Kalejdoskopiczne dane makroekonomiczne

Dzisiejszy dzień na rynkach był bardzo zagadkowy. Indeksy nie były w tym przypadku najciekawsze, bo WIG20, który rozpoczął dzień na poziomie wczorajszych minimów zdołał bez większych przeszkód odrobić całe straty i jeszcze zakończyć efektownym wzrostem na koniec.

Kalejdoskopiczne dane makroekonomiczne
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

04.08.2010 17:54

Najciekawsze dziś były dane makro, które kreowały całkowicie inny obraz rzeczywistości niż te publikowane wczoraj i to była największa zagadka.

Po wczorajszych słabych informacjach z rynku pracy i sektorze nieruchomości dziś byki dostały naprawdę imponujące argumenty. Zatrudnienie w Stanach mierzone raportem Challengera pokazało większą liczbę zwolnień niż wskazywały prognozy, ale rynek całkowicie skupił się na fakcie, że w stosunku do lipca ubiegłego roku spadek zapowiadanych zwolnień jest mniejszy o 57 proc. Po drugie raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA pokazał wzrost liczby nowych miejsc pacy w ostatnim miesiącu o 42 tysiące, co również było minimalnie lepsze niż oczekiwania. Największym jednak zaskoczeniem był indeks ISM dla amerykańskiego sektora usług, który nie tylko był lepszy od prognoz, ale także wyższy od odczytu z poprzedniego miesiąca. To już zupełnie nie współgra ze spowalniającym amerykańskim przemysłem, ale ponieważ usługi to ponad 85 proc. amerykańskiej gospodarki to gracze przyjęli taką informację z entuzjazmem.

Dodając do tego wszystkiego dane „drugiej kategorii” jakimi są odczyty z Europy to jeszcze rano popytowi pomagały też dane o wzroście europejskiej sprzedaży detalicznej w czerwcu o 0,4 proc., co było wyraźnie wyższe od prognoz. Ponadto także indeksy PMI dla europejskiego sektora usług, które były niewiele gorsze od oczekiwań przyjęte zostały przez rynki z optymizmem, chociaż ich znaczenie umniejsza fakt, że były to tylko weryfikacje danych wcześniej opublikowanych.

Choć sesja wygląda na wyraźnie popytową to spadające od poniedziałku obroty nie są dobrym sygnałem. Na razie na większe zrywy brakuje paliwa, ale kwietniowe szczyty są na tyle blisko, że byki nie odpuszczą i za wszelką cenę powinny dążyć do ich osiągnięcia. Problem może się pojawić później, bo ostatnie półrocze utrwaliło styl handlu w którym nowe maksima są poprawiane o zaledwie kilka punktów, a następnie na rynek powracają niedźwiedzie. Analogiczna sytuacja może mieć miejsce i tym razem, bo w najbliższych miesiącach nie będzie wyników spółek, a przez wygasanie efektu bazy pojawi się sporo zmian makroekonomicznych, które rynkowi nie powinny się spodobać.

Paweł Cymcyk
Analityk
Makler Papierów Wartościowych
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)