Kuba znosi po 50 latach zakaz kupna i sprzedaży mieszkań

Na Kubie zniesiono zakaz kupna i sprzedaży mieszkań. Po przeszło 50 latach znów mogą być przedmiotem handlu. Właściciele, którzy emigrują z wyspy, nie tracą już mieszkań, lecz będą mogli je przekazywać krewnym "do czwartego stopnia pokrewieństwa".

03.11.2011 21:45

Podpisane w czwartek przez prezydenta Raula Castro nowe ustawy mieszkaniowe, które wejdą w życie 10 listopada w ramach - jak to określił - "aktualizacji kubańskiego modelu socjalizmu", pozwolą Kubańczykom na swobodną sprzedaż, kupno lub zmianę mieszkań.

Jest to drugie w ciągu miesiąca posunięcie przywracające funkcjonowanie rynku po zalegalizowaniu prywatnego handlu samochodami.

Nie rozwiąże ono jednego z największych problemów na wyspie, gdzie według oficjalnych danych brakuje 600 tysięcy mieszkań, ale ułatwi i zalegalizuje handel mieszkaniami oraz prywatną budowę nowych, którą dotąd prowadzono często nielegalnie.

Zmienione ustawodawstwo ma również ograniczyć lub zlikwidować czarny rynek mieszkaniowy.

Dane ogłoszone przez władze w 2010 roku mówią o tym, że 50 proc. budynków na Kubie, liczącej 11,2 mln ludności, jest w złym stanie. Jest to skutek chronicznego niewykonywania państwowych planów budownictwa mieszkaniowego, a także potężnych huraganów, które w 2008 r. nawiedziły największą karaibską wyspę.

Jako ważne novum agencje międzynarodowe wskazują zezwolenie na przekazywanie swych mieszkań rodzinie ("do czwartego pokolenia") pozostającej na Kubie przez osoby, które postanowiły na stałe wyemigrować z kraju.

Nowe prawo pozwala każdej rodzinie na kupno jednego mieszkania. Drugim może być mieszkanie (lub dom) o przeznaczeniu turystyczno-wypoczynkowym.

Transakcje kupna-sprzedaży zostały obłożone 8-procentowym podatkiem i muszą odbywać się za pośrednictwem państwowego banku, "ze środków legalnie zgromadzonych" - głosi ustawa.

"Jest to wielki krok naprzód. Tym posunięciem państwo gwarantuje prawo własności, które dotąd nie istniało na Kubie" - oświadczył cytowany przez agencję AP Philip J. Peters, analityk z Lexington Institute w Arlington, w stanie Wirginia w USA. (PAP)

ik/ mc/

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)