Jankowiak z PRB: PKB przyspieszy do 3,8% w 2017 r., spowolni do 2,9% w 2018 r.

Warszawa, 18.04.2016 (ISBnews) - Polska gospodarka będzie rozwijać się w tempie 3,6% w tym roku, 3,8% w 2017 r. i 2,9% w 2018 r., prognozuje główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu (PRB) Janusz Jankowiak. Według niego, nie widać jeszcze zagrożeń dla tegorocznego budżetu. Największe problemy pojawią się w 2018 r.  

21.04.2016 | aktual.: 21.04.2016 17:25

"Jeżeli chodzi o tegoroczny budżet, to zagrożenia nie widzę nawet w przypadku przeszacowania dynamiki dochodów z podatków pośrednich i niewykonania planu wpływów z podatków od sieci detalicznych. Ten ewentualny niedobór będzie pokryty z sięgającej około 5 mld zł ponad plan nadwyżki z wpłaty z zysku NBP za ubiegły rok, która nie była ujęta w budżecie. To jest taki bufor wynoszący około 5 mld zł i w tych granicach możemy się poruszać jeśli chodzi o ubytek w dochodach" - powiedział w rozmowie z ISBnews Janusz Jankowiak.

Według niego, znacznie większy problem dotyczy jednak wyniku sektora finansów publicznych. W ubiegłym roku deficyt tego sektora według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wyniósł 2,6% PKB (według wcześniejszego, wstępnego szacunku - 2,5%). Wynik był zaskakująco dobry, bo samorządy osiągnęły nadwyżkę.

"Ta nadwyżka w podsektorze lokalnym raczej się nie powtórzy, o ile samorządy ruszą do finansowania programu inwestycyjnego, co jest zgodne z oczekiwaniem rządu w świetle nowej perspektywy unijnej. Jest duże prawdopodobieństwo, że ścieżka konwergencji fiskalnej między rokiem 2015, czyli od 2,5%, poprzez 2016 zacznie wzrastać, a nie spadać" - dodał Jankowiak.

Główny ekonomista PRB zwrócił też uwagę, że w planie konwergencji nie liczy się deficyt budżetowy, ani deficyt sektora finansów publicznych, tylko to, jaki jest pokazany wynik strukturalny sektora finansów publicznych. "Rząd nie może tłumaczyć poprawy wyniku sektora finansów publicznych wyłącznie cyklem koniunkturalnym. To jest za mało" - podkreśla ekonomista.

"Dla KE, Eurostatu czy dla inwestorów najważniejsze będzie to, czy w poprawie wyników sektora finansów publicznych widoczne są korzystne skutki reform strukturalnych w gospodarce. Takich, które pozwalają zbilansować finanse publiczne w ujęciu antycyklicznym, po uwzględnieniu czynników jednorazowych" - powiedział Jankowiak.

Według niego, jak na razie rząd dokłada wydatków, które mają charakter trwały np. Program 500+, czy kwota wolna od podatku - jeśli wejdzie - czy odwrócenie reformy emerytalnej. "Natomiast po stronie dochodów jesteśmy wystawieni na działanie cykli. Wyższy cykl zwiększy dochody, niższy je obniży. A więc ten wynik strukturalny dla oceniających pozostanie najważniejszy" - podkreślił ekonomista.

Jego zdaniem, w budżecie na rok 2017 nie będzie jeszcze widać wyraźne skutki negatywne po stronie wzrostu gospodarczego. "Ta stymulacja fiskalna w postaci dodawania środków, które wspierają popyt krajowy w części wydatków konsumpcyjnych będzie działała pozytywnie. Tempo wzrostu gospodarczego w 2017 roku będzie wyższe niż w 2016 r. W dalszym ciągu będziemy notować wysoką dynamikę konsumpcji prywatnej, a zwiększy się też zapewne wkład do PKB inwestycji publicznych. Dalej jestem sceptyczny, jeżeli chodzi o ożywienie w inwestycjach prywatnych" - powiedział ekonomista.

Jankowiak dodał jednak, że wyższej dynamice wzrostu gospodarczego w przyszłym roku będą towarzyszyły pierwsze symptomy narastania nierównowag. "Będą się objawiały w tym, że dynamika konsumpcji będzie wyższa niż dynamika PKB, będzie nierównowaga w sektorze finansów publicznych oraz narastający deficyt na rachunku obrotów bieżących. Ponieważ on będzie rósł z niskiego poziomu, więc nie będzie jeszcze niepokojący, ale z pewnością przekroczy już 1% w relacji do PKB" - wskazał.

Według niego, te narastające nierównowagi oraz cykl koniunkturalny w 2018 roku doprowadzą po raz pierwszy, do spadku dynamiki wzrostu PKB. "Hamowanie nie będzie jeszcze na tyle silne, aby mówić o recesji, ale tempo wzrostu, które będzie poniżej 3% w 2018 r. będzie wzmacniało i tak duże napięcia w finansach publicznych" - powiedział ekonomista.

"Prognozuję, że w tym roku PKB wzrośnie o 3,6%, w kolejnym 3,8%, ale właśnie w 2018 spadnie on do poziomu 2,9%. Taki sięgający blisko 1 pkt proc. spadek dynamiki, przy takich napięciach finansach publicznych, będzie powodował bardzo poważny problem. Dynamika dochodów jest w dużym stopniu związana z fazą cyklu. A po drugiej stronie wydatków nie będzie już tego silnego hamulca w postaci stabilizującej reguły wydatkowej w jej pierwotnym kształcie" - uważa Jankowiak.

Po stronie dochodowej rząd liczy m.in. na zmniejszenie luki podatkowej. Wicepremier Mateusz Morawiecki liczy, że dzięki uszczelnieniu systemu uda się pozyskać przynajmniej 12 mld zł.

"Według dostępnych szacunków, satysfakcjonujące jest domykanie luki podatkowej w tempie wynoszącym 5-6 mld zł rocznie. Każdy dwucyfrowy wynik w jednym roku budzi podejrzenie, że albo szacunek jest niewiarygodny, albo wynik może być osiągnięty przy użyciu środków, które mają charakter represyjny. Takie obawy, oczywiście, negatywnie wpływają na klimat biznesowy" - zauważył ekonomista.

Według niego, rząd pokaże średnioroczną inflację zawyżoną w stosunku do tego co zostanie osiągnięte, co postawi pod znakiem zapytania nominalną wartość dochodów. "Wykazanie kwoty kilkunastu miliardów złotych w 'miękkich' prognozach dochodów, po to, by domknąć budżet będzie w oczywisty sposób kwestionowana" - podkreślił Jankowiak.

Jego zdaniem, jest wiele nieporozumień w przypadku takich projektów, jak np. Program 500+. "Jeżeli dodatkowe transfery, takie jak np. Program 500+ generują dodatkowy wzrost gospodarczy stały, permanentny, to jest to nieporozumienie, albo nadużycie. W układzie makroekonomicznym taka stymulacja ma charakter wygasający. Ona działa w pierwszym okresie bardzo wyraźnie na zwiększone wydatki głównie o charakterze konsumpcyjnym i to dodaje kilka dziesiątych punktu procentowego do dynamiki PKB, ale w okresie 3-4 kwartałów ten impuls wygasa. Możemy się spierać, czy będzie do jeden kwartał więcej czy mniej" - uważa Jankowiak.

Według niego, dopóki nie zostanie rozstrzygnięta kwestia ewentualnego przewalutowania hipotecznych kredytów frankowych, inwestorzy będą ostrożni przy podejmowaniu ewentualnych inwestycji w Polsce. "W mojej opinii, tak długo dopóki kwestia przewalutowania i ryzyka z przewalutowaniem nie zostanie definitywnie rozstrzygnięta, tak długo będzie jednym z czynników ryzyka dla inwestycji. Każde rozwiązanie zgodne ze standardami rachunkowości, które obciążałoby banki w jednym roku, narazi cały sektor na destabilizację. Ten czynnik będzie się więc wciąż pojawiał w rekomendacjach dotyczących wyceny ryzyka inwestycyjnego w Polsce" - podsumował Janusz Jankowiak.

Marek Knitter

(ISBnews)

Źródło artykułu:ISBnews
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)