Kosiniak-Kamysz: nie widzę powodów, by rezygnować z prowadzenia KT
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz nie zamierza
zrezygnować z funkcji przewodniczącego Komisji Trójstronnej
20.09.2013 | aktual.: 20.09.2013 11:38
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz nie zamierza zrezygnować z funkcji przewodniczącego Komisji Trójstronnej, czego domagają się związkowcy. "Nie widzę powodów do składania rezygnacji" - powiedział w piątek minister.
Posiedzenie komisji poświęcone omówieniu wskaźników budżetowych na 2014 r. ma się zacząć w piątek o godz. 11. Związki zawodowe - Forum Związków Zawodowych, NSZZ "Solidarność" i OPZZ - zapowiedziały, że nadal nie zamierzają uczestniczyć w pracach KT. Warunkiem powrotu jest wycofanie obowiązujących już zmian w rozliczaniu czasu pracy i ustąpienie Kosiniaka-Kamysza. "Nie myślałem, nie myślę i nie będę myślał (o rezygnacji - PAP), ponieważ nie mam sobie nic do zarzucenia w prowadzeniu Komisji Trójstronnej" - powiedział Kosiniak-Kamysz rano w TVN24. "To nie znaczy, że mam monopol na najlepsze rozwiązania, zawsze można podejść do spraw jeszcze bardziej otwarcie i do tego jestem gotowy" - dodał. "Przez czas pełnienia tej funkcji starałem się i animowałem dialog społeczny jak to możliwe. Tu nie chodzi tylko o starania, są też efekty" - podkreślił. "To jest bardzo trudna rola, przyjęcie prowadzenia dialogu trójstronnego - pamiętajmy, że są tam i pracodawcy, i związkowcy" - dodał."Dzisiaj bardzo ważna dyskusja z
wicepremierem, ministrem finansów Jackiem Rostowskim o budżecie" - zaznaczył.
Możemy rozmawiać o formule płacy minimalnej, możemy rozmawiać o oskładkowaniu umów zleceń, o oskładkowaniu wynagrodzeń członków rad nadzorczych, o zmianach w zamówieniach publicznych - zadeklarował minister. Przypomniał, że w wyniku prac KT udało się wprowadzić kilka rozwiązań proponowanych przez związkowców."Po dniach protestu oddzielmy to grubą linią i przejdźmy do dni dialogu. Ta moja propozycja jest aktualna" - powiedział. "Dajmy sobie szansę, może jeszcze trzeba trochę czasu, by emocje opadły" - ocenił.Pytany o sprawy partyjne - czy będzie następcą prezesa PSL Janusza Piechocińskiego, odparł, że nie ma takiej potrzeby.
MA