Kuczyński o Brexicie: będą perturbacje, ale w długiej perspektywie mogą być korzyści

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE w krótkim terminie oznacza duże perturbacje i niepewność na rynkach. W długim okresie może jednak okazać się korzystne, stanowiąc impuls do reformy UE, bo jest to kraj, który bardzo przeszkadzał w integracji europejskiej - mówi analityk Xelion Piotr Kuczyński.

24.06.2016 11:25

"Krótkoterminowe konsekwencje brytyjskiego referendum dla Polaków są już widoczne: frank mocno podrożał, nad ranem kosztował nawet 4,21, a złoty, podobnie jak wszystkie waluty krajów rozwijających się, stracił. Na giełdach jest +mocno czerwono+ i to oczywista reakcja na olbrzymie zaskoczenie decyzją Brytyjczyków" - powiedział Kuczyński PAP.

Jego zdaniem taka bardzo nerwowa sytuacja utrzyma się jednak nie dłużej niż dzień, dwa, a potem zacznie się uspokajać.

"Choć przeżywamy w tej chwili perturbacje na rynkach i będzie ich jeszcze wiele, w związku z wielką niepewnością o przyszłość, to nawet w średnim terminie trudno oczekiwać, by rynki finansowe przejmowały się wyjściem Wielkiej Brytanii z UE przez dwa lata bez przerwy. To jest nierealne" - dodał.

Jego zdaniem skutki Brexitu w średnim okresie zależeć będą od tego, jak przebiegać będzie proces ustalania szczegółów "rozwodu" między UE i Wielką Brytanią. Zauważył, że o ile unijni politycy będą zapewne chcieli maksymalnie zaszkodzić Brytyjczykom, żeby pokazać, że opuszczanie Wspólnoty się nie opłaca, to tej tendencji będzie się przeciwstawiał biznes.

"Przedsiębiorcy będą chcieli jak najszybszej normalizacji sytuacji i powrotu do +business as usual+. Będą więc optować za przyznaniem Londynowi takich warunków, jak ma np. Norwegia, która nie będąc członkiem UE, należy do Europejskiego Obszaru Gospodarczego" - ocenił.

Jak zaznaczył, choć teoretycznie jest możliwy czarny scenariusz, według którego unijni politycy "ukażą" Wielką Brytanię, co wepchnie ją z recesję, a ta z kolei rozleje się na resztę Europy, to jest on mało prawdopodobny.

"Nie wierzę, by biznes dopuścił do wprowadzenia np. zaporowych ceł czy podobnych retorsji. Strachy od tej strony są zdecydowanie przesadzone. Raczej z biznesowego punktu widzenia niewiele się zmieni. Zresztą my mamy tylko 7 proc. wymiany z Wielką Brytanią, więc dramatu nie będzie" - powiedział.

Jak dodał, z punktu widzenia Polski kluczowa kwestia dotyczy tego, czy Wielka Brytania nadal będzie płaciła składki do unijnego budżetu, tak jak robiła to do tej pory.

"Jeśli chodzi o obecną perspektywę 2014-2020, to Wielka Brytania jeszcze przez co najmniej dwa lata pozostanie w UE i będzie uiszczać swoje składki, ale może się okazać, że przez ostatnie dwa lata nie będą już chcieli tego robić, i wówczas Polska będzie miała mniej pieniędzy na różnego rodzaju inwestycje" - dodał.

Jednak według Kuczyńskiego Brexit może się też w długim terminie okazać korzystny dla Unii, więc także dla Polski.

"Krok Wielkiej Brytanii może okazać się ożywczym impulsem dla Unii, bo jest to kraj, który bardzo przeszkadzał w integracji europejskiej. Jeśli pod wpływem szoku politycy unijni będą potrafili dzięki temu przeprowadzić reformy, to saldo może okazać się korzystne" - ocenił.

Dodał też, że spekulacje dotyczące ewentualnego powrotu Polaków do kraju są przedwczesne, gdyż zależy on od zachowania samych Brytyjczyków.

"Nie wiemy, co będzie się działo w tym kraju, bardzo prawdopodobne wydaje się, że z Wielkiej Brytanii zrobi się mała Brytania, bo Szkoci w niedługiej przyszłości zrobią swoje referendum o wyjściu ze Zjednoczonego Królestwa. Nie wiemy też, jak zostaną potraktowani unijni obywatele, w tym Polacy" - mówił.

Jego zdaniem przedwczesne jest też na razie mówienie o pewnym Brexicie, gdyż wynik referendum musi jeszcze potwierdzić brytyjski parlament, a jego decyzja nie jest jeszcze przesądzona.

"Samo referendum nie ma charakteru stanowiącego, a 70 proc. posłów było do tej pory za pozostaniem w Unii Europejskiej. Z jednej strony trudno zakładać, że posłowie pójdą przeciw głosowi ludu. Ale trzeba też pamiętać, że okręgi wyborcze w Wielkiej Brytanii są jednomandatowe, więc zapewne każdy z posłów pojedzie do swojego okręgu posłuchać, czego chcą jego wyborcy. Sprawa jest więc otwarta" - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)