg w moim życiu, ale było całkiem wygodnie.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Intryguje mnie jednak, kim są ludzie, którzy poza mną zdecydowali się na wizytę w kapsułowym hotelu. W końcu ten wynalazek stał się popularny w Azji dzięki japońskim pracoholikom. Chodzili do kapsułowych hoteli przy biurach, bo kończyli późno pracę i nie opłacało im się wracać do mieszkań na przedmieściach. Czy w kapsułach śpią i pracownicy z pobliskich biur? A może raczej imprezowicze z klubów na Mazowieckiej?

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Poza miejscem w kapsule, każdy gość hotelu dostaje też dostęp do małej szafki

Spotykam kilka osób, jednak wszyscy okazują się turystami. Jest para z Portugalii, chłopak z Chin i dziewczyna z Poznania. Wszyscy po prostu chcieli zobaczyć Warszawę. Pani, która mieszka w kapsule od miesiąca, niestety nie spotkałem.

Przestrzeni w hotelu jest sporo, na dole jest nawet mała stołówka. Nie ma tylko... jedzenia. - Pracujemy nad tym, niebawem będziemy sprzedawać kanapki - słyszę od recepcjonistki.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Schodki są dość małe i wąskie - wchodzenie do kapsuły na górze proste nie jest

Z Japonii do Polski. Dla pracoholików i na recesję

Pierwszy kapsułowy hotel został otwarty w Osace w Japonii pod koniec lat 70. XX wieku. Koncept szybko zdobył popularność w swojej ojczyźnie, a kapsułowe hotele stały się ciekawostką w zachodnich mediach. Dopiero jednak w XXI wieku podobne hotele zaczęły się pojawiać na Zachodzie. Sporo zaczęło ich powstawać zwłaszcza po 2008 r. Kryzys finansowy mocno odchodził portfele Amerykanów oraz Europejczyków i wielu już po prostu nie było stać na noclegi w hotelach. A dzięki kapsułom nie musieli rezygnować z podróży. Obecnie kapsułowe hotele pozwalają na tanie spanie w najdroższych metropoliach. Dzięki nim na przykład możemy spędzić noc w Hong Kongu za 90 zł za noc. Tymczasem "zwykłe" hotele są nawet i kilka razy droższe.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

I w Warszawie kapsuła to bardzo opłacalne rozwiązanie. Za nocleg w tradycyjnym hotelu w ścisłym centrum stolicy trzeba zapłacić zwykle przynajmniej ok. 200 zł. Decyduje się najwyraźniej całkiem sporo osób. Wnioskuję to po ilości jednorazowych klapków pod kapsułami. Są klapki, więc najwyraźniej w kapsułach śpią goście. Najwyraźniej turyści uznali, że kapsuły to nie dowcip - i naprawdę da się w nich spać. Wiele japońskich pomysłów sprzedało się nad Wisłą - bary sushi są na każdym kroku, szkoły karate nie tracą na popularności, a drogi podbijają hybrydy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Kto wie, może i kapsuły okażą się u nas niebawem podobnym hitem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (174)