Koronawirus w Polsce. Chcą wydać pieniądze, nie mają gdzie. Sklepy z elektroniką zamknięte

Dzieci potrzebują sprzętów do nauki zdalnej, nauczyciele otrzymali 500 zł dodatku, by kupić potrzebne urządzenia - ani jedni, ani drudzy nie mają gdzie wydać pieniędzy. Większość sklepów z elektroniką zostało zamkniętych, a te, które są otwarte mają kłopoty z obsługą klientów.

Sklep z elektroniką.
Sklep z elektroniką.
Źródło zdjęć: © money.pl | Justyna Sobolak

16.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 10:05

Od soboty, 7 listopada, zamknięte są sklepy z elektroniką działające w galeriach handlowych. Te poza galeriami przeżywają prawdziwe oblężenie. Wiktoria, mieszkanka jednego z podkarpackich miast, próbuje nabyć dla dziecka tablet, potrzebny do nauki zdalnej.

- Ze względu na to, że sklepy w galeriach są zamknięte, w moim mieście, liczącym blisko 40 tys. mieszkańców, otwarty jest jeden sklep z elektroniką - mówi. W ubiegłą środę godzinę stała w kolejce, by porozmawiać ze sprzedawcą i wybrać właściwy sprzęt, gdy się zdecydowała, okazało się, że urządzenia nie ma na stanie.

- Zamówili mi go do sklepu, pojechałam go odebrać w piątek i utknęłam w gigantycznej kolejce. Zrezygnowałam. Wróciłam do domu i zamówiłam tablet z dostawą do domu. Dziecko nadal czeka. To jakieś żarty. O jakim bezpieczeństwie mówimy? Normalnie ruch w sklepach by się rozłożył, teraz wszyscy kumulują się w jednym punkcie - żali się.

W otwartych sklepach z elektroniką drzwi się nie zamykają. - Nie ma czasu na przerwę, proszę zobaczyć, jaka jest kolejka do kasy, a jaka do punktu z ratami - pokazuje mi sprzedawca w jednym ze sklepów. Do punktu z ratami czeka 5 par. Na obsługę każdej potrzeba około 30 minut.

Czynne dwie kasy ledwie wyrabiają, kolejka się wydłuża. Zdenerwowani są wszyscy. I pracownicy, i klienci. A tych ostatnich nie brakuje. Nauczyciele dostali pieniądze, by kupić sprzęt do nauki zdalnej. Sprzętu potrzebują też dzieci. Do tego mamy okres przedświąteczny, a to zawsze gorący czas w sklepach. Dlaczego ludzie nie robią zakupów przez internet?

- Wiele osób nie radzi sobie z obsługą komputera, inni mają opory przed nabywaniem elektroniki w ten sposób. A jeszcze inni chcą wziąć sprzęt na raty, a nie chcą w internecie podawać wrażliwych danych - wyjaśnia pracownik punktu, który odwiedzam.

Niezrozumiałe działania

O otwarcie sklepów z elektroniką apeluje m.in. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. - Sklepy z elektroniką powinny być otwarte. Apelujemy o to, by je otworzyć, podobnie jak sklepy sportowe. Przemawiają za tym argumenty o charakterze społecznym, czyli możliwość zakupienia sprzętu dla dzieci do nauki zdalnej, sprzętu dla emerytów dla osłodzenia sobie życia w izolacji czy artykułów sportowych do uprawiania sportów - zwraca uwagę Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Zwraca uwagę, że przedsiębiorcy przestrzegają reżimów sanitarnych, nauczyli się tego podczas pierwszej fali koronawirusa. - Z wyjątkiem panikarstwa nie ma powodów, by te sklepy były zamknięte. Ale wiem, po co to zrobiono. Chodzi, jak nam wielokrotnie mówiono, o wyeliminowanie wszystkich powodów do tego, żeby ludzie wychodzili z domów. Nie wydaje mi się jednak, żeby to było sensowne - zauważa.

Podobnego zdania jest Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

- Nie widzę racjonalnych argumentów na takie złe traktowanie centrów handlowych, a w nich sklepów odzieżowych, sportowych czy z elektroniką. Handel sobie radzi, udowodnił, że potrafi zapewnić standardy higieniczne. Nie są to też sklepy tak obłożone klientami, by było tam tak niebezpiecznie. Zamknięcie sklepów odbieram jako pokazanie handlowi, kto tu rządzi - podkreśla.

Branża wyjdzie obronną ręką?

O ile zamknięcie sklepów z elektroniką sprawia duży problem klientom, o tyle branża na razie wiele na tym nie cierpi. Michał Kanownik, prezes zarządu Związku Cyfrowa Polska, zwraca uwagę, że branża elektroniki jak na razie najlepiej poradziła sobie ze skutkami pandemii koronawirusa.

- Nastąpiło przyspieszenie w budowie równoległego - obok stacjonarnego - modelu sprzedaży w sieci. O ile na początku lockdownu odczuliśmy pewne zahamowanie w sprzedaży - w marcu czy kwietniu - to w kolejnych miesiącach nastąpiło odbicie. Otwarcie sklepów stacjonarnych pewnie miało w tym jakiś udział, ale nie przesądzałbym, że było to najważniejsze. Bo wraz z nadejściem pandemii, większość naszej aktywności przeniosła się do świata online, w tym zakupów elektroniki - podkreśla.

Źródło artykułu:WP Finanse
sklepzakupykoronawirus
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)