Jazda pociągiem na gapę to dla nas chleb powszedni. Jesteśmy winni PKP prawie 200 mln zł
Aż 240 tysięcy Polaków jest dłużnikami PKP.
20.08.2015 12:39
Aż 240 tysięcy Polaków jest dłużnikami PKP. Łącznie nie zapłacili za bilety warte prawie 200 milionów złotych. Na każdego z nich przypada średnio ponad 800 złotych zaległych opłat za przejazd. Mogliby za to cztery razy pojechać z Przemyśla do Szczecina i z powrotem, i to pierwszą klasą - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów.
W ciągu roku polskimi pociągami podróżuje około 300 milionów osób. Liczba pasażerów w ciągu ostatnich lat dramatycznie spadła (nawet kilkukrotnie), mimo to dłużników jest mniej więcej tyle samo.
- Przyjęło się u nas przekonanie, że za podróże koleją nie trzeba płacić. Nie zapominajmy jednak, że jeżdżąc na gapę zamykamy się w kole bez wyjścia. Tłumacząc, że nie chcemy płacić za niską jakość usług, nie dajemy przewoźnikom szansy na to, aby coś poprawili - mówi Adam Łącki, prezes KRD.
Średnia kwota zadłużenia, jaką mają do odzyskania polskie koleje od swoich nieuczciwych pasażerów to 831 złotych. Najwyższe średnie długi mają zaś gapowicze w grupie wiekowej 36-45 lat - aż 900 złotych. Stanowią oni aż jedną czwartą wszystkich dłużników. Najwięcej jest z kolei gapowiczów młodych, w wieku 24-35 lat (aż 40 proc. spośród wszystkich niepłacących za przejazd). Tylko 18 proc. spośród wszystkich dłużników to kobiety.
Ile można jeździć na gapę? Przykład pewnego 36-latka z Mazowsza pokazuje, że całkiem sporo. Polski rekordzista w zadłużeniu ma do oddania aż 55 tysięcy złotych, czyli wartość niezłego samochodu!
- O bilecie na pociąg nie można zapomnieć. Konduktor jest zawsze obecny, a to oznacza nieuchronność kontroli - mówi Radosław Koński z firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso. Dodaje, że koleje coraz sprawniej radzą sobie niepłacącymi podróżnymi. - Nie tylko korzystają z możliwości dopisania dłużnika do KRD, ale też aktywnie windykują tych, którzy "zapomnieli" kupić bilet. Kolejną możliwością, jaką wykorzystują, jest sprzedaż długów gapowiczów firmom windykacyjnym. Musimy mieć więc świadomość, że kara za jazdę bez biletu może spotkać nas nawet po latach - ostrzega
Zobacz też: Wzrost liczby pasażerów PKP to efekt Pendolino?