Kryzys na Wschodzie może obniżyć inflację i zahamować jej tempo powrotu do celu NBP - Raczko

28.04. Warszawa (PAP) - Kryzys na Wschodzie może przejściowo obniżyć inflację i zahamować tempo jej powrotu do celu inflacyjnego NBP - ocenia Andrzej Raczko, członek zarządu...

28.04.2014 | aktual.: 28.04.2014 07:38

28.04. Warszawa (PAP) - Kryzys na Wschodzie może przejściowo obniżyć inflację i zahamować tempo jej powrotu do celu inflacyjnego NBP - ocenia Andrzej Raczko, członek zarządu NBP.

Raczko pytany w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" o to, jaki wpływ na polską gospodarkę będzie miała eskalacja kryzysu na Ukrainie ocenia, że "bezpośrednio na całą gospodarkę nie będzie to znaczący wpływ".

"Polski eksport na Ukrainę nie ma dużego udziału w naszym eksporcie ogółem. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę cały eksport na Wschód, to dla niektórych sektorów - np. naszego rolnictwa - efekt tego kryzysu może być bolesny. Polscy przedsiębiorcy zapewne będą próbowali dostosować się do nowych warunków i sprzedawać produkty spożywcze gdzie indziej. Zapewne część będzie oferowana na rynku krajowym, co wpłynie na dynamikę cen żywności" - powiedział.

Członek zarządu NBP dodaje, że w krótkim czasie inflacja może pozostawać pod wpływem czynników, na które władza monetarna nie ma wpływu - niska dynamika cen żywności i energii może ją obniżać.

"Jednak zgodnie z ostatnią projekcją Instytutu Ekonomicznego NBP inflacja w dłuższym terminie będzie stopniowo rosła, choć do końca tego roku pozostanie poniżej 1,5 proc." - powiedział.

Raczko zaznacza jednak, że projekcja nie uwzględnia skutków kryzysu ukraińskiego.

"Kryzys na Wschodzie może nam przejściowo obniżyć inflację i zahamować tempo jej powrotu do celu inflacyjnego NBP" - powiedział.

Raczko wskazuje, że w tym roku wzrost gospodarczy będzie napędzany przez odbudowę popytu krajowego.

"Przewidujemy jego 4-proc. wzrost. Na tle Europy Zachodniej to tempo wydaje się wysokie, ale patrząc wstecz na dane historyczne, nie jest to jakoś szczególnie dużo. Podobnie jak szacowany wzrost PKB na poziomie 3,6 proc. w tym roku" - powiedział.

"Konsumpcja prywatna wzrośnie o 2,6 proc. - i to jest powrót do tempa notowanego przed kryzysem. Okoliczności są sprzyjające: widzimy wzrost płac nominalnie o 4 proc. przy jednocześnie niskim wzroście cen. To powoduje, że realnie gospodarstwa domowe mogą wydawać więcej. Drugi czynnik wzrostu popytu to inwestycje: zakładamy, że w tym roku zwiększą się o ok. 6 proc. To też nie jest dużo, w przeszłości dynamika inwestycji bywała dwucyfrowa. Ale należy pamiętać, że przez ostatnie pięć lat, z wyjątkiem roku 2011, inwestycje spadały" - dodał.

Według członka zarządu NBP ostatnie wahania kursu nie są duże i nie wpływają destabilizująco na gospodarkę.

"Mamy płynny kurs złotego i poziom tego kursu ustala wyłącznie rynek. Natomiast wahania kursu, które ostatnio obserwowaliśmy, nie są duże i nie wpływają destabilizująco na gospodarkę. Zapowiedzi Fed o stopniowym wycofywaniu się z niekonwencjonalnej polityki pieniężnej miały oczywiście wpływ również na złotego. Ale na krótko" - powiedział.

Raczko zwraca uwagę, że bank centralny widzi stopniowo formujący się trend wzrostowy wartości udzielanych kredytów konsumpcyjnych, choć nie ma to dużego znaczenia dla przyspieszenia konsumpcji.

"Kredyty mieszkaniowe udzielane w złotych też rosną - ale wolno. Większe wydatki gospodarstw domowych będą więc napędzane głównie przez realny wzrost płac. Jeżeli chodzi o kredytowanie firm, duże przedsiębiorstwa, zwłaszcza spółki córki zagranicznych podmiotów, mają dostęp do finansowania za granicą. Z kredytów bankowych korzystają więc głównie małe i średnie polskie firmy - ale również w ograniczonym zakresie, bo znaczna część z nich zgromadziła własne środki, z których się finansuje. Mówiąc inaczej: to nie dostęp do kredytów decyduje dziś o tym, czy nastąpi wzrost inwestycji, czy nie" - powiedział.

Jego zdaniem decydują o tym oczekiwania przedsiębiorstw co do koniunktury gospodarczej.

"Nastroje powoli się poprawiają, co będzie się przekładać na stopniowy wzrost inwestycji. Poza tym coraz więcej firm w znacznym stopniu wykorzystuje już obecne zdolności produkcyjne, w warunkach odbudowującego się popytu będzie to skłaniać do poszerzenia istniejącego parku maszynowego. Dopiero w warunkach widocznego ożywienia gospodarczego perspektywa taniego kredytu będzie nabierała znaczenia, szczególnie dla małych i średnich firm" - powiedział Raczko.(PAP)

jba/

Źródło artykułu:PAP
finansebankidług
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)