KGMS: strefa wolnego handlu UE‑USA przyniesie więcej korzyści niż strat
Utworzenie strefy wolnego handlu między UE a USA przy dobrym przygotowaniu przyniesie Polsce więcej korzyści niż strat - to wnioski z poniedziałkowej dyskusji działającego przy Ministrze Gospodarki Komitetu Gospodarczej Myśli Strategicznej.
02.12.2013 | aktual.: 03.12.2013 06:55
Członkowie Komitetu i przedstawiciele MG byli zgodni, że umowa handlowa obejmująca jedną trzecią światowego handlu, 52 proc. PKB i 40 proc. produkcji pozwoli zarówno UE jak i USA nadawać ton zmianom w światowej gospodarce. To oznacza dla członków projektowanego bloku TTIP (Transatlantic Trade & Investment Partnership) korzyści.
Wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz oceniał, że znaczenie w świecie USA i UE maleje, natomiast sojusz gospodarczy pozwoliłby zatrzymać część kapitału i przemysłu we wspólnym obszarze gospodarczym. Z drugiej strony - wskazywał - gospodarka USA jest bardziej elastyczna, innowacyjna od europejskiej i ma tańszą energię, co może ją faworyzować wobec Europy.
Jednak, według Pietrewicza, to większa szansa niż zagrożenie. - Świat się zmienia bardzo szybko, a ton nadają najwięksi; reszta albo się przyłącza do wielkich bloków, albo się zmarginalizuje - mówił wiceminister.
Szefowa przedstawicielstwa KE w Polsce Ewa Synowiec zaznaczyła, że umowa nie będzie obejmować organizmów genetycznie modyfikowanych, kwestii praw audiowizualnych, działań wywiadowczych i ochrony danych osobowych. Natomiast od innych umów odróżniać ją będzie objęcie sfery regulacji. - Nie można narzucić nic niezależnym urzędom regulacyjnym, ale będzie platforma ich współpracy. Strony liczą, że nie tylko zbliżą systemy regulacyjne, ale i narzucą standardy globalne, co może być przeciwwagą np. do Chin, które chcą tworzyć własne standardy techniczne - wyjaśniła Synowiec.
To prawdopodobnie ostatnia próba umocnienia sojuszu transatlantyckiego, ze względu na koncentrację Amerykanów na Azji i Pacyfiku - dodała wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Kacperczyk. W jej ocenie, fiasko będzie oznaczać stratę Unii na znaczeniu, a sukces wzmocni rolę cywilizacji zachodniej na świecie.
Badacz regionalizmów handlowych prof. Katarzyna Śledziewska przypomniała z kolei, że USA negocjują z państwami Azji i Pacyfiku rozszerzone porozumienie o integracji gospodarczej, które docelowo ma objąć 800 mln ludzi i 40 proc. światowego PKB. Przytoczyła jednak przecieki z rokowań, z których ma wynikać, że Amerykanie zajmują wyjątkowo radykalne stanowisko w kwestii praw autorskich, domagają się drakońskich kar i chcą rozszerzenia patentów np. na sposoby leczenia metodami chirurgicznymi, co np. przez WTO nie jest regulowane. Z przecieków wynika jednak, że inne kraje są tu skłonne pójść na kompromisy, by podpisać umowę - zaznaczyła Śledziewska.
Prof. Władysław Szymański ze Społecznej Akademii Nauk tłumaczył, że wyczulenie USA na prawa autorskie biorą się z tego, że kraje rozwinięte zorientowały się, iż to ich jedyna przewaga nad rozwijającymi się. Najważniejsze są umiejętności do stworzenia prototypu czegoś; jego seryjna produkcja natomiast jest coraz tańsza i coraz mniej opłacalna - tłumaczył Szymański.
Podobnego zdania był przewodniczący Krajowej Rady Przedsiębiorczości prof. Roman Sobiecki. - Nie można się dziwić, że Amerykanie chcą w ten sposób coś regulować czy kontrolować, bo produkcja im ucieka, pozostają korzyści z kreowania innowacji. USA i inne kraje będą chciały ten stan chronić, stąd m.in. ACTA - mówił.
Na świecie obserwujemy tworzenie nowych bloków, które kreują światowy ład gospodarczy - oceniał wicepremier Janusz Piechociński. Cena pracy jest coraz mniej ważna przy przesuwaniu inwestycji do tych bloków; ważniejsza jest cena energii, stąd reindustrializacja Ameryki - dodał. Podkreślił, że świat, oprócz Europy debatuje obecnie, jak pozbyć się niewydolności WTO, jak pozbyć się związków ze 150 krajami, które nic nie wnoszą i nic nie znaczą z punktu widzenia handlu i korzyści.
- Podzielam opinię, że najwięcej zyskuje ten, kto przedstawi prototyp gotowy do produkcji, a nie ten, kto będzie produkował. Tak się kreuje rynek - stwierdził Piechociński.
Powołany w czerwcu przez Piechocińskiego Komitet Gospodarczej Myśli Strategicznej ma ustalać priorytety dla polskiej gospodarki.