Kluza: Walutowe ryzyko
Zaciąganie kredytów walutowych przez klientów detalicznych, którzy nie mają dochodów w walutach obcych, wiąże się z nadmiernym ryzykiem, twierdzi na łamach "Parkietu" przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza.
26.01.2011 | aktual.: 26.01.2011 16:19
Ze Stanisławem Kluzą, przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego, rozmawia Łukasz Wilkowicz
Czy w tym roku może być wprowadzony zakaz udzielania kredytów walutowych dla klientów indywidualnych?
Uważamy, że zaciąganie kredytów walutowych przez klientów detalicznych, którzy nie mają dochodów w walutach obcych, wiąże się z nadmiernym ryzykiem. Urząd przygotował rekomendację, ale trzeba pamiętać, że całkowity zakaz udzielania takich kredytów wymagałby zmian ustawowych. Jako urząd opowiadamy się za ograniczeniami w udzielaniu kredytów walutowych.
Kiedy ograniczenia wejdą w życie?
Banki mają czas na dostosowanie się do zaleceń od 6 miesięcy do końca tego roku w zależności od poszczególnych zapisów.
Ograniczenie kredytów walutowych zapewne będzie miało skutki nie tylko dla sektora bankowego, ale również dla deweloperów, budownictwa...
Nie tylko my, ale również nadzorcy europejscy – np. Europejska Rada Ryzyka Systemowego – zwracali w ostatnim czasie uwagę, że kredyty walutowe, które są popularne w krajach Europy Środkowowschodniej niosą zagrożenie nie tylko dla nich, ale dla stabilności systemu finansowego.
Pojawiają się głosy wzywające do wydzielenia nadzoru nad bankami z KNF i przywrócenia go w struktury banku centralnego. Jak Pan to komentuje?
Skuteczny nadzór, dbający o bezpieczeństwo systemu finansowego, zawsze będzie uciążliwy dla instytucji, którymi się zajmuje. Odbieram to jako dowód skuteczności i rzetelności nadzoru.
Czy jednak to powoduje, że używane argumenty za przyłączeniem nadzoru nad bankami do banku centralnego tracą rację bytu? Podawany jest przykład Wielkiej Brytanii, gdzie nadzór wyglądał tak jak nasz, ale wraca do banku centralnego.
Przykład brytyjskiej FSA pokazuje, że sytuacja w której podmioty nadzorowane mają bardzo znaczący wpływ na funkcjonowanie nadzoru, prowadzi do wygenerowania istotnych ryzyk systemowych. Dobra kondycja polskiego systemu finansowego świadczy o tym, że w naszym kraju ten przypadek nie zachodzi.
Kiedy KNF podejmie decyzję w sprawie wniosku Santandera o zgodę na przejęcie Banku Zachodniego WBK?
W najbliższym czasie należy się spodziewać decyzji KNF. To jest perspektywa kilku tygodni. Trwają wyjaśnienia , w szczególności są jeszcze wyjaśniane kwestie zobowiązań inwestorskich. Z całą pewnością dotrzymamy wszystkich terminów wymaganych przepisami prawa.
Czy chodzi o to, by nowy właściciel utrzymał w przypadku BZ WBK status spółki publicznej?
Za każdym razem, jeżeli mamy do czynienia z bankiem, którego akcje są notowane, nasze oczekiwania są konkretne – chcemy pozostawienia banku na giełdzie. Nie dotyczy to tylko tego przypadku.
Jaki był wynik sektora bankowego w 2010 r.?
Na podstawie dostępnych danych możemy go szacować na 10,6 mld zł. Byłby to wynik o jedną trzecią lepszy niż rok wcześniej. Współczynnik wypłacalności dla całego sektora wyniósł 13,7 proc., a fundusze własne na koniec ubiegłego roku przekroczyły granicę 100 mld zł.
Jakie są możliwości wypłaty dywidendy przez banki z zysku za 2010 r.? Dwa lata temu nadzór zakazał dzielenia się z akcjonariuszami zyskiem za 2008 r.
Zarządom, radom nadzorczym i właścicielom należą się podziękowania za uszanowanie naszej sugestii. Teraz mamy odmienną sytuację. Ewentualne ograniczenia w zakresie dywidendy mogą wynikać nie z sytuacji całej gospodarki i sektora, ale raczej ze specyfiki działania konkretnych podmiotów. Tam, gdzie ryzyko jest wyższe, będziemy punktowo podpowiadać rozważenie bardziej konserwatywnej polityki dywidendowej i zwiększanie kapitałów.
Zmieńmy temat. Jak Pan ocenia rozwój naszego rynku kapitałowego?
Od początku istnienia KNF (od września 2006 r.) liczba spółek notowanych na GPW wzrosła o prawie 50 proc. Spółki, które przed 20 laty były tworzone jako „garażowe”, dziś są na etapie, który pozwala na debiut giełdowy, pozyskanie przez giełdę kapitału na dalszy rozwój. Z kolei na poziom kapitalizacji znaczący wpływ ma wprowadzanie spółek na giełdę przez Skarb Państwa – ostatnio mieliśmy debiuty firm zarówno z sektora energetycznego, jak i finansowego. W przeszłości giełda była głównie wehikułem dla prywatyzacji, teraz w coraz większym stopniu jest źródłem kapitału dla prywatnych firm.
A jeśli chodzi o rynek alternatywny?
To bardzo dobre uzupełnienie dla rynku podstawowego - inkubator dla firm, które w przyszłości mogą być notowane na giełdzie, ale nie są jeszcze na odpowiednim poziomie rozwoju. Biorąc pod uwagę, że NewConnect funkcjonuje od ponad trzech lat, a średnio raz na tydzień debiutuje na nim nowa spółka, widać, że NC w krótkim czasie uzyskał silną pozycję.
Czy nie zbyt silną? Czy ilość przechodzi w jakość?
Rynki alternatywne nie podlegają naszemu nadzorowi w sposób bezpośredni, więc one zawsze będą się charakteryzowały większą zmiennością cen, mniejszą płynnością albo elementami ładu korporacyjnego, co do których można mieć większe oczekiwania. Ale trzeba pamiętać, że to są spółki, które dopiero się uczą.
Jakie jest w tej chwili zainteresowanie debiutem giełdowym? Ile prospektów jest w tej chwili w KNF?
Mniejsze niż w czasie hossy z lat 2007-2008, ale oceniam je pozytywnie. Mamy w tej chwili 13 prospektów spółek, które chcą wejść na rynek regulowany i trzy spółek, które chcą przeprowadzić wtórną emisję.
Generalnie panuje opinia, że KNF jest dość mało aktywna, jeśli chodzi o rynek kapitałowy. Więcej mówi się o działaniach nadzoru dotyczących np. sektora bankowego. Czy na naszym rynku kapitałowym nie ma problemów?
Sektor bankowy w Polsce jest znacznie większy niż inne segmenty rynku finansowego, stąd szersza dyskusja o nim niż m.in. o giełdzie. Nie oznacza to, że rynek kapitałowy jest dla nas mniej istotny. W ostatnich latach m.in. wdrożyliśmy MiFID, który oznacza lepszą ochronę osób korzystających z produktów inwestycyjnych, udoskonaliliśmy nadzór nad ofertami publicznymi i informacjami finansowymi spółek giełdowych, zaproponowaliśmy zmiany w nadzorze nad zamkniętymi funduszami inwestycyjnymi aktywów niepublicznych oraz w wezwaniach na akcje spółek giełdowych. Cały czas prowadzimy działania na rzecz ścigania przestępstw na rynku kapitałowym.
Ile jest takich spraw?
Tylko w ostatnich dwóch latach przekazaliśmy do prokuratury ustalenia z materiałem dowodowym w ok. 100 sprawach, w których można mówić o podejrzeniu przestępstwa. W przypadkach, w których za naruszenie przepisów rynku kapitałowego przewidziana jest odpowiedzialność administracyjną, KNF nałożyła 70 kar.
A obecnie?
Stale prowadzimy kilkadziesiąt postępowań sprawdzających.
A ile z takich rozpoznań kończy się jakąś procedurą nadzorczą?
Ponad połowa.
Bardzo często słyszymy, że KNF zajmuje się albo zajmie się jakąś sprawą. Jak często takie deklaracje przekładają się na formalne postępowanie urzędu?
Analizujemy każdą sprawę, a do jej wyjaśnienia zawsze wybieramy adekwatne narzędzia prawne. Aby sformułować wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, trzeba mieć w ręce konkretne dowody.
I jak często ten dowód udaje się znaleźć?
W 2010 r. przekazaliśmy do prokuratury 53 zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa i nałożyliśmy 31 kar za delikty administracyjne.
W ubiegłym roku KNF ostrzegała przed „magią nazwisk” – przed kierowaniem się w decyzjach inwestycyjnych np. zapowiedziami osób znanych na rynku kapitałowym.
Jednym z potencjalnych ryzyk dokonania złej inwestycji jest kierowanie się emocjami. W sformułowaniu „magia nazwisk” nie chodzi o same nazwiska, ale o mechanizm plotki, mody, „owczego pędu”, myślenia życzeniowego.
Dostrzegacie takie konkretne sytuacje?
Pytanie, czy pojawienie się informacji o wejściu osoby X do jakiejś spółki powinno być podstawą do podjęcia decyzji przez innych inwestorów? Nie wiadomo przecież jakie motywy kierowały tym inwestorem X, jaka analiza stała za jego decyzją. Nie zawsze wiadomo nawet, czy ten inwestor faktycznie kupił akcje.
Więc Komisji chodziło raczej o ostrzeżenie a nie o konkretne przypadki?
Jeśli mamy do czynienia z insider tradingiem, manipulacją, czy innym naruszeniem, to wszczynamy postępowanie.
Takie sprawy się toczą? Tak.
Kiedy zakończy się słynna sprawa „0 złotych za Lotos” – dotycząca kontrowersyjnej rekomendacji UniCredit CAIB dla Lotosu?
Postępowanie jest na finiszu, odbyła się już rozprawa administracyjna. Pozostała kwestia postawienia tej sprawy na posiedzeniu Komisji i podjęcia przez nią decyzji. Jeżeli było wiele spotkań, dokumentów – musi to mieć odzwierciedlenie również w finalnej decyzji. Obszerne wyjaśnienia przekładają się na obszerne uzasadnienia decyzji, trzeba dochować procedury administracyjnej.
Czy Komisja zajmowała się również innymi konkretnymi rekomendacjami?
Toczą się takie sprawy, ale nie chciałbym mówić o skali tego zjawiska. Staramy się chronić rynek przed dwoma efektami: wprowadzaniem w błąd, jeśli rekomendacja nie jest poparta rzetelną analizą ekonomiczną, a także przed zachowaniami, które niosą ryzyko insider tradingu. Przykładowo sprawdzamy, czy ktoś kto sam posiada określone aktywa albo zamierza je nabyć, nie próbuje wpływać na cenę.
Jaka jest Pana opinia na temat proponowanych przez rząd zmian w OFE?
Podstawą są rozstrzygnięcia z poziomu polityki społecznej i zarządzania finansami publicznymi, a to nie jest domena KNF. Nasz urząd był włączony w prace nad projektem ministra Boniego w zakresie wpływu zmian na limity inwestycyjne OFE.
A czy miał Pan sygnały od PTE, że zmiany spowodują nieopłacalność prowadzenia tego biznesu, wymuszą konsolidację rynku?
Takie wnioski byłyby przedwczesne.
Dziękuję za rozmowę.