Kancelaria sejmu promuje umowy "śmieciowe"? "Solidarność" reaguje ostro
Posłowie głośno zapowiadają walkę z umowami śmieciowymi, a jednocześnie sejm sam promuje taką formę zatrudnienia? Związkowa "Solidarność" planuje wysłać protest do marszałka Radosława Sikorskiego w sprawie ogłoszonego przez kancelarię sejmu przetargu na utrzymanie zieleni i chodników przy zarządzanych przez nią obiektach.
27.02.2015 | aktual.: 05.03.2015 10:11
Posłowie głośno zapowiadają walkę z umowami "śmieciowymi", a jednocześnie sejm sam promuje taką formę zatrudnienia? Związkowa "Solidarność" planuje wysłać protest do marszałka Radosława Sikorskiego w sprawie ogłoszonego przez kancelarię sejmu przetargu na utrzymanie zieleni i chodników przy zarządzanych przez nią obiektach.
"Solidarność" zwraca uwagę, że urzędnicy w zamówieniu pominęli tak zwane klauzule społeczne, dzięki którym pracownicy są zatrudniani na zdecydowanie lepszych warunkach - mogą liczyć na przykład na etaty - a niska cena nie jest jedynym kryterium wyboru wykonawcy. - To skandal! - tak sprawę komentuje Piotr Duda, szef "Solidarności".
Przetarg na "Usługę całorocznego utrzymania porządku na obszarach utwardzonych oraz całorocznego utrzymania i pielęgnacji zieleni" rozpisano pod koniec ubiegłego roku. Zwycięska firma od 1 kwietnia przez kolejne cztery lata ma odpowiadać za utrzymanie porządku na obszarach, którymi zarządza kancelaria sejmu. Łącznie jest to prawie 50 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. W zamówieniu wymienione są między innymi: obszary zielone, chodniki, schody, jezdnie, parkingi czy podjazdy dla niepełnosprawnych.
Oferta była skierowana raczej do większych przedsiębiorców - szacunkowa wartość zamówienia to prawie 3,5 mln zł, a obowiązkowe wadium dla chętnych firm wynosiło aż 100 tys. zł. Dodatkowo kancelaria wymagała, by wszyscy chętni udowodnili, że w ostatnich latach realizowali przynajmniej trzy kontrakty o wartości 0,5 mln zł każdy.
Związkową "Solidarność" najbardziej oburza fakt, że w przetargu zastosowano jedno kryterium - najniższej ceny, chociaż sejm sam ustanowił prawo, które pozwalało wymagać umowy o pracę dla pracowników ewentualnego wykonawcy.
19 października ubiegłego roku posłowie przyjęli nowelizację ustawy Prawo zamówień publicznych. Dzięki nowym przepisom, na przykład przy robotach budowlanych i usługach, wykonawca lub podwykonawca zamówienia powinien zatrudniać pracowników na podstawie umowy o pracę.
Przepisy mają uniemożliwiać stosowanie wyłącznie kryterium najniższej ceny przy rozstrzyganiu publicznych zamówień. Zmiany przyniosły już nawet widoczny skutek. Jak wynika z analizy Urzędu Zamówień Publicznych wśród małych przetargów widocznie spadł odsetek (z 93 proc. do 33 proc.) tych, w których jedynym kryterium jest cena.
Związkowcy ganią kancelarię sejmu i chwalą... kancelarię prezydenta, która w przetargu na ochronę wymagała od wykonawcy właśnie zatrudniania pracowników na podstawie umowy o pracę.
"Solidarność" w ostatnim czasie wielokrotnie krytykowała obwiązujące w zamówieniach publicznych zasady. Organizacja zwraca uwagę, że niska cena usługi na ogół jest uzyskiwana właśnie przez zatrudnianie pracowników na umowach "śmieciowych".