Kontrakty przed otwarciem

Na wstępie warto przypomnieć, że w środę utraciliśmy dodatnią korelację z rynkami bazowymi.

Kontrakty przed otwarciem
Źródło zdjęć: © Fotolia | lassedesignen

25.07.2014 | aktual.: 25.07.2014 08:18

Za sprawą stosunkowo silnego wzrostu presji podażowej na spółkach paliwowych (głównie mam tu na myśli PKN) i pogarszającego się sentymentu w sektorze bankowym, zamiast kontynuacji ruchu zapoczątkowanego 10. lipca, sesja zakończyła się poniżej kreski. Z punktu widzenia techniki nie doszło jednak do jakichś istotnych zmian.
Przede wszystkim bykom udało się wybronić intradayowy węzeł popytowy: 2356 – 2359 pkt. Była to ważna okoliczność, bowiem zanegowanie tej strefy mogło stać się przysłowiowym bodźcem, zachęcającym podaż do jeszcze bardziej agresywnego wywierania presji. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że doszłoby wówczas do bezpośredniego starcia w kluczowym przedziale wsparcia: 2336 – 2339 pkt.

W kontekście strefy: 2356 – 2359 pkt. warto nadmienić, że wczoraj po raz kolejny popyt uaktywnił się tutaj, co koniec końców przerodziło się w kilkunastopunktowy ruch odreagowujący. Tym razem podążaliśmy już solidarnie z rynkami bazowymi, choć początek sesji w Eurolandzie wcale nie wypadł korzystnie dla byków. W tym przypadku pozytywne odczyty makroekonomiczne (indeksy PMI dla przemysłu i usług) stały się czynnikiem hamującym aktywność podaży.

Obiektywnie trzeba zatem przyznać, że przez większą część czwartkowej odsłony popyt kontrolował sytuację na rynku. Z technicznego punktu widzenia wiązało się to między innymi z tym, że kontrakty stabilnie utrzymywały się ponad znanym nam już wsparciem intradayowym: 2356 – 2359 pkt.

Po porannym akcencie popytowym rynek szybko wszedł jednak w fazę ruchu bocznego i widać było, że są pewne problemy z ponownym wyprowadzeniem ataku.

Ten ponowny, dość mocno zauważalny przejaw niezdecydowania byków negatywnie zaprocentował w końcowym fragmencie sesji. Doszło bowiem do wzrostu presji podażowej, choć skala ruchu okazała się niewielka. Co najważniejsze, bykom udało się nie dopuścić do zanegowania lokalnego wsparcia technicznego. Tak jak nadmieniałem przed momentem, byłaby to zapowiedź kontynuacji ruchu korekcyjnego, z możliwością przetestowania dużo istotniejszego węzła Fibonacciego: 2337 – 2342 pkt.

Od strony technicznej nie doszło zetem wczoraj do żadnego przełomu. Jak już wielokrotnie podkreślałem, dopiero zanegowanie bazowego oporu: 2393 – 2397 pkt. świadczyłoby o poważnych zamiarach popytu, co koniec końców zakończyłoby się prawdopodobnie wejściem rynku w kolejną fazę wzrostów.

Tymczasem na GPW nadal mamy do czynienia raczej z wakacyjnym handlem i najbardziej niepokojącym czynnikiem są tutaj oczywiście obroty. Również koszykowy styl inicjowania akcji zakupowych nie przekonuje, ale o tej kwestii już sporo pisałem w poprzednich opracowaniach.

Tak czy inaczej niewielką przewagę nadal zachowuje w tej chwili obóz byków, choć zabrakło wczoraj tej przysłowiowej kropki nad „i” w postaci testu eksponowanej przeze mnie zapory podażowej:
2393 – 2397 pkt. Nadal uważam, że wymieniony rejon cenowy powinien spełnić na wykresie rolę czynnika weryfikującego stopień determinacji i aktywności popytu.

Z drugiej jednak strony jeśli do gry nie włączy się na rynku kasowym jakiś większy i bardziej stabilny kapitał, to nawet ewentualne zanegowanie strefy: 2393 – 2397 pkt. może okazać się mało perspektywicznym wskazaniem. Niemniej jednak, bazując tutaj wyłącznie na technice, sforsowanie w/w węzła Fibonacciego wraz z Median Line powinno wyzwolić z rynku dodatkową energię (choć spodziewam się tutaj wzrostu presji podażowej).

Podobnie jak wczoraj mój pierwszy komentarz online ukaże się około godz. 10.00. Wcześniej opublikuję jednak analizę pary EURUSD, która kilka dni temu przełamała stosunkowo istotne wsparcie techniczne.
Paweł Danielewicz
Analityk techniczny, makler
DM BZ WBK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)