Koniec zasłaniania się immunitetem na drodze

W projekcie zmian ma być zapisana m.in. zmiana trybu odpowiedzialności za łamanie niektórych przepisów, jak przekroczenie prędkości czy niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej z karnej na administracyjną. A przed sankcjami administracyjnymi immunitet nie chroni.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika jednak, że i zwykłym kierowcom przekraczanie prędkości uchodzi na sucho. Ściągalność mandatów wynosi ok. 35 proc. Często wymigujemy się od nakazu zapłaty, wskazując inną osobę jako prowadzącą pojazd. Posłowie chcą to zmienić.

W zmienionych przepisach sankcja ma dotyczyć właściciela pojazdu, a nie kierującego samochodem. Ma on odpowiadać administracyjnie, czyli nie będzie trzeba udowadniać mu winy. To on, a nie Inspekcja Transportu Drogowego, będzie się martwił o ustalenie, kto prowadził auto.

Eksperci nie mają wątpliwości, że takie przekwalifikowanie jest robione po to, żeby ułatwić pracę organom kontrolnym. Tego zdania jest m.in. prof. Ryszard Stefański, prawnik z Uczelni Łazarskiego specjalizujący się w prawie drogowym.

Projektodawcy jednocześnie zakładają, że nie będzie już punktów karnych za mandaty z fotoradarów. Podwyższeniu ulegną za to kary.

- Kierowcy się ucieszą, bo to nie ze względu na wysokie kary finansowe jeżdżą wolniej, tylko z powodu zagrożenia punktami. A chyba nie o taki efekt chodzi - powątpiewa prof. Stefański. Jest natomiast pozytywnie nastawiony do pomysłu zabronienia strażnikom miejskim i gminnym używania fotoradarów. Samorządy uczyniły sobie z nich sposób na zasilanie budżetów. Stacjonarne urządzenia powinna przejąć ITD, a przenośne rejestratory - policja.