Konferencja: w Polsce spadło przyzwolenie na dawanie i branie łapówek
Przyzwolenie na dawanie i branie łapówek w ostatnich latach w Polsce znacznie spadło, jednak wciąż jesteśmy w połowie drogi w stosunku do państw o najniższym wskaźniku korupcji - mówili przedstawiciele Stowarzyszenia Normalne Państwo na konferencji z okazji Dnia bez Łapówki.
23.02.2012 14:15
Dzień bez Łapówki, obchodzony 23 lutego, jest elementem akcji "Nie daję, nie biorę łapówek", prowadzonej od 2004 r. przez Stowarzyszenie Normalne Państwo. Kampania ma przeciwdziałać społecznemu przyzwoleniu na korupcję.
Według publikowanego co roku przez Transparency International "Indeksu percepcji korupcji" sytuacja w Polsce z roku na rok się poprawia. W zeszłorocznym rankingu nasz kraj osiągnął wynik 5,5 w skali od 0 do 10, gdzie najlepszy kraj - Nowa Zelandia - odnotował wynik 9,5, a najgorszy - Somalia - 1. W czołówce są także kraje skandynawskie: Dania i Finlandia osiągnęły wynik 9,4, a Szwecja - 9,3.
Jak ocenił wiceprezes Stowarzyszenia Normalne Państwo Maciej Ślusarek, w Polsce w ostatnich latach wiele się zmieniło, jeśli chodzi o przyzwolenie na korupcję; wciąż jednak mamy przed sobą długą drogą do pokonania, jeśli chcemy być "normalnym państwem".
Podkreślił, że najważniejsze jest przyzwolenie społeczne na branie i dawanie łapówek. Jego zdaniem jeszcze sześć - siedem lat temu bez wstydu mówiło się o tym, że ktoś dał łapówkę policjantowi, żeby nie płacić mandatu lub załatwił w ten sposób sprawę w urzędzie; dziś się to zmienia. Zaznaczył, że dawanie łapówek to "psucie państwa", co wszyscy odczuwany - przez większe koszty czy złą jakość administracji.
Paweł Tyszkiewicz, również wiceprezes stowarzyszenia, zauważył, że przesadny strach przed oskarżeniami o korupcję może prowadzić do patologii, np. przedkładania jakości nad cenę lub obawy przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Przykładem tego są przetargi, w których wygrywają firmy przedstawiające tak tanie oferty, że nie są później w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań i bankrutują lub nie dotrzymują warunków i terminów umowy.
Przedstawiciele stowarzyszenie przekonywali, że walka z korupcją - zachowaniem nieetycznym i niezgodnym z prawem - powinna zaczynać się już w szkołach. Ich zdaniem nie sprzyja temu przyzwolenie na ściąganie, które wciąż jest w polskich szkołach. "Przymykając oko na jeden rodzaj nieetycznego i nieuczciwego zachowania, przesuwamy granicę - łatwo pójść dalej i przymknąć oko na poważniejsze sprawy" - mówił Ślusarek.
Jak poinformował prezes stowarzyszenia Bartłomiej Michałowski, problem korupcji w wielu państwach UE się pogłębia, dlatego organizatorzy kampanii "Nie daję, nie biorę łapówek" chcieliby rozszerzyć ją na inne kraje. Przygotowali już angielskojęzyczną wersję naklejek promujących akcję. Michałowski wyraził nadzieję, że staną się one równie popularne, jak - kilka lat temu - naklejki z figą z makiem i hasłem "Nie daję, nie biorę łapówek".