Karczewski chwali się wnukiem i wylicza, że dzięki hojności rządu czeka go życie w dobrobycie. Internauci zniesmaczeni
Polityk pozostaje politykiem nawet w sytuacjach prywatnych – na pewno jest to prawdziwe w odniesieniu do Stanisława Karczewskiego, który połączył dumę z narodzin wnuka z wyliczeniem, że dzięki hojności rządu dziecko czeka życie "na bogato". Internauci nie docenili jego starań.
06.07.2020 | aktual.: 06.07.2020 09:37
Pochwalić się nowym członkiem rodziny można w sieci na wiele sposobów. Oczywiście, zdjęcie rodzica (babci, cioci, dumnej siostry) z maluszkiem w rękach wydaje się najbardziej oczywiste. Bardziej dyskretni pokazują zdjęcia paluszków niemowlaka lub jego malutkiej stópki.
Można też połączyć przyjemne z pożytecznym, a więc połączyć fakt cudu narodzin z jakimiś bieżącymi sprawami zawodowymi. Tę ostatnia szkołę wybrał Stanisław Karczewski, były wicemarszałek Senatu (zrezygnował z funkcji, by w czasie pandemii wrócić do zawodu lekarza).
Na Twitterze poinformował o narodzinach szóstego wnuka, a zdjęcie śpiącego maluszka opatrzył wyliczeniami: "Już w 2038 roku będzie głosować. Wierzę w to, że dobrze. W ramach 500 + i 300+ otrzyma przez 18 lat od państwa 113 400 zł".
Obserwujący profil polityka nie śpieszyli z gratulacjami, ale zwrócili uwagę, że wykorzystanie wnuka do wychwalania rządu jest co najmniej dyskusyjne i nieeleganckie.
"Niech pan wykasuje ten tweet, bo patrzę na zdjęcie tego słodkiego malucha i serce mi się ściska, że wplątał pan nowo narodzone, niewinne dziecko, w propagandę PiS i przeliczył na pieniądze! Czy pan rozumie, co pan zrobił?".
"Jak nisko trzeba upaść, panie marszałku, żeby narodziny wnuka przeliczać na pieniądze. Wstyd, nie przystoi".
Zobacz także
"Otrzyma od podatników, nie od Państwa" – to przykładowe komentarze pod zdjęciem.
Internauci trzeźwo zauważyli również, że wartość pieniądza regularnie spada i już dziś 500+ jest warte znacznie mniej (w styczniu wyliczyliśmy jego realną wartość na 463 zł, ale w wyniku koronakryzysu będzie to jeszcze mniej).
Ktoś napisał również: "Po pierwsze, nie otrzyma 500+ od państwa, a od podatników, bo to oni fundują. Zacznijcie tych, którzy płacą wam pensje traktować podmiotowo. Po drugie, nie otrzyma niczego, bo pański wnuczek już urodził się zadłużony, a gdy dorośnie, to będzie spłacał długi, które pozaciągał PiS".
Marszałkowi przypomniany został również pewien fakt, którym nigdy nie chciał się chwalić. Media ustaliły, że w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tys. zł za płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu senatora. Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektor Pracy uznali taką sytuacje za niedopuszczalną, a sam wicemarszałek przyznał z rozbrajającą szczerością, że "był przekonany, że wszystko robi zgodnie z prawem".
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.