Kanadyjczycy zastanawiają się, co zrobić, gdy skończy się ropa
Wydobycie ropy i gazu stanowi jeden z filarów kanadyjskiej gospodarki. Kanadyjczycy widzą, że szybki rozwój tego sektora nie zawsze jest z korzyścią dla innych działów gospodarki i niesie liczne zagrożenia. Szukają też alternatywy dla ropy i gazu.
09.09.2014 06:40
Nieco ponad rok temu Kanadą wstrząsnęła tragedia w Lac Megantic (Quebec), gdzie wykoleił się pociąg wiozący ropę, a pożar spowodował śmierć prawie 50 osób i całkowite zniszczenie połowy centrum miasta. Kanadyjczycy odkryli wówczas, że prawo nie nakazuje przewoźnikom kolejowym informowania władz miejskich o niebezpiecznych transportach.
W tym samym czasie szeroko dyskutowano problem, który pojawił się jako kolejny przykład uprzywilejowanej pozycji producentów ropy naftowej - farmerzy zbożowi, którzy ze względu na duże odległości w Kanadzie potrzebują transportu kolejowego, by móc dowieźć ziarno do odbiorców, uskarżali się, że nie mają jak sprzedawać swoich plonów. Brakowało bowiem możliwości transportu, bo przewoźnicy - jak twierdzili farmerzy - byli zajęci przede wszystkim przewozem ropy.
Szeroko znane są sprawy oprotestowanych rurociągów - Northern Gateway (z Alberty do wybrzeża Pacyfiku) i rozbudowy Keystone XL. W przypadku Keystone XL, który miałby przechodzić także przez tereny USA, nie ma decyzji Białego Domu. Budowie Northern Gateway mówią "nie" Indianie, a w referendum "nie" powiedzieli także mieszkańcy Kitimat, gdzie miałby powstać naftoport. W miniony czwartek szef Northern Gateway przyznał, że plany rozpoczęcia budowy w 2018 r. "szybko się rozwiewają".
Ostatnio do niezadowolonych z rozbudowy systemu rurociągów dołączyli mieszkańcy Burnaby w Kolumbii Brytyjskiej. Przez pobliską górę ma zostać przewiercona trasa dla rurociągu Trans Mountain, ale władze miasta wstrzymały prace prowadzone przez Kinder Morgan, choć koncern miał wymagane zgody National Energy Board, federalnej agencji odpowiedzialnej za sektor energetyczny.
Rozbudowa sektora coraz częściej trafia na podwórko osób, które dotychczas tylko korzystały z benzyny i gazu ziemnego, więc zmienia się postrzeganie sektora energetycznego. Np. przeprowadzone w maju br. przez Calgary Economic Development (CED) ogólnokanadyjskie badanie wykazało, że poza Calgary - naftową stolicą - ocena naftowego przemysłu jest zła z powodu m.in. problemów związanych z ochroną środowiska i ma negatywny wpływ na decyzje w sprawie przeprowadzki do Calgary czy prowadzeniu w tym mieście firmy. 30 proc. biznesu w Calgary jest związane z sektorem energetycznym. Co prawda CED zamierza współpracować m.in. ze zrzeszeniem firm sektora naftowego, by przeciwdziałać krytyce, ale - jak zauważyła gazeta "Calgary Herald" - krytyka "jest problemem, bo tak naprawdę nie ma planu B, by powtórzyć boom w rozwoju miasta związany z piaskami roponośnymi".
Rząd federalny wspiera rozwój sektora wydobycia nafty i gazu, nawet jeśli np. na projekt Northern Gateway nałożył ponad 200 warunków koniecznych do spełnienia. Jednak w sierpniu br. obserwatorzy spotkania premierów kanadyjskich prowincji zauważyli rozziew między polityką federalną a polityką prowincji. Premierzy prowincji postanowili na własną rękę opracować krajową strategię dla sektora energetycznego. O ile jeszcze trzy lata temu premierzy rozmawiali głównie o wspieraniu zgód dla rozwoju sektora, o tyle obecnie zaznaczyli, że strategia ma uwzględniać zmiany klimatu oraz ograniczać globalną emisję gazów cieplarnianych.
Rosnącą niezależność prowincji w podejściu do sektora energetycznego widać np. w ostatnich decyzjach rządu Nowej Szkocji, który postanowił jesienią br. wprowadzić zakaz szczelinowania hydraulicznego na dużą skalę. Jak powiedział minister energii prowincji Andrew Younger, powodem są obawy mieszkańców prowincji, a decyzję podjęto po zapoznaniu się rządu z zamówionym raportem naukowym.
Wyspa Księcia Edwarda buduje infrastrukturę dla samochodów z napędem elektrycznym. Sieci sklepów wyposażają swoje parkingi w elektryczne "stacje tankowania". Zaś na Uniwersytecie Toronto (UofT) badacze pracują nad nowymi wersjami baterii słonecznych, np. takimi, których "drukowaną" technologię można stosować na każdej powierzchni, choćby na dachu. Samo UofT podjęło współpracę z saudyjskim Uniwersytetem Nauki i Technologii Króla Abdullaha, w którym intensywnie pracuje się nad tanimi sposobami pozyskiwania energii słonecznej. Arabia Saudyjska postanowiła bowiem, że stanie się liderem na tym rynku, mając w perspektywie zakończenie eksploatacji złóż ropy naftowej.
Kanada nie ma na razie energetycznego "Planu B", ale alternatywne rozwiązania się mnożą.