Kto i ile zarabia na powodzi?

Żywność i woda w niektórych sklepach na zalanych i zagrożonych zalaniem terenach osiąga astronomiczne ceny.

Kto i ile zarabia na powodzi?

21.05.2010 | aktual.: 21.05.2010 14:43

Żywność i woda pitna w niektórych sklepach na zalanych i zagrożonych zalaniem terenach, osiąga astronomiczne ceny. Ludzie masowo wykupują artykuły spożywcze i muszą za nie płacić nawet jeszcze raz tyle niż zwykle.

Butelka wody mineralnej w jednym ze sklepów w Sandomierzu w ciągu jednego dnia wzrosła kilkakrotnie, osiągając cenę 4,2 zł (produkt jeszcze kilka dni temu kosztował 2,30 zł). Właściciel sklepu tłumaczy jednak, że nie zamierza zarobić na tragedii. Ludzie na wieść o nadciągającej fali, kilka dni temu, wykupili cały zapas wody w jego sklepie. Sklepikarz, jak twierdzi, zadzwonił do hurtowni, ale okazało się że i tam brakuje butelek. Musiał zamówić w innej hurtowni.

- Mogłem w ogóle nie zamawiać tych butelek, bo mi się nie opłacało sprowadzać z daleka. Ale wiedziałem, że ludzie będą chcieli kupować na zapas. Już w hurtowni musiałem zapłacić więcej niż zwykle, do tego doszły wyższe koszty dowozu. Niestety ja na tej wodzie zarobiłem tyle co zwykle, dlatego proszę nie nazywać mnie hieną. To nie ja dyktuję taką cenę – wyjaśnia Damian Pietrucha, ma sklep z artykułami spożywczymi.

Ale to nie jest najwyższa cena. W piątek w jednym z warszawskich supermarketów zażądano za butelkę wody ponad 7 zł (normalnie kosztuje ona 2,6 zł). Klienci poprzedniego dnia wykupili cały zapas. Kierownik palcówki nie chciał wyjaśniać, dlaczego cena aż tak podskoczyła.

Ale nie tylko popyt na wodę pitną wzrósł. Ludzie kupują też baterie, chleb, konserwy turystyczne, produkty z długim okresem ważności. Można je nabyć nie tylko w sklepach. Są one sprzedawane również na aukcjach internetowych. Sprzedawcy i producenci reklamują je jako „niezbędne dla powodzian”. Na aukcjach, producenci handlują też workami na piasek, służącymi do budowy wałów przeciwpowodziowych. Ceny są bardzo różne.

Na przykład, za tysiąc worków na jednej z aukcji, trzeba zapłacić 4,5 tys. zł. Inny producent tę samą liczbę tych samych worków chce już sprzedać za 5 tys. zł. Jeśli jednak ktoś ma zamiar kupić mniejszą ilość, za jeden worek będzie musiał zapłacić więcej.

Specjaliści podkreślają, że powodziom (ale też innym kataklizmom, również w innych państwach) zawsze towarzyszy wzrost cen.

- Ludzie kupują teraz więcej określonego produktu niż zwykle. To jasne, że zawsze wzrasta cena produktu, na który jest popyt. Takie są prawa ekonomii Trudno powiedzieć, czy to sklepikarze dyktują takie ceny. W wielu przypadkach rzeczywiście może być tak, że właściciele sklepów sprowadzają produkty z daleka lub nawet od producenta. Producent musi podjąć wysiłek, żeby wytworzyć więcej produktu niż zwykle, np. zapłacić więcej pracownikom za nadgodziny, dlatego cena wzrasta już u producenta, potem u pośrednika, w końcu i sklepikarz też chce zarobić. Ale z pewnością nie brakuje zwykłych oszustów, ludzi, którzy chcą się dorobić na krzywdzie – opowiada dr Antoni Wildmann, analityk finansowy, pracuje w dziale kredytów jednego z banków.

Chociaż ludzie na zagrożonych terenach wykupują artykuły spożywcze, nie trzeba się obawiać. Straż pożarna i inne służby dostarczają wodę i jedzenie mieszkańcom. Gminy gwarantują też ciepłe posiłki dla poszkodowanych.

Krzysztof Winnicki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (104)