Kryzys skurczył zakupy Bułgarów o połowę
Kryzys skurczył zakupy trwałych dóbr w Bułgarii o prawie o połowę - wskazuje oficjalna statystyka, opublikowana w sobotę przez dziennik "Sega". Jednocześnie zaciągnięte przed lat kredyty konsumpcyjne zaczynają coraz bardziej ciążyć obywatelom, zapędzając ich w pułapkę kredytową.
10.10.2009 | aktual.: 10.10.2009 15:30
W porównaniu z sierpniem 2008 r. Bułgarzy kupują o 50 proc. mniej samochodów, a 40 proc. mniej komputerów, a 20 proc. mniej mebli, sprzętu AGD i odzieży.
Kryzys dał znać o sobie w Bułgarii w drugim kwartale tego roku, kiedy kraj wpadł w recesję, a bezrobocie zaczęło gwałtownie rosnąć. Obecnie wynosi ono około 8 proc. i według prognoz w połowie 2010 r. osiągnie nawet 15 proc. W tym roku spodziewany jest spadek gospodarczy wys. 6,5 proc. Produkcja przemysłowa skurczyła się w sierpniu o 16 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2008 r.
Jednocześnie według niepokojącego badania Instytutu Ekonomicznego Bułgarskiej Akademii Nauk (BAN) Bułgarzy coraz częściej zaciągają kredyty bankowe na najpilniejsze doraźne potrzeby - żywność i bieżące rachunki za prąd, komunikację, ciepło. "Ci ludzie żyją z dnia na dzień na progu ubóstwa" - powiedział Duchomir Minew z BAN.
Proces wpadania w pułapkę kredytową rozpoczął się według naukowców w dobie tanich kredytów konsumpcyjnych w 2007 i na początku 2008 r. Na fali łatwego dostępu do dóbr konsumpcyjnych Bułgarzy masowo zaciągali kredyty na nowy sprzęt techniczny i obecnie 59,1 proc. z nich ma trudności ze spłatą rat i zadłuża się ponownie, żeby opłacić rachunki.
Według badania 46,2 proc. osób, które zaciągnęły kredyty konsumpcyjne, ma dochody poniżej 600 lewów (300 euro) miesięcznie. 21 proc. kredytobiorców nie odpowiada kryteriom wiarygodności kredytowej i nie powinno było otrzymać od banków pożyczek - uważają naukowcy BAN.
Obecnie 78 proc. badanych uważa, że nigdy nie zaciągnęłoby kredytu bankowego, a 60 proc. domaga się ingerencji państwa w polityce wobec banków.
Ewgenia Manołowa