Kluby jednomyślnie za projektem ustawy o upadłości konsumenckiej
Posłowie jednomyślnie poparli we wtorek projekt noweli Prawa upadłościowego i naprawczego. Głosowanie - w czwartek. Ustawa ma pomóc wybrnąć ze spirali długów tym, którzy nieumyślnie wpadli w kłopoty finansowe i pozwolić im na rozpoczęcie nowego rozdziału z czystą kartą.
24.06.2014 15:25
Przedstawiciele klubów poselskich zgodnie podkreślali, że zmiany w obecnie obowiązującej ustawie są bardzo potrzebne, bo jest ona martwym prawem.
"Projekt ma dać możliwość oddłużenia niewypłacalnych dłużników będących osobami fizycznymi i nieprowadzących działalności gospodarczej" - powiedziała podczas debaty Ligia Krajewska z PO, poseł-sprawozdawca połączonych Komisji Gospodarki i Sprawiedliwości, które pracowały nad projektem.
Zakłada on, że w imię humanitaryzmu i współżycia społecznego bankructwo konsumenta będzie w szczególnych okolicznościach możliwe nawet wtedy, gdy dłużnik: nie zgłosił w ustawowym terminie wniosku o ogłoszenie upadłości; jego działania zostały prawomocnie uznane za dokonane z pokrzywdzeniem wierzycieli; podał we wniosku o upadłość nieprawdziwe lub niekompletne dane; nie wykonywał ciążących na nim obowiązków.
"Nowelizacja przewiduje redukcję lub całkowite usunięcie barier w oddłużaniu" - mówiła Krajewska. Zmiany wprowadzają m.in. odstąpienie od rygoryzmu i formalizmu przy postępowaniu upadłościowym i dają znacznie większą swobodę decyzji sądom. A także obniżają koszty całej procedury i przewidują udzielanie "pożyczki" ze Skarbu Państwa na jej opłacenie. "Pożyczka" ta miałaby być spłacona z majątku dłużnika po jego likwidacji, lub - w szczególnych wypadkach - nawet całkowicie darowana. W wyjątkowych sytuacjach, np. ciężkiej choroby czy niepełnosprawności, sąd mógłby także ogłosić upadłość - niewypłacalnego, ale rzetelnego dłużnika - bez zaspokajania wierzycieli.
"To bardzo oczekiwana nowelizacja. Według Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor z marca tego roku zaległe płatności to kwota 40 mld 460 mln zł. 2 338 833 osoby posiadają zaległe zobowiązania. Wzrastająca kwota zaległego zobowiązania wskazuje, że konsumenci, którzy wcześniej posiadali niespłacone zobowiązania, popadają w jeszcze większe długi. Stąd potrzeba zmiany" - podkreśliła przedstawicielka klubu PO Irena Tomaszak-Zesiuk. Jak powiedziała, w interesie państwa jest, by obywatele mieli szansę na nowy start, włączyli się w życie społeczne i płacili podatki, dlatego klub PO w pełni popiera projekt.
Podobne stanowisko przedstawiła Ewa Malik z PiS, która zaznaczyła, że dotychczasowe prawo jest wyjątkowo nieefektywne. "Z ponad 2160 wniosków o upadłość osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej złożonych od 2009 r., wydano niewiele ponad 60 postanowień o ogłoszeniu upadłości. Główną tego przyczyną są bariery w dostępie do procedury oddłużeniowej, a zasadniczym celem proponowanej ustawy jest usunięcie wszystkich tych barier" - oceniła posłanka PiS. Dodała także, że proponowana nowelizacja, łagodząc ograniczenia dla dłużników, chroni słuszne interesy wierzycieli. "Zachowane zostaje podstawowe założenie przepisów o upadłości konsumenckiej polegające na zapobieganiu lekkomyślnemu zadłużaniu i liczeniu przy tym na łatwe oddłużenie. Oddłużenie zostaje więc wykluczone w przypadku niewypłacalności, do której dłużnik doprowadził umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa" - powiedziała Malik.
Właśnie dopuszczenie w nowelizowanych przepisach bankructwa konsumentów, którzy z powodu nierozwagi wpadli w spiralę długów, ale działali uczciwe, wzbudzały największe opory krytyków poselskiego projektu. Wątku tego nie podjął jednak szerzej żaden z przedstawicieli klubów, którzy skupili się na umożliwieniu stabilizacji finansowej osób w trudnej sytuacji życiowej.
Przedstawiciel klubu SLD Zbigniew Matuszczak podkreślił, że proponowane zmiany będą istotne dla osób dotkniętych przez los, a nie krótkowzrocznych.
"Omawiane postępowanie upadłościowe dotyczy w znacznej mierze nie ludzi lekkomyślnych i niegospodarnych, ale dłużników pozbawionych całkowicie możliwości zarobkowania na skutek ciężkiej choroby czy niepełnosprawności. Dla nich i ich rodzin to jedyne możliwe rozwiązanie ich problemów" - powiedział. Jako jedną z istotniejszych zmian, które wprowadzi ustawa, wskazał więc m.in. redukcję opłaty stałej przy przystąpieniu do procedury upadłościowej z 200 do 30 zł.
Jak mówił poseł SLD, zmiany pozwolą na ograniczenie wykluczenia społecznego i dziedziczenia bezradności przez następne pokolenia, a dodatkowo zmniejszą wypłaty z budżetu na pomoc społeczną.
Jedyne wątpliwości do projektu zgłosili dwaj posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Wiesław Janczyk wyraził obawę, że proponowana ustawa może dać narzędzie do wywłaszczania zadłużonych osób z nieruchomości. "W USA w czasie kryzysu wypowiedziano umowy kredytu ok. 2,5 mln obywateli. [Także u nas] wierzyciel, mając taki instrument, będzie mógł wypowiedzieć umowę kredytową, zastosować metodę windykacji, stawiając kogoś, kto spłacił kredyt np. już w połowie i utracił pracę, w sytuacji bez wyjścia" - powiedział Janczyk.
Jego partyjny kolega Adam Abramowicz stwierdził z kolei, że ustawa, choć potrzebna, nie idzie wystarczająco daleko w przywracaniu równowagi pomiędzy bankami i konsumentami.
"W Polsce istnieje od 1989 r. system, który publicyści nazywają bankokracją. Wynika to ze szczególnego uprzywilejowania banków wyposażonych w bankowy tytuł egzekucyjny. Umożliwia on bankom bez wyroku sądu egzekwowanie kwot spornych, a także zabezpieczanie kredytów inwestycyjnych nie tylko na nieruchomościach, ale także na całym majątku dłużnika, jego dochodach obecnych i przyszłych oraz przychodach obecnych i przyszłych poręczycieli. Powoduje to w wielu przypadkach, że ktoś, komu zdarzyło się nieszczęście, staje się niewolnikiem banku do końca życia. Podobnie jak jego rodzina" - przekonywał Abramowicz. Zgłosił też postulat, by pójść dalej i zlikwidować bankowy tytuł egzekucyjny oraz wprowadzić zabezpieczanie kredytu hipotecznego tylko na nieruchomościach.
Na wątpliwości te odpowiedział, biorący udział w debacie sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Jerzy Kozdroń.
Jak mówił, przy dzisiejszym stanie prawnym dłużnik nie musi upaść, by możliwa była egzekucja na należącej do niego nieruchomości. "Trzeba też pamiętać, że w świetle proponowanej ustawy wniosek o wszczęcie procedury upadłości może złożyć sam dłużnik, nikt inny. To on będzie kalkulował, czy opłaca mu się zbankrutować, czy wejść w układ z wierzycielami" - powiedział Kozdroń. W odniesieniu do postulatu likwidacji bankowego tytułu egzekucyjnego zwrócił uwagę, że w takim wypadku banki zmuszałyby kredytobiorców do podpisywania dobrowolnego poddania się egzekucji na podstawie Kpc, co zabezpieczałoby ich interesy, a podrożało kredyt dla konsumenta.
Przedstawiciel ministerstwa, podobnie jak jego poprzednicy, wyraził całkowite poparcie dla ustawy, która znacznie rozszerza prawa dłużników.
"Mamy świadomość, że ta nowelizacja jest nie po myśli instytucjom finansowym, bo trzeba będzie bardziej dogłębnie rozważać zdolność kredytową dłużnika, bo dzisiaj wszędzie wciskają nam pieniądze, nie pytając, czy osoba zaciągająca pożyczkę jest w stanie się z tego wywiązać" - powiedział. Jednak, jak stwierdził, resort nie spodziewa się, by nowa ustawa zaskutkowała "lawinowym składaniem wniosków o upadłość".
"Ustawa nie będzie remedium na problemy tych 2 milionów [które mają trudności ze spłatą długów], bo upadłość w swojej istocie ma na celu likwidację majątku dłużnika" - powiedział Kozdroń. Wyraził jednak nadzieję, że jej uchwalenie pozwoli przerwać "stan bezradności", w jakim znalazło się bardzo wielu zadłużonych konsumentów i pozwoli im wrócić do normalnego życia społecznego.
Ustawa trafi pod głosowanie w najbliższym bloku głosowań przewidzianym na czwartek.