Kolejny szczyt dzięki wynikom spółek z USA
Po lepszych od oczekiwanych raportach Wells Fargo, Morgan Stanley i Yahoo notowania w USA zaczęły się od zwyżek, wspomagając GPW w doskonałym finiszu na drodze do nowego szczytu.
21.10.2009 17:15
Po lepszych od oczekiwanych raportach Wells Fargo, Morgan Stanley i Yahoo notowania w USA zaczęły się od zwyżek, wspomagając GPW w doskonałym finiszu na drodze do nowego szczytu.
Rynek robi wszystko, by rozwiać wątpliwości sceptyków. Na początku notowań WIG20 cofnął się w okolice dawnego oporu, a dziś wsparcia, w postaci górnego ograniczenia konsolidacji, która na GPW trwała przez dwa miesiące. Dno zostało sprawdzone i utwardzone stabilizacją notowań, która trwała u nas aż do 14-tej. W tym czasie na rynek zaczęły spływać kolejne raporty kwartalne amerykańskich korporacji i co najważniejsze - były to kolejne liczby lepsze od oczekiwanych. I tak Yahoo zarobiło 15 centów na akcję w miejsce spodziewanych 13 centów, Morgan Stanley osiągnął pierwszy od roku zysk, który sięgnął 38 centów na akcję (oczekiwano 30 centów), a Wells Fargo 56 centów (a oczekiwano 39 centów). W tej sytuacji nawet słaby wynik Boeinga (2,23 dolara straty na akcję wobec oczekiwanych 2,10 centów i 3,5 mld dolarów zarezerwowanych na odszkodowania za opóźnienia w produkcji) nie zmienił nastawienia inwestorów.
WIG20 płynnie przeszedł przez wyznaczony wczoraj roczny szczyt notowań i zaskakująco łatwo ustanowił nowy - 2370 pkt na zamknięciu. Znów jednak wyraźnie z tyłu zostały papiery małych i średnich spółek, a WIG20 zawdzięcza wzrost głównie Telekomunikacji (plus 3,3 proc.), PGNiG (3,9 proc.) i KGHM (1,9 proc.). Odpoczywały największe banki, a w roli zmienników wystąpiły GTC i Cyfrowy Polsat, które jednak tak dużego wpływu na indeks nie mają. Obroty na całym rynku spadły do 1,4 mld PLN, ale trzeba pamiętać że do 14-tej mieliśmy marazm, a więcej transakcji pojawiło się dopiero w końcowej - wzrostowej - fazie sesji.
W Europie dzień także zaczęliśmy od wolnego spadania, a raporty z USA pozwoliły tylko odrobić straty w Paryżu czy Londynie, w Pradze ta sztuka się nie udała, w Budapeszcie wzrost był symboliczny. W USA indeksy rosły godzinę po otwarciu 0,5-0,6 proc., ale szczytów nie pokonały, co oczywiście rodzi wątpliwości, czy ta sztuka w ogóle się uda (jeśli nie przy akompaniamencie dobrych publikacji, to jak będą wyglądać notowania, kiedy orkiestra zacznie fałszować?). Bovespa rośnie dziś o 1,7 proc. po wczorajszym spadku o 2,9 proc., zatem panika wywołana zapowiedzią wprowadzenia nowego podatku okazała się tyleż bolesna, co krótkotrwała.
Rynkom akcji sprzyjał słabnący dolar - euro cmoknęło dziś granicę 1,50 USD i cofnęło się nieznacznie, wypatrując szans na dalszy wzrost. U nas dolar spadł do 2,779 PLN ale nowego dna nie utworzył. Euro podrożało o 0,2 proc., a frank o 0,4 proc. Inwestorzy, choć już wcześniej musieli to wiedzieć, nie kontynuowali zakupów złotego po tym jak minister skarbu zapewnił, że nie ma szans osiągnąć zaplanowanych na ten rok 12 mld PLN wpływów z prywatyzacji.
Ropa podrożała o 0,4 proc. (dzięki słabości dolara), tak jak miedź (bez rekordu), złoto spadło do 1 050 dolarów by zaraz powrócić 7 dolarów wyżej.
Emil Szweda
Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |