Jeden etat, kilka zajęć - znak czasów?
Pracodawcy nie ustają w wysiłkach, by wdrażać coraz to nowe sposoby zmierzające do minimalizacji kosztów zatrudnienia. Jednym z nich jest poszukiwanie pracowników mogących pełnić w ramach etatu więcej niż jedną funkcję.
14.09.2012 | aktual.: 14.09.2012 14:52
Pracodawcy nie ustają w wysiłkach, by wdrażać coraz to nowe sposoby zmierzające do minimalizacji kosztów zatrudnienia. Jednym z nich jest poszukiwanie pracowników mogących pełnić w ramach etatu więcej niż jedną funkcję. Istnieją określające ich terminy: multispecjaliści czy multizawodowcy, lub też gorzej brzmiące: pracownicy hybrydowi. Więcej kompetencji – to plus dla pracownika
Doradcy zawodowi namawiają szukających pracy, by zwiększali swoje szanse na rynku. Niech na przykład kandydat do pracy w biurze prasowym nadmieni w CV, że ma doświadczenie grafika, a specjalista od technologii napisze o doświadczeniach w dziale sprzedaży. Jeśli rzeczywiście przyjdzie im w nowej firmie wypełniać dwie kompetencje – tym lepiej. Dzięki temu ich przydatność dla firmy wzrośnie, a zagrożenie utratą pracy zmniejszy się – podpowiadają eksperci.
Główny cel takiej polityki kadrowej w firmach to oczywiście oszczędności. Jak podaje gazetaprawna.pl, firma zatrudniająca pracowników hybrydowych może wygenerować przez rok koszty pracy mniejsze nawet o 10 proc.
Według ekspertów, z poszerzaniem się multispecjalizacji należało się liczyć od dawna. – To zjawisko jest bardzo silnie związane z postępem technologii. Dzięki niemu coraz mniej czasu zabiera wykonywanie przypisanych nam zadań. Nadwyżki czasowe, które dzięki temu powstają, można wykorzystać do poszerzania zakresu kompetencji – komentuje Monika Zakrzewska z PKPP Lewiatan.
Ekspertka zwraca też uwagę na fakt, iż multispecjalizacja przynosi pracownikowi wiele plusów. – Komuś z szerszym doświadczeniem, z urozmaiconą wiedzą, będzie znacznie łatwiej odnaleźć się na rynku pracy.
Mikro już dawno są multi
Z doniesień analityków rynku wynika, że firmy coraz częściej poszukują tego typu specjalistów. I to nie tylko na wyższych stanowiskach, ale i wśród szeregowych pracowników. Właściciele małych firm przypominają jednak, że tak naprawdę nic w tym nowego. Oni musieli być multispecjalistami od zawsze.
- Założyłem swoją firmę blisko dziesięć lat temu i od początku robiłem w niej niemal wszystko, zależnie od potrzeb – opowiada anonimowo wydawca niewielkiej lokalnej gazety. – Zbierałem reklamy, pilnowałem składu, byłem odpowiedzialny za kolportaż. No i oczywiście pisałem teksty, do których jeszcze, w razie potrzeby, wykonywałem zdjęcia. Mało tego, jako dziennikarz musiałem umieć napisać o wszystkim, od uwarunkowań lokalnej polityki, poprzez sprawy miejskie, aż po sport i kulturę. Tyle, że ja zostałem multizawodowcem nie tyle z oszczędności, co z konieczności.
Jego słowa znajdują potwierdzenie na rynku. W wielu małych firmach już od dawna praca wygląda w ten sposób. Poza finansowymi, przyczyny zatrudniania jednej osoby do kilku zajęć wynikają też z ilości pracy.
– Często bywa tak, że obowiązków w zakresie jednej kompetencji nie ma na tyle dużo, by sensowne było obsadzanie całego etatu. Pracodawcy „sztukują” więc, łącząc kilka kompetencji w ramach zadań jednego pracownika – tłumaczy wydawca.
Co za dużo, to niezdrowo...
Naturalnie pracodawca planujący zatrudnienie multispecjalisty powinien założyć, że jego wynagrodzenie będzie nieco większe niż w przypadku „zwykłego” pracownika, na przykład o 20-30 proc. Tam gdzie to możliwe, ważne jest też, by mimo wszystko kompetencje nie odbiegały od siebie za bardzo. - Żądanie od programisty, by np. prowadził szkolenia, należy uznać za przesadne – zwierza się na forum pracownik, który otrzymał w ramach jednego etatu takie właśnie zadania.
Dla pracownika ważny jest też czas niezbędny do wypełnienia wszystkich zadań. Czasami może niestety okazać się w praktyce, że jesteśmy odpowiedzialni za kilka rzeczy, z których każda wystarczyłaby do zajęcia ośmiu godzin dziennie. Praca multispecjalisty nie może polegać na tym, że ma on do wykonania zadania z dwóch pełnowymiarowych etatów – podpowiada portal infopraca.pl.
Doradcy zwracają uwagę, że taka polityka, jeśli jest stosowana w firmie, świadczy o krótkowzroczności i prędzej czy później musi zwrócić się przeciwko niej. Jeśli szef zrzuci na barki pracownika zbyt wiele obowiązków, ryzykuje, że żaden z nich nie zostanie wykonany prawidłowo. W rezultacie, w dłuższym okresie, ucierpi na tym nie tylko pracownik, ale i wizerunek firmy.
TK/AS