Kto zarobił na zakazie handlu w święta?
Wygląda na to, że przyzwyczailiśmy się do zamkniętych w święta sklepów. Zakupy jednak i tak robimy - na stacjach benzynowych - pisze "Gazeta Wyborcza".
27.03.2008 09:12
Posłowie PiS, lewicy, Samoobrony, LPR oraz PSL wprowadzili zakaz pracy w 12 dni roku w trosce o kobiety, które pracując w święta w sklepach, pozbawione są kontaktu z rodziną. Pierwszym dniem obowiązywania nowych przepisów był 1 listopada ubiegłego roku.
Dziś już wiadomo, kto na zakazie pracy w święta zarobił.
_ W dni świąteczne nasze stacje odnotowują ok. 20-proc. wzrost obrotów w porównaniu ze sprzedażą w dni powszednie _ - twierdzi Marcin Zachowicz z Grupy Lotos.
|
Polecamy: » Posłuchaj audycji z Radia PiN » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej |
| --- |
|
Polecamy: » Posłuchaj audycji z Radia PiN » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej |
Co ciekawe, stacje w święta działają tylko dzięki liberalnemu podejściu Państwowej Inspekcji Pracy. Przepisy są jednoznaczne - stacje tego dnia powinny być zamknięte. PIP przymyka na to oczy, twierdząc, że "stacje paliw należy zaliczyć do placówek usługowych wykonujących prace konieczne ze względu na ich użyteczność społeczną i codzienne potrzeby ludności". A tych zakaz pracy w święta nie dotyczy.
_ Trudno sobie wyobrazić, że obywatele, jak również służby publiczne, nie będą mogli zaopatrzyć się w paliwo _- argumentuje rzeczniczka prasowa głównego inspektora pracy Danuta Rutkowska.
Sklepikarze, którzy musieli zamknąć sklepy w święta, twierdzą, że ich obroty zmalały o ok. 8 proc. Dlatego część z nich zdecydowała się tego dnia zwolnić z pracy swoich ludzi i samemu stanąć za ladą lub zatrudnić na święta osoby na umowę-zlecenie (ustawa na to pozwala).
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".