Jeszcze przepracowanie czy już choroba?
Niekiedy depresję można pomylić z wypaleniem zawodowym. Podobne zniechęcenie, poczucie braku sensu, przygnębienie
22.11.2010 | aktual.: 23.11.2010 09:28
Objawy wypalenia są jednak lżejsze. Ponadto, gdy nadchodzi weekend albo bierzemy sobie dzień urlopu, znikają. Z depresją nie jest tak łatwo. Nie ustępuje po paru dniach wypoczynku. Nie odpędzi jej zmiana czy przeorganizowanie pracy, atrakcyjny wyjazd, spotkanie ze znajomymi. Jeśli stan przygnębienia przedłuża się, wiadomo już, że to ona. Człowiek, którego dopadła, bardzo często myśli, że już nigdy się od niej nie uwolni, że powrót do równowagi nie będzie możliwy.
- Zadaniem terapeuty jest uświadomienie pacjentowi, że tak nie jest, że wszystko może się zmienić na lepsze. W osobie cierpiącej na depresję trzeba wzbudzić wolę walki, przeświadczenie, że zły stan minie – mówi psycholog Paweł Brzeziński. – Niestety, czasami musi upłynąć trochę czasu, nim poprawa stanie się odczuwalna – dwa, trzy tygodnie, niekiedy więcej. Wszystko zależy od tego, jakie spustoszenia zdążyła poczynić w psychice. Podstawą jest przy tym wzajemne zaufanie. Jeśli go brakuje, jeśli pacjent nie ma przekonania do terapii, lepiej będzie, żeby zmienił terapeutę.
Depresji nie trzeba pojmować jako dopustu, ale jako swoisty wentyl bezpieczeństwa, dający szansę, by przezeń ulotniły się długo magazynowane, niszczące emocje. Poprzez depresję odzywa się podświadomość. Mówi ona: Nie chcesz o siebie zadbać, to ja cię do tego zmuszę. Depresja może dopaść każdego, kto pracuje ponad siły, nie dba o siebie, nie odpoczywa. Każdego, kto, jak to określają psychoterapeuci, pragnie wyjść ponad swoje możliwości. Kto kontaktuje się z ludźmi wyłącznie w pracy, odcina się od znajomych, zapomina o zrelaksowaniu się. Kto traci dystans do wykonywanych zadań do tego stopnia, że zaczynają one wypełniać mu całe życie, czasami włącznie ze snem. Jakie są przyczyny rozpowszechniania się depresji? Lekarze zgodnie wskazują tempo rozwoju cywilizacyjnego. Ludzie są poddawani presji sukcesu już od najmłodszych lat. Na dzieciach ciąży obowiązek dostania się do najlepszych szkół, na ich rodzicach presja poprawy statusu społecznego i majątkowego. Ale depresja może też być skutkiem np. uwarunkowań
genetycznych lub innych ciężkich chorób. Wśród uskarżających się na nią pacjentów przeważają kobiety.
– Jedna trzecia moich pacjentów to osoby z depresją albo znajdujące się na najlepszej drodze do niej – konstatuje Paweł Brzeziński. – Mówiąc metaforycznie, wywieszają oni coś w rodzaju szyldu: „przyjmę depresję”. Często funkcjonują w swoistym, zacieśniającym się kręgu: rodzina, obowiązki, praca. Aby utrzymać rodzinę, więcej pracują. Zwiększona ilość pracy sprawia, że gorzej się dzieje w rodzinie. To znów skutkuje gorszą jakością pracy. Robi się z tego błędne koło. Bez pomocy specjalisty nie da się z niego wyjść. Ludzie coraz częściej to rozumieją. Wielu wciąż jednak unika wizyty w poradni. Liczą, że dadzą radę, że złe samopoczucie przejdzie. Niektórzy się wstydzą. Przyznawanie się do kłopotów ze sferą emocjonalną jeszcze nie tak dawno było przecież nie do pomyślenia. Choroby mające podłoże w psychice były trzymane w głębokiej tajemnicy. W niektórych środowiskach taki sposób myślenia ciągle obowiązuje.
W ostatnich latach pojawiają się zdania o „szkodliwości” stosowania leków antydepresyjnych bez rozpoczęcia równoległej terapii psychologicznej. Specjaliści tłumaczą, że niektóre z nich w pierwszym okresie stosowania mogą wpłynąć na zwiększenie aktywności. Ogólny nastrój nie ulega przy tym poprawie. Zestawienie tych dwóch czynników może skutkować nasileniem myśli samobójczych. Terapia wymaga jednak czasu. O niektórych antydepresantach panuje opinia, że raczej zagłuszają one chorobę, niż leczą. Działają szybko i gwałtownie, bo takie jest zapotrzebowanie. Nie możemy czekać, wzywają nas obowiązki, więc chcemy szybko czuć się zdrowi. Nie chcemy natomiast przyjąć do wiadomości, że z depresją tak się nie da, że to ona dyktuje tempo i warunki.
Nie brakuje też opinii, że lekarstwa, zwłaszcza nowej generacji, pomagają skutecznie w walce z depresją. Zachowania samobójcze należą, niestety, do objawów nieodłącznie związanych z chorobą. Nie powinno się zrzucać odpowiedzialności za nie na leki – podkreślają specjaliści. W przypadku depresji zawsze podstawą będzie stały kontakt chorego z terapeutą i nadzorowany przez niego proces leczenia.
Jarosław Kurek