Rewolucja w polskich sadach. Oto jak zbiera się teraz jabłka
Rosnące koszty pracy i braki kadrowe wypychają branżę w kierunku kombajnów do zbioru jabłek przemysłowych. Przetwórcy sygnalizują ryzyko zanieczyszczeń i awarii linii, ale trend wydaje się nieodwracalny.
W polskich sadach szybko przybywa maszyn do zbioru jabłek przemysłowych. Jak podkreśla portal sady24.pl, przy obecnych stawkach godzinowych ręczne zbieranie taniego surowca na większych areałach traci sens ekonomiczny. Sadownicy zamawiają nowe rozwiązania i oczekują zwiększenia wydajności, co wskazuje na trwałe przesunięcie ku mechanizacji.
Koszty pracy i presja efektywności
Autorzy zwracają uwagę, że przy cenie skupu rzędu 0,30 zł/kg ręczna praca jest nierentowna. Dodatkowym wyzwaniem jest dostępność pracowników sezonowych. W takich warunkach przetwórcy staną przed wyborem: akceptować surowiec z kombajnów albo ograniczać zakupy.
Król mebli z Sulęcina. Liczył na szybki zarobek. Puściły mu nerwy
Jakość surowca i ryzyko przestojów
Kombajny z natury zbierają jabłka z większą ilością zanieczyszczeń, co zwiększa ryzyko awarii linii i kosztów przestojów. W okresach suszy owoce są głównie zakurzone, po opadach w skrzyniach bywa więcej niepożądanych domieszek. Dostępne są maszyny oferujące czystszy zbiór, lecz ich cena jest wielokrotnie wyższa.
Branża ma podobne doświadczenia z mechanizacją zbioru porzeczek i wiśni. Początkowe zastrzeżenia przetwórców z czasem ustąpiły, gdy standardem stały się kombajny. Autor tekstu sugeruje, że taki sam scenariusz czeka jabłka przemysłowe, wraz z dalszym wzrostem udziału maszyn w zbiorach - pisze portal sady24.pl.
Brakuje ludzi do zbierania owoców
Sadownicy zmagają się z problemami w znalezieniu lojalnych pracowników - wielu rezygnuje z dnia na dzień. Chętnych Polaków jest niewielu, Ukraińcy coraz częściej wybierają inne branże, a zatrudnianie osób z Azji i Gruzji utrudnia biurokracja. Problemy pogłębia fakt opłacalności zbiorów w dobie zmian klimatu.
Polacy stanowią uzupełnienie i są to zwykle osoby "z okolicznych powiatów, tam, gdzie pracodawca zapewnia dojazd i zakwaterowanie". - Obserwujemy rosnąca grupę cudzoziemców z Gruzji, Mołdawii i Białorusi, a w mniejszym stopniu z krajów Azji - tłumaczy.
Dywersyfikację pracowników widać także w firmach i organizacjach producenckich owoców i warzyw. - Jest tam coraz więcej pracowników z Bangladeszu, Nepalu, Kolumbii
Źródło: sad24.pl, WP Finanse